7. Typical Day.

1K 53 0
                                    

  Kiedy poczujesz się komfortowo ze swoją niepewnością, w Twoim życiu pojawią się nieskończone możliwości

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

  Kiedy poczujesz się komfortowo ze swoją niepewnością, w Twoim życiu pojawią się nieskończone możliwości.

 Eckhart Tolle 

Dzień był niesamowicie pogodny i bardzo ciepły, dlatego wszyscy zgodnie stwierdzili, że spędzanie go w domu byłoby kompletną stratą czasu. Słońce porządnie grzało, niebo było kompletnie bezchmurne, ptaki pięknie gwizdały, a przyjemny, delikatny wiaterek sprawiał, że nie było parno. Pogoda idealna!

Sky wyciągnęła się na dość dużej, ręcznie rzeźbionej przez jakiegoś tutejszego artystę huśtawce i wlepiła wzrok w błękit nieba. Ogród o tej porze roku był naprawdę piękny i będąc w nim, miała wrażenie, że jest w jakimś ziemskim raju. Ani trochę nie wyglądał jak ogród gangsterów i była to głównie jej zasługa. Na szczęście Zen nie był chciwy i mogła wydawać na rośliny ile tylko chciała. Wszystkie kwiaty rozkwitły, drzewka ozdobne tak samo i dzięki temu w promieniu kilkudziesięciu metrów roznosiła się przyjemna dla nosa woń.

Zayn wraz z Liamem i Joshem naprawiali jakiegoś starego złoma, którego brunet za wszelką cenę chciał odrestaurować, co natomiast kompletnie nie mieściło się w głowie blondynce. Ona mimo wszystko wolała nowe, lśniące auta, a nie przedpotopowe rzęchy, które wyglądały jakby miały się zaraz rozpaść. Odkąd pamiętała jednak, brunet szalał za tego rodzaju pojazdami, a ona nie miała nic do powiedzenia w tej sprawie. Przecież o gustach się nie dyskutuje. 

Mimowolnie uśmiechnęła się, widząc że jej ukochany podrapał się brudną od smaru dłonią po nosie, przez co jego przystojną twarz zdobiła teraz sporych rozmiarów czarna plama. Wyglądało na to, że nawet się nie zorientował, bo dalej grzebał pod maską auta, bluźniąc przy tym co chwilę, bo zapewne nie pasowały mu jakieś części. Czarne dresy zjechały mu trochę za bardzo z bioder, przez co wszyscy wokół mogli podziwiać jego białe bokserki. Na to jednak także nie zwracał kompletnej uwagi. Zdecydowanie wprowadzał w życie powiedzenie "niech się wstydzi, ten kto widzi".

Kawałek dalej, na pustym, niczym nie zagraconym, ani nie porośniętym żadnymi drzewami kawałku trawy, Justin i kilku innych chłopaków odbywali akurat codzienne ćwiczenia pod okiem niejakiej Madison Guzman. Blondyn dobrze ją znał z opowieści swoich informatorów i szczerze mówiąc, dziewczyna ani trochę nie przypadła mu do gustu. Zapatrzona w siebie, władcza, w dodatku zachowywała się jakby pozjadała wszystkie rozumy. Ciągle tylko powtarzała, że jest najszybsza i najzwinniejsza ze wszystkich członków gangu, choć to oczywiście była gówno prawda. No taka typowa kopia Zayna, tylko że z cipką. Chyba.

Bieber za wszelką cenę starał się skupiać na zlecanych przez kobietę ćwiczeniach, jednak nie było to łatwe ze względu na piękną blondynkę wylegującą się na słońcu,  w przyjemnej dla oka pozie. Słyszał za sobą świńskie teksty chłopaków, którzy mieli na nią ochotę i był pewien, że gdyby tylko Zayn to usłyszał, zabiłby ich wszystkich na miejscu. Ogólnie, każdy facet tutaj traktował kobiety jak jakieś "zabawki do dymania", a nie ludzi, co nie bardzo mu się podobało. Jasne, uważał, że seks jest ważny, nawet bardzo, ale przecież nie najważniejszy. 

I'm in love with a criminal.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz