„Kochać to także umieć się rozstać. Umieć pozwolić komuś odejść, nawet jeśli darzy się go wielkim uczuciem. Miłość jest zaprzeczeniem egoizmu, zaborczości, jest skierowaniem się ku drugiej osobie, jest pragnieniem przede wszystkim jej szczęścia, czasem wbrew własnemu."
Vincent van Gogh
Zayn siedział spokojnie w kuchni, gdy usłyszał jak Sky zbiega po schodach. Odłożył komórkę na stolik i wlepił wzrok w wejście, w którym po chwili stanęła dziewczyna. Była ubrana i gotowa do wyjścia, co trochę zdziwiło bruneta. Nie rozmawiali od wczorajszego wieczora, więc nawet nic nie wiedział o jej planach. Pomyślał sobie, że pewnie umówiła się na wyjazd na zakupy, z którymś z chłopaków, a ten po prostu zapomniał mu powiedzieć.
- Wybierasz się gdzieś? - uniósł brew i przyjrzał jej się uważnie.
- Tak. Chcę pobyć trochę poza domem. Przemyśleć kilka spraw, odpocząć. Tutaj ciągle cię widzę i sama nie wiem, czego chcę. - wsunęła na stopy białe adidasy.
- Dobrze, skoro tego chcesz... Z kim jedziesz?
- Sama. - wzruszyła obojętnie ramionami jakby to była najnormalniejsza rzecz na świecie.
- Że co? Chyba żartujesz. - wstał gwałtownie z krzesła, aż uderzyło oparciem w blat kuchni. - Przecież dobrze wiesz, że Francisco gdzieś tu się może kręcić... Co jeśli ci coś zrobi?
- Daj spokój. Nikt go nie widział od kilku miesięcy. Masz lekką paranoję. Przecież nie czeka każdego dnia pod domem aż wyjdę, żeby mnie upolować. - wywróciła zirytowana oczami, co nieco rozzłościło bruneta, ale nic nie odpowiedział. Skoro była taka mądra, to niech idzie...
- Miej cały czas telefon przy sobie. Będę dzwonił.
- Nic mi nie będzie, Zen. - westchnęła tylko i wyszła z domu, nie odwracając się nawet za siebie. Do najbliższego centrum handlowego nie było daleko, więc na spokojnie mogła tam dojść pieszo. Była pewna, że taki spacerek dobrze jej zrobi. Dotleni się i może przemyśli kilka spraw.
Nadal nie mogła uwierzyć w to, że Zayn wyznał jej wczorajszej nocy miłość... Ledwo to do niej docierało. Czekała na to tyle miesięcy, aż w końcu się udało. Szkoda tylko, że sytuacja musiała wyglądać aż tak poważnie, żeby w końcu się zdecydował na ten ruch. Gdyby nie zagrożenie utratą jej, pewnie nie doczekałaby się tych słów. Miała wrażenie, że było to strasznie wymuszone, ale jednak nie była w stanie powstrzymać radości, która ogarniała jej ciało i duszę na samą myśl, że Malik naprawdę ją kocha, tak jak ona jego. Po tym wyznaniu była nawet pewna, że wszystko się ułoży. Przestała być już nawet zła, bo w sumie nie miała tak naprawdę na co, ale niestety złość zastąpiło uczucie zawstydzenia, bo wyszło na to, że teraz ona jest "tą złą". Czuła, że swoim zachowaniem zraniła Zayna... Wcześniej to ona zawsze czuła się raniona, ale wyszło na to, że nie miała do tego żadnych podstaw. Powinna ufać bezgranicznie brunetowi, a nie wypatrywać wszędzie śladów jego zdrad. Była pewna, że jego wyznania były szczere, co jeszcze bardziej psuło jej nastrój. Teraz to ona musiała się postarać, żeby wszystko naprawić i uzyskać wybaczenie Malika. Ale nadal zostawała sprawa z Justinem... Co tak naprawdę do niego czuła?
CZYTASZ
I'm in love with a criminal.
FanfictionGrzeczna dziewczyna, niegrzeczny chłopak, wielka miłość... Stop! To wszystko już było. W tej historii, nikt nie jest do końca dobry. Każdy ma coś na sumieniu. On - młody dziennikarz, który musi zająć się zagadką tajemniczych kradzieży. Ona - deli...