Rozdział 16

193 14 1
                                    


Ostatnie co widziałam to to jak rzucili mną o podłogę a sami uciekli.Dwójka chłopaków wybiegła za nimi a Luke i Hood byli koło mnie,ale ja ich w ogóle nie słyszałam.Dalej nie pamiętam w mojej głowie była kompletna pustka.


***LUKE***

-Ashton I Mike !-zawołałem chłopaków

-O ja pi*rd*le -powiedział jeden z nich

-Goncie Borysa i Harre'go i możecie nawet ich zabić-powiedział Cal

-Ja też się zgadzam -potwierdziłem

Ash pobiegł w kierunku gdzie pobiegli a Mike na sto procent poleciał po broń.Tak broń w domu.Ja i Calum w tym czasie zajmowaliśmy się moją ukochaną.

Nie mogliśmy ją zabrać do lekarza bo by kazał zawiadomić rodziców więc zawieziemy ją do kliniki gdzie zawsze przyjeżdżamy po wyścigach lub bójkach.

-Zadzwonię do Angeliki żeby nas kryła przed jej rodzicami-ja tylko byłem skupiony na ranie Sylwii

-Leć po auto ona się zaraz wykrwawi -po moich słowach poleciał po auto a  ja klęczałem nad nią 

-Sylwia nie możesz zasnąć słyszysz nie możesz-wziąłem ją na ręce w stylu 'panny młodej'Hood zaparkował nie daleka i podbiegł do mnie żeby ją nakryć kocem 

Do kliniki mamy jakieś pięć minut trochę długo o pięć minut !

Ja nie mogłem kierować,ale Hood tak i na liczniku mieliśmy jakieś 150km/h jechaliśmy przez pola więc prawdopodobnie mandatu nie zarobie,ale jak nawet to trudno życie Sylwii na razie jest najważniejsze .


-Dzień dobry czy jest może doktór White albo Pan doktór Smith?-zapytałem panią w recepcji

-Witam dziś jest pan White zawołać?-zapytała

-Tak,ale szybko to pilna sprawa-kobieta wstała za recepcji i poszła w stronę gabinetów w tym czasie Hood przyniósł na rękach Sylwie 



**********************

Nagle taki miły się zrobił

Madzia :*

W mojej szkole/5SOSOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz