12. Wound.

923 43 0
                                    

  Kiedy łamiesz zasady, łam je mocno i na dobre

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

  Kiedy łamiesz zasady, łam je mocno i na dobre.

    Terry Pratchett 


- Zadałem ci pytanie. - głos Malika zabrzmiał jeszcze groźniej niż przed chwilą i Sky poczuła jak po jej plecach przebiega lodowaty, bardzo nieprzyjemny dreszcz. Czy to normalne, że boi się własnego chłopaka? Nie, oczywiście, że nie. To chore! 

Nie chciała denerwować Zena, ale teraz ostatnie o czym myślała to jego chorobliwa zazdrość. Ważniejsze dla niej było to, że brunet krwawił i ledwo stał o własnych siłach. Podbiegła do niego i chwyciła w zimne dłonie jego zakrwawione policzki, przez co mężczyzna syknął cicho z bólu, który z całych sił starał się tłumić. Nie wyszło...

- Co ci się stało? 

- Nie rozmawiamy teraz o tym. - znów ten ostry ton. Jego zazdrość była aż chorobliwa, a przecież nie miał żadnych podstaw. Tylko rozmawiali. Nic więcej... To on z Madi mógł wydziwiać różne inne rzeczy, których Sky nigdy nie tolerowała i tolerować nie będzie. Nie żyją w żadnym otwartym związku.

- Nie zachowuj się w ten sposób. Krwawisz, więc trzeba te rany opatrzyć. - brunet jednak nie chciał słuchać tego, co jasnowłosa ma do powiedzenia. Odchylił głowę, żeby dać jej do zrozumienia, że w tym momencie nie chce, aby go nawet dotykała. 

- Teraz to się mną przejmujesz? Do tej pory miałaś ciekawsze zajęcia. - z trudem się wyprostował i ruszył w kierunku Biebera. Dokładnie widział ten chytry wyraz jego twarzy. Jakby z niego kpił... A on nie pozwoli nikomu z siebie kpić. Szczególnie takiemu szczylowi. Zabije każdego, bez żadnego wyjątku, kto próbuje odebrać mu Sky. Blondyn powinien już dawno dostać w pysk to może by się nauczył, że od jego kobiety trzyma się z daleka.

- Zostaw go Zen. Tylko rozmawialiśmy, nic więcej. - delikatny głos blondynki lekko uśmierzył jego chęć mordu. Zerknął na nią i widział w jej oczach, że jest w stu procentach szczera. Nie mogłaby go zdradzić... To przecież nie w jej stylu. Za mocno go kochała, tego był pewien. Ale za to nie ufał Bieberowi i na to już nic nie mógł poradzić. Znał się na ludziach i coś mu świtało w głowie, że przez tego kolesia będą same problemy. Tylko Ash tego nie dostrzegał... 

- To nie zmienia faktu, że się przy tobie ciągle kręci. - warknął. 

- Kotku... - Sky ułożyła dłonie na jego torsie i lekko go pogładziła. - Chodźmy do łazienki. Trzeba ci naprawdę przemyć te rany. Wyglądasz okropnie... 

- Chyba nie chce mi się z tobą teraz gadać. - jego szorstki ton sprawił, że znów zrobiło jej się cholernie przykro. Czemu nie może się w końcu przyzwyczaić do tych jego słownych ataków? Byłoby jej dużo łatwiej...

- Chodź Zayn, ja ci opatrzę rany. - słowa Madison jeszcze bardziej zepsuły jej humor, a to, że ułożyła dłonie na ramieniu bruneta doprowadziło ją do białej gorączki, o ile to w ogóle możliwe. Zacisnęła ze złości zęby i popatrzyła na swojego największego wroga z mordem w oczach. Już ona jej pokaże... Doskonale wiedziała, że nie mogła jej więcej pozwalać wejść sobie na głowę. Takim sposobem Madi ukradłaby jej Zayna prędzej czy później, a do tego dopuścić nie miała zamiaru.

I'm in love with a criminal.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz