Rozdział IX

5.9K 454 298
                                    

- Potter, chodź do mnie, proszę. Jeszcze chwilkę. Tak pięknie cię proszę... - wymruczał zawinięty w białą pościel chłopak, pocierając swoje rozsypane na szmaragdowej poduszce jasne włosy.

- Powinniśmy już iść, chodź.

- Zmuś mnie - obrócił się na wznak i rozłożył bezradnie ręce, ukazując idealnie smukłe, blade, subtelnie umięśnione ciało w całej okazałości. Osłaniały go tylko czarne bokserki mocno kontrastujące z jego mlecznobiałą cerą.

Harry podszedł wolnym krokiem do drewnianego, dużego łóżka i delikatnie chwycił jego chudy nadgarstek. Nagle druga ręka szczupłego blondyna chwyciła go za białą koszulę, pociągnęła w swoją stronę i przycisnęła do własnej nagiej klatki piersiowej.

- Nadal nie chcesz ze mną zostać, Potter? - wyszeptał tuż przy jego wargach niemal ich dotykając, powodując tym samym falę dreszczy, które szybko przebiegły przez ciało Harrego.

- Ja... - zaczął cicho, ale aksamitne opuszki palców chłopaka zaczęły subtelnie muskać go po gładkim policzku, a następnie zjechały w dół do uchylonych warg Pottera, uniemożliwiając mu tym samym wykrztuszenie jakiegokolwiek słowa.

Blondyn przyciągnął go do ciebie jeszcze mocniej i złożył mały pocałunek na jego obnażonej szyi, drugą ręką zjechał w dół jego pleców...

*

- Harry! Harry, wstawaj, zaraz mamy lekcje, a ty śpisz! - wykrzyczał zaaferowany Neville, nerwowo szarpiąc go za lewe ramię.

- Jeszcze śpi? - usłyszał gdzieś w oddali przytłumiony głos Rona.

- Tak! - wrzasnął Longbottom.

- N... Nie śpię - wymamrotał zaspanym głosem z rumieńcami na policzkach. Parę sekund mu to zajęło, by zorientować się, że to był tylko sen i teraz jest tutaj, w pokoju razem z przyjaciółmi i zaraz spóźni się na pierwszą lekcję.

W pośpiechu założył okulary i chwiejnym, ale sprawnym krokiem popędził w otępieniu do toalety, gdzie przemył twarz zimną wodą i uświadomił sobie, jaki cudowny prezent właśnie sprawiła mu jego podświadomość. Po prostu genialnie, wspaniale, teraz na pewno zapomni o podejrzeniach Seamusa i o wszystkich krępujących sytuacjach, gdzie w roli głównej był Malfoy. Po dzisiejszej nocy ta niechciana lista wydłużyła się jeszcze bardziej. Miał ochotę uderzyć się w twarz, mimo że te przyjemne... To znaczy, bardzo obrzydliwe i niepożądane wizje nie były jego winą. W końcu człowiek nie potrafi panować nad nocnymi projekcjami stworzonymi przez własny mózg, prawda? To były tylko sny i absolutnie nic nie mówiły o jego upodobaniach, uczuciach, relacjach czy preferencjach. To przypadek - tak to sobie złudnie tłumaczył.

Po załatwieniu reszty spraw w zaskakująco szybkim tempie, wrócił biegiem do dormitorium i sprawnie przebrał się w szkolną szatę, zgarnął torbę z książkami i pobiegł... Właśnie, na eliksiry. Oczywiście, jak zawsze, gdy wydarzy się coś niechcianego, to pierwszą lekcją na drugi dzień muszą być pieprzone eliksiry, bo jakżeby inaczej. Ten dzisiejszy sen wyraźnie wprawił go w niemałe zakłopotanie, ale postanowił zachowywać się jak zawsze w towarzystwie Malfoya. Kiedyś była to święta zasada "nie prowokuj", teraz natomiast trzymał się "milcz tak długo, jak to tylko możliwe", bo Draco i tak nie zaczepiał go żenującymi tekstami i uwagami, więc Harry ograniczał się tylko do mówienia "tak" na narzucone mu zadania.

Przespał śniadanie, ale pomimo tego nie odczuwał uciążliwego głodu, może jednak te skromne mieszkanko pod schodami i częste głodówki w końcu się na coś zdały. Wpadł jak burza do klasy i szybko zajął wyznaczone dla niego wcześniej miejsce, miał szczęście, bo Snape'a jeszcze nie było. Draco stał już przy drewnianej, solidnej ławce przygotowując skrupulatnie miejsce pracy. Harremu wbrew własnej woli zaczęło szybciej bić serce i, na Merlina, tak bardzo chciał się teraz opanować. Przecież i tak nikt nie wiedział, co mu się śniło, więc dlaczego czuł się głupio? A, no tak, bo to Malfoy, a Harry wstydzi się teraz przed samym sobą.

Unbloomed - Harry Potter // DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz