Po kilku godzinach podróży drzwi przyczepy otworzyły się, wpuszczając do środka więcej światła. Otworzyłem szerzej oczy i rozejrzałem się dookoła. Do środka weszła ta dziewczyna. Była dość niska i chuda. Miała długie blond włosy związane w niechlujny kok i schludne ubranie. Uśmiechnęła się do mnie i zwinnym ruchem odwiązała linkę od kółka w przyczepie. Delikatnie nacisnęła na moją pierś i razem wycofaliśmy się z metalowego pudła. Powoli obróciła się i stanęliśmy razem na przeciwko niewielkiego budynku. Obok znajdował się spory plac a dalej duży ogrodzony kawałek trawy na którym pasło się kilka koni.
-Witaj w domu.- szepnęła dziewczyna i delikatnie pogładziła mnie po szyi. Ruszyła powoli i wprowadziła mnie do stajni. Konie zarżały niespokojnie.
-Kim on jest?
-Cóż to za nowy koń?
Dało się słyszeć ich zaciekawione głosy. Chciałem odpowiedzieć lecz zabrakło mi odwagi. Dziewczyna wprowadziła mnie do jednego z boksów i zdjęła kantar. Wręczyła mi jeszcze pomarańczowy kijek. O tak. Wie co dobre. Złapałem go łapczywie.
-A więc lubisz marchewki?- zaśmiała się i pogładziła mnie po pysku. Marchewki? Czyli tak to ludzie nazywają.
-Sara! Zbieraj się. Trzeba jeszcze odwieść tą przyczepę!- krzyknęła jakaś kobieta wchodząc do stajni. Dziewczyna pogładziła mnie jeszcze raz po szyi i szybko opuściła boks.
Zostałem sam. W zupełnie nowym miejscu. Przerażony, zdezorientowany. Rozejrzałem się dookoła. Ściany byłe lekko szare. Po obu stronach, za kratami, znajdowały się dwa inne boksy. W jednym z nich stał koń. Duży, czarny wałach. Zbliżył się zaciekawiony do krat.
-Kim jesteś? Skąd się tu wziąłeś?- zarżał z zapytaniem.
-Nie wiem...- wycedziłem zdezorientowany. Koń zaśmiał się i przyjrzał mi się dokładnie.
-Wiele przeszedłeś w życiu, co?- zagadnął. Wydawał się całkiem przyjazny. Zbliżyłem się do krat.
-Tak wyszło. Ludzie bywają okrutni.
-Wiem o czym mówisz. Pracowałem kiedyś w rekreacji. Z racji mojego wzrostu i masy pracowałem pod dorosłymi ludźmi. Także ich wielkie, ciężkie ciała obijały się o mój grzbiet.- odparł zrezygnowany. -Lecz jedna z kobiet nie zdołała oprzeć się mojemu urokowi i postanowiła mnie odkupić.- mówiąc to machnął łbem a jego długa, gęsta grzywa opadła zgrabnie na umięśnioną szyje.
-Długo tu jesteś?
-Trochę na pewno. Ale lubię to miejsce. Jest spokój, cisza i zawsze świeże jedzenie. - spojrzałem na niego zaskoczony -Przyzwyczaisz się.- dodał widząc mój wyraz pyska. Chciałem coś odpowiedzieć ale do boksu mojego sąsiada weszła jakaś kobieta. Pewnie ta o której opowiadał. Była wysoka i zgrabna. Miała krótkie, kruczoczarne włosy spięte w malutkiego kucyka. Pasowali do siebie. Zbliżyła się do niego i pogłaskała go czule po szyi. Po czym wręczyła mu jakiś smakołyk. On tracił ją delikatnie pyskiem na co odpowiedziała radosnym śmiechem. Sprawnym ruchem zarzuciła mu kantar na pysk i wyprowadziła z boksu. Przeszli obok mnie i opuścili stajnie. Znowu zostałem sam.~~~~~~~~~~~~~~
Tam da da dam!
Po prawie 3 latach jest nowy rozdział! Nie spodziewałam się, że jeszcze kiedykolwiek wrócę do pisania tej książki ale ostatnio przez przypadek natrafiłam ponownie na wattpada, przejrzałam wasze komentarze i przypomniałam sobie jak bardzo to lubiłam! Także jest nowy rozdział! Nie wiem czy będą się pojawiać dalej, to zależy od Was :) ale mam pomysł jak dalej rozwinąć fabułę i nie ukrywam: chciałabym doprowadzić tą książkę do końca.
Także czekam na wasze komentarze! Dajcie znać czy podoba Wam się rozdział i mój zapewne trochę inny styl pisania.PS:. Ja zawsze mam ochotę pisać kiedy nie mam na to czasu. 😅 Poprzednio książka powstawała jak miałam testy gimnazjalne i nim poświęcałam prawie całą uwagę a teraz powracam do pisania idealnie jak szykuje się do matury.
CZYTASZ
Końskim okiem
Historia Corta"Mój pysk znajdował się tuż przy piersi. Przybrany był w duże ogłowie udekorowane mocnym, ogromnym wędzidłem. Przy wędzidle działały podwójne wodze. A trzymała je Ona." Wzruszająca historia, pełna cierpienia i bólu. Pisana okiem konia. Konia, który...