18. You're my problem.

838 40 0
                                    

"Jeśli trzymasz miłość zbyt słabo, odleci; jeśli ją ściśniesz za mocno, umrze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

"Jeśli trzymasz miłość zbyt słabo, odleci; jeśli ją ściśniesz za mocno, umrze. Oto jedna z zagadek."

Tom T. Hall

Cały poranek minął Sky i Justinowi w dość przyjemnej atmosferze, nawet pomijając nieprzyjemną kłótnię z Malikiem. Blondyn tak jak obiecał, zabrał swoją towarzyszkę na wielkie lody czekoladowe, a później trochę pozwiedzali miasto, choć swoją drogą, wiele do zwiedzenia nie mieli. Cancun to zdecydowanie miasto dla leniwych ludzi. Darowali sobie jednak rowery, bo panował taki upał, że ledwo przebierali nogami, a co dopiero mówić o pedałowaniu. Obydwoje zgodnie stwierdzili, że najlepsze, co mogą robić w taką piękną, jednak cholernie męczącą pogodę, to wylegiwanie się na plaży, nad cudownym, błękitnym morzem.

- Nie dojdę na tę plażę. - jęknęła wymęczonym głosem jasnowłosa i przytrzymała się umięśnionego ramienia Jusa, jakby nagle miała upaść, a chwycenie Biebera miało ją przed tym uchronić. Chłopak zaśmiał się tylko i niby od niechcenia objął ją w pasie, lekko przyciągając do siebie. Miał ochotę piszczeć z radości jak niemowlę, ale jakimś cudem udało mu się zachować zimną krew. Czuł wyraźnie, że przy tej dziewczynie zbyt często tracił panowanie nad sobą, co nie wychodziło mu na dobre. Przy niej czasami zachowywał się jak napalony szczeniak, walący konia do plakatu gwiazdy "Słonecznego patrolu". 

- Musisz być silna. Jeszcze tylko kawałek. 

- Kawałek? Przecież to tak daleko. - wyraźnie przeciągnęła samogłoskę w ostatnim słowie, żeby pokazać mu jaka długa jeszcze droga ich czeka. 

- Ale ty jesteś marudna, wiesz? - zaśmiał się. 

- Wcale nie jestem marudna.

- Oj, jesteś. Ty marudzisz, a to ja jestem cały spocony. - przetarł dłonią czoło, po którym płynęło kilka wyraźnych kropelek. - Ty wyglądasz jak modelka z Vouge'a.

- Jesteś uroczy. - zachichotała, słysząc komplement padający z jego ust. Szkoda, że Zen nie prawił jej takich komplementów... Wystroiła się dla niego, a on nawet nie zwrócił na to uwagi. Dupek. Cholerny dupek! - Moja mama zawsze mi powtarzała, że damy się nie pocą, tylko błyszczą. 

- Hm, to ja kurwa wszystkich pewnie oślepiam swoim błyskiem. - zaśmiał się mimowolnie, widząc, że jego słowa strasznie rozbawiły blondynkę. - Patrz pod nogi, a nie się rechoczesz.

- Przecież patrz... - nawet nie zdążyła dokończyć zdania, bo jej supermodne i ekstra-wygodne trepki okazały się cholernie śliskie i oczywiście przegrały walkę z kamykami rozrzuconymi przy schodach, po których schodziło się na plażę. Nim blondyn zdołał w jakikolwiek sposób zareagować, blondynka już leżała na piachu, za schodami, z rozłożonymi nogami i rękami. Na szczęście stopni nie było dużo, więc upadek nie należał do bardzo bolesnych i nie było raczej mowy o żadnych złamaniach, bo piasek zamortyzował upadek, jednak z kolana Sky i tak płynął wielki strumień krwi, od której nawet Justinowi zakręciło się w głowie. Nie dał jednak tego po sobie poznać i czym prędzej zeskoczył sprawnie  ze schodów, po czym ukucnął przy jasnowłosej, która wyglądała tak, jakby miała się zaraz popłakać. 

I'm in love with a criminal.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz