Rozdział 10 - Broń klejnotowa

326 44 2
                                    


- Pamiętajcie, o to ten bój, zatem powtórzycie to znów! I dla siebie to zróbcie, dlatego się nie wstrzymujcie od prób. Nogi szerzej, ciało trochę niżej, gdy nacieracie, trzymajcie balans cały czas! Prawa, lewa. Teraz trochę szybciej. Gdy się wycofujecie, patrzcie prosto w twarz. – Od jakiejś godziny ćwiczyliśmy posługiwanie się mieczem. Ani ja, ani Nelly nie wydobyliśmy z klejnotu swojej broni, ale to dopiero pierwsza lekcja, więc mam nadzieję, że szybko się tego nauczę. I mam nadzieję, że nie będzie to miecz lub jeszcze coś do tego. Nelly wie, że może to być lasso, ale też nie jest pewna, ponieważ nie zawsze jest taka sama broń do tego samego rodzaju klejnotu. – Paulina, skup się. Ile razy mam ci to powtarzać?

- A ile razy ja mam ci powtarzać, że miecz to nie jest moje powołanie. Masz tu tyle broni zapewne, a ja muszę się posługiwać jakimś durnym kawałkiem żelaza. Wiem. Wiem, że to jest dla ciebie ważna broń, ale ja nie potrafię nią tak długo machać. – Robiłam się coraz bardziej zła. Nie na Perłę. Na siebie, ponieważ tak krótko wytrzymałam.

- Dobrze, zmienisz broń. – Odetchnęłam z ulgą – Ale jak mnie pokonasz.

- Co takiego? Nie zamierzam z tobą walczyć. Nie jesteś moim wrogiem.

- Może i nie jestem, ale z holo-perłą potrafiłaś walczyć, więc teraz zawalczysz ze mną, chyba że chcesz dalej wymachiwać tym durnym kawałkiem żelaza? – Wściekła się. Widać to z daleka. Nie powinnam chyba obrażać jej narzędzia. Ech. Odwróciłam się i podniosłam miecz, który wcześniej rzuciłam za siebie.

- Niech ci będzie. Ale ja nie chciałam z tobą walczyć. – Poczekałam, aż Perła wydobędzie swoją broń i ustawi się do walki. Poczekałam na jej ruch, ale ona jedynie się uśmiechała psotnie pod nosem. Zamachnęłam się na nią, ale ona odbiła mój cios. Poczułam, że mój miecz powoli się wyślizguje z moich rąk, więc zacisnęłam mocniej dłonie i zrobiłam krok do tyłu.

- Całą siłę swą, w całe serce swe, gdy toczysz bój, musisz z siebie dać. – Gdy to powiedziała, wokół nas zaczął się pojawiać dym, który otoczył nas obie, tak że nie było nic widać. – Gdy wszędzie wokół chaos, gdy nagle cię ogarnia blady strach, strategię masz oraz miecz. – Strategię? Niech będzie. Gdy Perła zamachnęła się swoją bronią, ja zrobiłam unik i zagłębiłam się w mgłę. Ona nie powinna mnie widzieć, choć mój ciemny strój mi w tym przeszkadzał. Ja widziałam zarys Perły, więc chciałam ja okrążyć. Po drodze napotkałam miecz, którym wcześniej ćwiczyła Nelly. Nie zastanawiając się, podniosłam go z ziemi. Nie był ciężki, więc postanowiłam rzucić nim w biały klejnot. Byłam zła i nie zastanawiałam się nad tym, że mogę zrobić jej krzywdę. Zamachnęłam się i rzuciłam. Nie spodziewałam się, że trafię, a co dopiero przebije ją na wylot, ale tak się właśnie stało. Szybko dotarło do mnie co zrobiłam. Podbiegłam do niej prawie płacząc. Gdy wyłoniłam się z otaczającej ją mgły, zauważyłam, że na ziemi leży holo-perła. Szybko otrząsnęłam się z niedoszłego płaczu i rozejrzałam się dookoła, poszukując prawdziwego klejnotu. Usłyszałam z każdej strony, jak ktoś nuci piosenkę Perły.

- Wrogów pokonasz swych znów! Dlatego to zrób, dlatego się nie wstrzymuj od prób! – W tym momencie myśl podpowiedziała mi, że Perła skrada się do mnie od tyłu. Nie wiem skąd to wiedziałam, chyba nagle moc Szafir mi się włączyła, jeśli można tak powiedzieć. Odwróciłam się i podniosłam miecz w chwili, gdy Perła skoczyła do mnie.

