Gdzie ja jestem?

465 83 20
                                    

   Zostałem zamknięty w jakimś małym pomieszczeniu. Było tam dziwnie szaro i smutno. Nienawidziłem takich miejsc. Za bardzo przypominały mi cyrk. Fakt, było o wiele przytulniej niż w cyrku ale było ciasno, pusto... Dlaczego ja się na to zgodziłem?
    Rozejrzałem się dookoła. Całość wykonana była z drewna. Na pierwszej ścianie znajdowało się wejście z okienkiem na świat a tuż obok stos siana! Jednak było coś co przykuło moją uwagę. W jednym koncie, dalej od wejścia, znajdowało się dziwne, zielone coś. Ostrożnie podszedłem i powąchałem to. Zapach podrażnił moje nozdrza. Nie potrafię go określić ale był dziwny i dotąd mi nie znany. Zacząłem przyglądać się mu dokładniej. Wsadziłem pysk do nie wielkiego zagłębienia w środku i nagle usłyszałem dziwny dźwięk a wokół pyska poczułem dziwną wilgoć. Odskoczyłem szybko od tego dziwnego urządzenia a moje serce przyspieszyło bieg. Woda natychmiast przestała lecieć. Byłem zaskoczony. Do czego to służy? Ta ciekawość mnie kiedyś zabije lecz ponownie podszedłem do zabójczej maszyny i wsadziłem pysk do środka. Z niewielkiego otworu zaczęła wypływać pyszna, świeża woda. W końcu mogłem pić tyle ile chciałem a napój rozpływał się po całym moim ciele nawadniając każdy jego fragment. To było takie przyjemne.
   Drzwi boksu otworzyły się a do środka weszła dość niska i szczupła kobieta. W ręce trzymała ogłowie. Nie chciałem nigdzie iść. Jeszcze mocniej wtuliłem się w ścianę kuląc uszy.
-Taki jesteś groźny?- zaśmiała się dziewczyna łapiąc mnie za pysk. Zwinnym ruchem wsadziła mi metalowe wędzidło do pyska i założyła naczułek za uszy. Znowu poczułem ten obrzydliwy smak. Otworzyłem pysk ale to nic nie dało. Próbowałem wypluć wędzidło ale paski mocno je trzymały. Dziewczyna złapała za wodze i wyprowadziła mnie z boksu. Nie chciałem nigdzie iść ale wiedziałem, że i tak nie wygram. Powoli powłóczyłem się za dziewczyną. Wprowadziła mnie na piaszczysty teren ogrodzony płotem. Był znacznie większy niż ten na którym wczoraj pracowałem i stało na nim kilka przeszkód. Podszedł do nas ten mężczyzna który wczoraj kazał mi biegać w kółko i podpiął taką samą linkę do kołka od paskudztwa zwanego wędzidłem. Rozwinął ją i ponownie kazał mi iść stępęm dookoła niego. 
    Nie zajęło to długo. Już po pierwszym galopie mężczyzna odpiął linę usiadł na płocie oddając mnie w ręce tej kobiety, która mnie tu przyprowadziła. Podniosła bat który uderzył tuż za moim zadem. Odskoczyłem w przerażeniu.
-Jazda! Dalej!- krzyczała. Patrzyłem na nią oszołomiony uciekając przed kolejnymi uderzeniami. Dopiero po chwili zdałem sobie sprawę, że pędzę wprost na ustawione kilka przeszkód. Nie miałem szans tego przeskoczyć. Zahamowałem rozwalając piersią pierwszą z przeszkód. Bat uderzył prosto w mój zad a od miejsca uderzenia rozszedł się ból.
-Co robisz?!- wykrzyknęła dziewczyna idąc w moją stronę. Natychmiast uciekłem na drugą stronę ujeżdżalni. Byłem w szoku. Nie wiedziałem czego ode mnie chcą. Nigdy nie robiłem takich rzeczy.
   Dziewczyna podniosła drągi, naprawiając przeszkodę i ponownie uderzyła batem w ziemie. Poderwałem się do biegu. Bat prowadził mnie idealnie na szereg nie pozwalając nigdzie wyłamać. Serce waliło mi jak oszalałe. Bałem się. Byłem już niebezpiecznie blisko przeszkody. Nie można się wycofać. Zebrałem się w sobie i z całej siły wybiłem się z ziemi nie spuszczając przeszkody z oka ani na chwile. Przeleciałem w sporej odległości nas przeszkodą i płynnie wylądowałem po drugiej stronie. Odetchnąłem z ulgą lecz wtedy zdałem sobie sprawę, że czeka mnie jeszcze jedna przeszkoda, znacznie wyższa. Byłem o wiele za blisko... Wybiłem się ze wszystkich sił lecz o wiele za nisko. Poczułem ból w okolicach pęcin lecz nie z powodu uderzenia w dragi. Bat dziewczyny okręcił się w okół jeden z moich nóg sprawiając tym okrutny ból. Wylądowałem po drugiej stronie nie przerywając biegu. Bałem się. Nie chciałem więcej skakać. Nie jeśli sprawia to ból.

Końskim okiemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz