Zajmował się nią jakiś lekarz Andrzej łoś i powiedział,że jest w dobrych rękach .
Sylwia leżała już tak prawie całą dobę w śpiące,przyjechali do niej rodzice i przyjaciółka a ja dalej mogłem siedzieć przy jej łóżku.
O 16 przyjechali chłopaki i poszliśmy na kawę do kawiarenki szpitalnej .I od razu zaczęli pytać:
-Luke co z nią?-zapytał Ash
-Lekarz mówi,że jej stan jest krytyczny i jeżeli się obudzi nie będzie pamiętać niczego z ostatniego roku-powiedziałem
-CO!?-krzyknęła cała czwórka
-To nie będzie mnie pamiętać i was też lekarz mówił,że może sobie przypomnieć lada dzień albo po trochu będzie odzyskiwać świadomość tego kto kim jest-mówiłem-Ale najbardziej boli mnie fakt,że może mnie nie pamiętać
-Jestem w stanie uwierzyć,że cie to boli -powiedział Calum
-Czyli nie będzie pamiętać jak się poznaliśmy ani tego,że byliśmy uczestnikami nielegalnych wyścigów?-zapytała Mike
-Tak debilu nie będzie nic pamiętać -warknąłem
-Przepraszam,że przeszkadzam-powiedziała to pielęgniarka -Ale mam strasznie złe nowiny
-Jakie?-zapytałem
-Pani Sylwia nie żyje-powiedziała a moje serce stanęło-Walczyła,ale dziesięć minut temu odpuściła i przeniosła się na drugą stronę
-Nie to nie możliwe-krzyknąłem i pobiegłem do jej sali
***LEKARZ ANDRZEJ***
O 16 zostałem zawołany przez siostrę oddziałową na sale pani Lipki bo dostała drgawek.
-Proszę stąd wyjść -powiedziałem do rodziny chorej
-Nie pan zrobi coś ona nie może umrzeć-powiedziała jej matka
-Zrobię co w mojej mocy-odrzekłem
-Dziękuje
Po tym jak wszyscy członkowie jej rodziny wyszli jej serce się zatrzymało,a ja robiłem wszystko by wróciła do życia
-Kochanie walcz-powiedziała przełożona pielęgniarek
-Nie możesz umrzeć-powiedziałem
Jej reanimacja trwała jakieś 20 minut,ale na darmo.Odeszła tak młoda osoba .Miałem łzy w oczach a jestem lekarzem i prawie co dziennie ktoś w tym szpitalu umiera.Nie wiedziałem jak mam to powiedzieć jej rodzinie,ale pozbierałem się i wyszedłem na korytarz,ale za nim to zrobiłem kazałem iść pielęgniarce przekazać tą informacje do jej chłopaka chyba już byłego.Kiedy wyszedłem wszystkie oczy były skierowane od razu na mnie każdy tam był nerwowy a jej mama i chyba babcia płakały.
-Panie doktorze co z nią -zapytał jej ojczym
-Przykro mi -po moich słowach każdy ucichł a jej najbliżsi zaczęli płakać-Walczyła,ale nie miała już siły jej serce i mózg już przestały działać.Moja najszczersze kondolencje
-Nie!To nie może być prawda-powiedziała jej rodzicielka i wbiegła na sale a zaraz za nią reszta-Kochanie!Sylwia !To nie może być prawda
-Zostawię państwa samych ,przyśle tu zaraz panią psycholog myślę,że się przyda
-Chciałem też pana o to samo zapytać-powiedział mężczyzna
-Jeszcze raz strasznie mi przykro..
-Nie to nie możliwe-jej chłopak wbiegł na salę-Dlaczego!?
-Walczyła do końca,ale jej organizm przestał dobrze funkcjonować-powiedziałem to chłopakowi który płakał-Ja już muszę iść do reszty pacjentów
***LUKE***
-Czy ja mogę do niej podejść?-zapytałem bo dookoła stali jej rodzina
-Pewnie zostawimy was-powiedziała jej mama-Przykro mi,że ją straciłeś
-Mi też i moje najszczersze kondolencje -powiedziałem
-Dziękujemy
-Sylwia kochanie,proszę obudź się!-krzyczałem i wtuliłem się w jej ciało
Kilka dni później odbył się pogrzeb Sylwii na tą uroczystość przyszło dużo osób ze względu na to,że była młoda.Miała tyle marzeń który nie spełni może w niebie je spełni bo przecież taka jak ona na sto procent tam trafi.Obwiniam się o śmierć Sylwii bo gdyby nie ja nie poszła by sama do domu i by się nie zdarzył ten wypadek.
************
To koniec!
Wiem smutny i to strasznie
Ktoś płakał?
Dziękuje za ponad 800 odsłon i prawie 200 gwiazdek
Zapraszam do moich innych opowiadań między innymi do "Cesarzowa Aurora" bądź "Tato jest moim idolem?"
Dziękuje <3
Madzia:*
CZYTASZ
W mojej szkole/5SOS
FanfictionPołowa września a w mojej szkole pojawiają się nowi uczniowie.Dokładnie czwórka sami chłopacy od razu zwracają uwagę dziewczyn.Już pierwszego dnia wpakowali się w bójkę z moim kolegą z klasy Krystianem ten drugi to jakiś Luke