Rozdział XVII

5K 464 267
                                    

Harrego zbudził cichy trzask, dobiegający pewnie z położonej za ścianą kuchni tętniącej życiem nawet o tak wczesnych godzinach. Pierwszą rzeczą, na jaką zwrócił uwagę, był kurczowo owinięty wokół jego talii chłopak, otulony szczelnie ciepłym kocem. Harry był pewien, że nie w takiej pozycji zasypiał; z tego, co pamiętał, zrobił to na siedząco, a nie rozłożony wzdłuż długiej kanapy. Malfoy leżał wczoraj tylko na jego kolanach, nie na całej połowie ciała, jak teraz, co skutkowało tym, że Harry nie czuł prawej, maksymalnie odrętwiałej już nogi. Jego dłoń spoczywała zatopiona w tych platynowych włosach i serio chciałby, by nie było to tak przyjemne, jak rzeczywiście było, więc mimo wszystko jej nie zabrał, tylko mimowolnie zaczął je czule gładzić. Cała sytuacja wzbudzała ogromne wątpliwości i była niezaprzeczalnie niejednoznaczna, więc naprawdę nie wiadomo, co pomyślałby jakiś przykładowy obserwator. Na całe szczęście, o to się nie musieli martwić, bo skrzaty nie można byłoby uznać za osoby, która puściłyby te cenne informacje dalej i przysporzyły chłopcom dodatkowej masy uciążliwych kłopotów.

Sięgnął po okrągłe okulary i rzucił okiem na wiszący na tylnej ścianie ogromny, dworcowy zegar, który wcale nie wskazywał ani szóstej, siódmej czy nawet ósmej. Widniała na nim godzina jedenasta i chyba tak miały właśnie wyglądać poranki w tym domu - wstawanie na kilka minut przed obiadem i skracanie sobie dnia o połowę. Wiedział, że jest to dość późna pora i wypadałoby wstać, ale obserwowanie śpiącego na nim Draco należało do znacznie bardziej miłych i rozkosznych czynności. Nie wierzył, że robił to, co robił, ale jednak jego zasady moralne nie były na tyle sztywne, by powstrzymać go przed fascynacją Malfoyem. Moment... Fascynacją Malfoyem? Harry zdecydowanie nie tak by to nazwał w swojej głowie, ale nie można było ukryć, że Draco wyraźnie mu się podobał. Niestety, on tego nie dostrzegał; albo inaczej - nie chciał dostrzec i zapierał się przed tym rękami i nogami, bo w końcu nikt nie chciałby nagle zakochać się w swoim odwiecznym wrogu, prawda? Z całego serca starał się nie zwracać uwagi na te wszystkie pociągające, uwodzące gesty blondyna, na zachowanie ich obu wobec siebie, na swoje własne odczucia i mimowolne reakcje organizmu, na które przecież nie miał wpływu, a nie da się tego wszystkiego ignorować w nieskończoność. Harry nigdy nie potrafił się długo bronić przed niechcianymi uczuciami; owszem, był uparty, wytrzymały i zdeterminowany, ale nigdy w sprawach sercowych, z nimi bowiem naprawdę sobie nie radził.

Leżał tak, uśmiechając się do siebie, jak ostatni idiota, troskliwie głaszcząc pogrążonego jeszcze w głębokim śnie Draco. Można było powiedzieć, że mimo lekkiego stresu i obawy, był w tym momencie naprawdę szczęśliwy. Czuł się, jakby miał osobę, której może fizycznie okazać miłość, zaufanie i troskę, jakby miał... Kogoś, kogo kocha. To nie było podobne do opieki, jaką chcielibyśmy obdarowywać przyjaciół i bliskie nam osoby, to było coś bardziej w rodzaju możliwości pokazania drugiej osobie, jak bardzo nam na niej zależy i jak wiele jesteśmy w stanie dla niej poświęcić. To były zdecydowanie piękne uczucia, szkoda tylko, że nawet nie były prawdziwe. Były tylko marną iluzją, która rozpłynie się bez śladu już za niecałe dwa dni i Harry naprawdę nie chciał wracać, bo czuł się tu niewiarygodnie dobrze. Jakby... Znalazł swoje miejsce z właściwą osobą, która do tej pory zdawała się być zawsze tą najgorszą, na którą nawet nie chciał patrzeć. Miał ochotę przytulić tego niczego nieświadomego chłopaka najmocniej, jak to tylko możliwe i już nigdy go z tych ciasnych objęć nie wypuścić, pokazać mu, że w końcu nie jest sam, że ma kogoś, kto go rozumie i mu pomoże. Okaże ciepło, jakiego nie znał do tej pory, tylko... Po co się nad tym w ogóle zastanawiać? Po co prać sobie mózg sytuacjami, które nigdy nie będą miały miejsca? Harry postanowił schować swoje uczucia najgłębiej, jak się da i nie pozwolić, żeby ktokolwiek do nich dotarł, ale to za chwilę. Jeszcze przez moment pozwolił sobie popieścić tego uroczego chłopca, zanim ten się zerwie w panice i ucieknie na tyle daleko, że Harry nie będzie mógł czuć już tego kojącego ciepła jego ciała i blisko bijącego serca. Zamknął oczy i przestał myśleć o rzeczach, na które i tak nigdy nie znajdzie jednoznacznej odpowiedzi. Nie miał zamiaru ponownie zasypiać, ale nie chciał budzić Draco, więc po prostu wolał poczekać.

Unbloomed - Harry Potter // DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz