Dzisiaj kocham Cię jeszcze bardziej niż wczoraj, a nie możesz sobie nawet wyobrazić, jak bardzo kochałem Cię wczoraj.
„Listy pisane miłością" J. Patterson
Gdy Sky obudziła się rano, a właściwie gdy obudziły ją promienia słoneczne, z przykrością zauważyła, że w jej łóżku już nie ma bruneta. Przez chwilę nawet zastanawiała się, czy on w ogóle tutaj był, czy czasem jej się to wszystko nie śniło. Zayn dość często odwiedzał ją w marzeniach sennych, szczególnie po większych kłótniach, więc to nie byłoby dla blondynki jakimś zaskoczeniem. Jedyny dowód jego obecności w pokoju, stanowiła granatowa bluza, w której chłopak przyjechał. Leżała niedbale rzucona na fotelu, więc Sky miała pewność, że chłopak naprawdę spędził z nią ten cudowny wieczór, pełen buziaków, szampana i truskawek. Uśmiechnęła się na samą myśl. Kochała takiego Zayna całym sercem i nikt, ani nic, nie było w stanie wybić jej go z głowy. Zawładnął nią całą.
Dziewczyna powoli zwlekła się z łóżka i po zliczeniu szybkiego, chłodnego prysznica, po którym poczuła się jak nowo narodzona, zaczęła się szykować na kolejny dzień w tym turystycznym raju. Założyła na siebie kwiecistą sukienkę na ramiączka, która sięgała jej do połowy uda i idealnie podkreślała jej figutę, a później zaplotła włosy w dwa grube kłosy. Ta fryzura idealnie jej pasowała, więc uśmiechnęła się, oglądając w lustrze zadowalający efekt końcowy. Miała nadzieję, że w tym wydaniu spodoba się Malikowi jeszcze bardziej niż zazwyczaj. Lubił ją nawet w dresie, więc widząc ją w takim wydaniu, na pewno oszaleje.
Zrobiła delikatny, bardzo dziewczęcy makijaż i wsunęła na stopy białe trepki, podkreślające jej delikatną opaleniznę. Było kilka minut po dziewiątej, więc blondynka od razu pomyślała, że Zen najpewniej znajduje się w restauracji na dole, bo rano zawsze był cholernie głodny i albo chciał śniadanie, albo wychodził zjeść na mieście. Nie czekając ani chwili, ruszyła w tamtym kierunku.
Tak jak myślała, brunet siedział w restauracji na dole i w najlepsze wcinał wielką porcję jajecznicy. Nawet nie zauważył, że weszła na salę. Reszta chłopaków i nawet Madie także tu byli, co lekko ją zdziwiło, jednak postanowiła nie marudzić. Jak to się mówi, im nas więcej, tym weselej.
Sala była dość duża, urządzona w bardzo nowoczesnym stylu, który blondynce naprawdę się spodobał. W oknach nie było żadnych zasłon czy firanek. Ozdobione były one jasnymi witrażami, przedstawiającymi różne widoki i atrakcje turystyczne, które można było znaleźć w Cancun. Nie zasłaniały one jednak nawet w najmniejszym stopniu widoku. Doskonale można było dostrzec zarys morza, które znajdowało się naprawdę bardzo blisko hotelu, w którym się zatrzymali.
Sky lekko tanecznym krokiem ruszyła w stronę czarnego, kwadratowego stolika, okrytego białą serwetą, przy którym siedział jej ukochany. Starała się nie zwracać uwagi na pozostałych chłopaków, którzy siedzieli porozsadzani przy sąsiednich stolikach i także spożywali śniadanie. Była pewna, że tylko czekają, aby brunet ją skrytykował, albo pokrzyczał. To ich często bardzo cieszyło.
CZYTASZ
I'm in love with a criminal.
FanfictionGrzeczna dziewczyna, niegrzeczny chłopak, wielka miłość... Stop! To wszystko już było. W tej historii, nikt nie jest do końca dobry. Każdy ma coś na sumieniu. On - młody dziennikarz, który musi zająć się zagadką tajemniczych kradzieży. Ona - deli...