- Wiem, że nikt nie stworzył mnie do walki, lecz nie znaczy to, że walczyć muszę źle! - Perła odbija się od miecza i szybko się podniosła, robiąc przewrót do tyłu. Nawet nie wiedziałam, że potrafię tą piosenkę tak dobrze zaśpiewać. Klejnot wstał i widać było, że nie podda się po byle jakiej obronie przeciwnika. Szybko ustawiła się w pozycji bojowej i ruszyła na mnie. - Bo nikt wokół nie zna mojej przewagi, dla miłości można życie oddać swe. – Perła zamachnęła się znowu bronią i tym razem pod ciężarem jej miecza, moja broń wyślizgnęła mi się z rąk, a ja sama upadłam. – Wiem, że człowiek kruchą jest istotą, ale wiem że mogę z bronią ruszyć w bój. – Coraz bardziej byłam zdeterminowana i zła na Perłę. Podniosłam ręce, jakbym szykowała się do bójki w ręcz. – Choć bez doświadczenia, ale los odmienię! – Poczułam ciepło na dłoniach. Na nich pojawiły się rękawiczki, takie jak mają sportowcy. Odruchowo podniosłam je do perydotu na moim czole i sięgnęłam jakby w głąb tego klejnotu. Wyciągnęłam z niego dwa miecze, choć nie. Nie miecze. To były katany. Perła zrobiła krok do tyłu ze zdziwieniem tak dużym, że chyba bardziej zdziwić się nie da. Podniosłam moje bronie do góry i momentalnie jedna zapłonęła ogniem, zaś druga otoczyła się lodem i jednocześnie parą wodną. Biały klejnot otrząsnęła się i szybko zaczęła do mnie podchodzić. Broniłam się jednym mieczem i próbując zadać cios drugim, ale Perła wyjęła swoją włócznie i oddaliła się na kilka kroków. Zaczęła strzelać do mnie swoimi związkami energii. Odbijałam je swoimi broniami, ale wiedziałam, że tak długo nie wytrzymam. Jak tylko o tym pomyślałam, w głowie narodził się już pomysł. - Czemu to masz, za najlepszy wzór? Różnorodna broń niesie wielką moc. – Połączyłam katany rękojeściami i w tym momencie obie zamieniły się w łuk. – Super. Tego się nie spodziewałam. – Wykonałam ruch, tak jakbym sięgała po strzałę z kołczanu i w mojej dłoni pojawiła się cała z lodu. Naciągnęłam cięciwę i uchyliłam się przed strzałem - Mogę ci pokazać, jak moc inną mieć, że możemy silni być nią tak naprawdę wiem. Uczennicą chcę twoją być! – Uśmiech, prawdziwy uśmiech i całkowicie miły, pojawił się na twarzy Perły. - A kiedy o tym mówię ci, to w tobie jasne światło lśni. – Strzeliłam. Trafiłam. Nie mogłam w to uwierzyć. Zrobiłam to. Może w kostkę, ale siła uderzenia zwaliła ją z nóg, a lód zaczął się rozchodzić po jej łydkach, nie pozwalając jej ruszyć się. Rozłączyłam łuk do poprzedniego stanu i jedną z katan odesłałam, a z drugą podeszłam do białego klejnotu. Skierowałam na nią miecz. Mgła w końcu zaczęła znikać i zauważyłam Perydot, Granat, panią Alice i Nelly patrzących na mnie. Ciekawe czy widziały całą tą scenę.

- Przyznaję pokonałaś mnie. – Powiedziawszy to, Perła zaczęła się śmiać. Stuknęłam w lód na jej nogach, a ten pękł. Pomogłam jej wstać i obie podeszliśmy do reszty. – A co wy tutaj robicie?

- Nelly po nas przyszła, mówiąc, że się pokłóciłyście i zaczęliście ze sobą walczyć. Przyszliśmy tak szybko, jak to było możliwe, ale gdy tu dotarłyśmy to całe to miejsce było we mgle. Nic nie widziałyśmy, ale wszystkie się zgadzałyśmy, co do tego, że nic nie zrobisz Paulinie, więc postanowiliśmy poczekać, aż skończycie. Jedyne co się stało podczas tego, jak tu byłyśmy, to miecz Pauliny, który wyleciał z mgły. Zastanawiam się tylko co to za katana? – Granat opowiedziała na zadane pytanie, ale się zdziwiłam, że tak długą wypowiedź wygłosiła, ale w prawdziwym świecie fuzja mówi zdecydowanie więcej, niż w serialu. Uśmiechnęłam się.

- To moja broń klejnotowa. – Wszystkie były zdziwione, ale nie bardziej, niż Perła, kiedy sama ją zobaczyła. Znowu przywołałam drugą katanę. Obie pokryły się żywiołami, którymi władałam i po chwili przyglądania się jej, połączyłam ją w łuk i wystrzeliłam strzałę, która stworzyła lód w miejscu w które trafiła. Zaraz potem strzeliłam znowu, tylko tym razem strzałą z czerwonej zamrożonej wody. Powstały wcześniej lód stanął w płomieniach. Granat, gdy zobaczyła całe przedstawienie, zrobiła minę taką samą, jak wtedy gdy zobaczyła fuzję Stevana i Connie.

- Oj Natalie nie będzie zachwycona. – Wszyscy spojrzeli się na panią Alice. – No co? Ja wygrałam zakład o to, która pierwsza wydobędzie broń z kryształu. – Zaczęliśmy się śmiać. Wtedy nie zauważyłam, że Nelly nie śmiała się, w każdym razie nie naprawdę. 

Bardzo Dziwny Klejnot || Steven Universe ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz