Rozdział 11 - Niech będzie

303 43 0
                                    


- Jak zapewne wiecie, jesteście tu, by nauczyć się posługiwać swoimi mocami. Ametyst, zajmiesz się Nelly, jako że macie ten sam klejnot, ja się zajmę Pauliną z tych samych powodów. – Nelly przeszła do Ametyst, która znajdowała się po drugiej stronie platformy. Ja się ustawiłam przed holo-perłami, które stworzyła Perła, by pomóc nam w treningu. – Zero broni, zero rzeczy z otoczenia, próbujesz uzyskać swoją moc. Na razie może ci się nie udać, więc broń się, bo hologramy będą cię atakować. Spróbuj poparzyć ich swoimi dłońmi, normalnie będziesz również strzelać kulami ognia. To samo tyczy się lodu.

- Okej, okej. Wiem o co chodzi. Mogę już zaczynać? – Ostatnim razem byłam zła, więc uczucia pomogły mi wydobyć swoją broń. Teraz nie targają mną żadne wielkie uczucia, więc mam nadzieję, że piosenka coś poradzi. Granat wydała polecenie perle, by mnie atakowała bez użycia broni. No dobrze, niech będzie. Sprawdzałam, jak silne są te hologramy i odkryłam, że przewalenie ich na ziemie nie starczy, by ich pokonać. Czyli nie będzie łatwo. – Ze mną nie masz żadnych szans, takie coś, taki ktoś jak ty znika, kto mnie spotyka. – Nie mogłam dobrze złapać rytmu piosenki, ciągle się broniąc. Nie wiadomo skąd, muzyka zaczęła grać zagrzewając mnie do walki. – Bo moja walka płynie, jak muzyka. Reguły naszej gry wyznaczam tu ja. – Może ja nie mogłam się posługiwać bronią, ale po chwili holo-perła dostała pozwolenie na tępe miecze. A więc tak gramy, mamo? Niech i tak będzie. – Weź to rzuć, bo nie przyda się broń ta. – Wyrwałam jej narzędzie i rzuciłam daleko za siebie. – No dalej zmierzmy się. Ty jedna, a my cztery. Mnie pokonać w pojedynkę nikt nie zdoła. – Podcięłam ją, parząc ją w łydkę. Syknęła i cofnęła się kilka kroków do tyłu. Spojrzałam się na Granat, by zobaczyć czy jest dumna, z tego co się stało, ale ona nie patrzyła się na mnie tylko na Nelly. Ech. Co za kobieta, potem powie, że nic nie wykazałam. Tak chce się bawić? Niech będzie. – W moim sercu drzemie siła połączona, Czterech klejnotów moc mi wielką daje władzę, więc zadzierać ci ze mną nie radzę! – Na moich rękach pojawiły się rękawiczki. Nie sięgnęłam po broń, chce grać fair. – Nikomu nas rozdzielić się już nie uda, zespół nasz potrafi zdziałać cuda. – Poczułam, że moje dłonie się rozgrzewają. Zaczęła się wydobywać z nich para ale mnie nie parzyła. Uderzyłam perłę, która znowu syknęła. Druga również zaczęła na mnie nacierać. – Złamać taką więź wcale nie jest łatwo, jeśli zdradzę ci sekret, to co ty na to? Miłość to ja. – Wtedy wystrzeliłam kulę ognia, tylko trochę za daleko, przez co trafiła prosto pod nogi fuzji. Nawet przez to, nie spojrzała się na mnie, jakby nawet nie zauważając moich starań. Nienawidzę jej takiej. Zachowuję się nieraz, jak śpiąca na stojąco. – Oto właśnie ja – Kolejna kula ognia. – Miłość razy cztery. A jeśli myślisz, że nie zauważę, lepiej pomyśl jeszcze raz. – Kolejna kula, kolejna perła z głowy. – Bo we mnie jest uczucie, co działa tak jak miecz. – Tym razem strzeliłam mieczem z lodu. Nie wiem czy jest to używanie broni. Granat i tak tego nie widzi. Tylko skąd tyle hologramów? Nie mam pojęcia – Więc lepiej tutaj spójrz teraz już, od mej znajomej oczy przecz. Mnie zdezorientować tak nikt nie zdoła, w moim sercu drzemie siła połączona. Chociaż myślisz, że ja tego nie widzę, wcale nie wiesz co się dzieje. Bo więcej robię, niż ona jedna, jestem tym co dla was liczy się. – Moje całe ciało zaczęło się rozgrzewać, od rąk, przez brzuch, do głowy i nóg. – Jestem waszą pasją, waszą cierpliwością, waszą miłością. Miłość to ja. – Z mojego całego ciała buchnął ogień paląc każdą perłę po drodze... i tylko perły. Opadłam z sił. I chyba straciłam na chwile przytomność, bo następne co pamiętam, to to jak wszyscy się we mnie wpatrują, a ja siedzę oparta o ścianę. Mówiąc wszyscy, mam na myśli Granta, Nelly i Ametyst. – Co się stało?

- Zemdlałaś, a poza tym świetnie sobie poradziłaś. Co takiego było, tym co cię tym razem odblokowało? – Nie mogłam tego powiedzieć Granat. Nie przy Nelly.

- Nie wiem. Chyba sama piosenka. Nie jestem pewna.

- A właśnie co tam śpiewałaś? Bo z tego miejsca, gdzie my stałyśmy nic nie było słychać. – Ciekawa Ametyst, jak zawsze (?). I jak zwykle nieprzejmująca się zdrowiem innych.

- I dlatego wygram, tylko lekko przerobione przeze mnie pod wpływem chwili. Nawet nie wiem, co takiego dokładnie śpiewałam...

- Ja wszystko widziałam, tak dla twojej wiadomości i rękawiczki nie zaliczają się jako broń, więc mogłaś ich używać. – Skąd ona wiedziała o co mi chodziło? Może jednak widziała, a co najważniejsze słuchała? Uśmiechnęłam się do niej, a jej uśmiech do mnie był tym, czego teraz do szczęścia potrzebowałam. No może jeszcze ciepła kąpiel i ognisko.

Bardzo Dziwny Klejnot || Steven Universe ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz