Powoli, powłócząc nogami przemieszczałem się za Natalią. Byłem zmęczony ale przyznam, że skakanie mi się całkiem spodobało, mimo, iż musiałem wyglądać pokracznie. Dziewczyna wprowadziła mnie do boksu i szybko zdjęła sprzęt. Ten moment treningów lubiłem najbardziej. Dziewczyna zniknęła na chwile ale wiedziałem, że zaraz pojawi się z kolacją.
Dźwięk jej butów słyszałem już z daleka. Z radością poszedłem do drzwi i czekałem aż podejdzie nasypać mi owsa. Gdy tylko rozległ się ten przyjemny dźwięk ziaren uderzających o plastik podbiegłem do żłobu. Wsadziłem pysk do środka i powoli zacząłem mielić pasze. Gdy tylko zjadłem Natalia założyła mi kantar i poprowadziła kamienną ścieżką w stronę pastwiska. Lubiłem tam chodzić. Zwłaszcza do tej klaczy, ludzie mówili na nią Arizona. Pewnym krokiem wkroczyłem za bramę i gdy tylko usłyszałem szczęk metalu puściłem się biegiem w górę zbocza. Ku mojemu zaskoczeniu byłem sam. Zarżałem przeraźliwie wołając towarzystwo. Cisza. Rozejrzałem się dookoła. Byłem sam. Zbiegłem jeszcze raz na dół. Nikogo nie było. Przy płocie stała tylko Natalia śmiejąc się pod nosem. Spojrzałem na nią z oburzeniem co tylko spotęgowało jej śmiech. Nie wiem co w tym takiego śmiesznego. Tupnąłem nogą i odwracając się do niej tyłem zacząłem skubać trawę. Niech wie, że mnie uraziła.
Tylko minąłem się z Arizoną wracając z pastwiska. Jeździł na niej jakiś człowiek. Prezentowała się pięknie lecz nie wyglądała na szczęśliwą. Zarżałem do niej lecz ona spojrzała tylko na mnie i pobiegła dalej poganiana przez tego człowieka. Wróciłem do boksu pogrążony w smutku. Dlaczego my to robimy? Dlaczego oni nam to robią? Czy nie możemy wszyscy pozostać wolni? Czemu musimy pracować dla człowieka? Nie rozumiałem tego i chyba nie chciałem. Stałem w boksie, przytulony do ściany. Coraz bardziej dobijała mnie myśl, że znowu jestem więźniem, sługą. Znowu dałem się opanować przez człowieka.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Wiem.... Rozdział krótki i jakiś taki bez sensu... Ale faktycznie dawno nic nie było. Już pracuje nad następnym i postaram się aby był lepszy :)
![](https://img.wattpad.com/cover/73836655-288-k551833.jpg)
CZYTASZ
Końskim okiem
Conto"Mój pysk znajdował się tuż przy piersi. Przybrany był w duże ogłowie udekorowane mocnym, ogromnym wędzidłem. Przy wędzidle działały podwójne wodze. A trzymała je Ona." Wzruszająca historia, pełna cierpienia i bólu. Pisana okiem konia. Konia, który...