Rozdział XXIII

4.7K 332 552
                                    


"Mógłbym przysiąc, że nareszcie doświadczyłem tego, na co czekałem od tak długiego czasu. Jakiegoś dziwnego spełnienia będącego sprawką cwanej i nieprzewidywalnej miłości, która zaatakowała mnie tak nagle, bez przygotowania. Mimo wszystko, nawet w tym idyllicznym stanie ślepego zakochania obawiałem się, że nasz sekret wyjdzie na jaw. Nie chcę nawet myśleć o tym, co by się stało z moim życiem, gdyby moja rodzina dowiedziała się, że spotykam się z osobą tej samej płci, na dodatek będącą największym wrogiem osoby, w którą ślepo wierzył każdy z moich krewnych. Nie mogę nikomu o tym powiedzieć, nie ma takiej opcji. Niestety, ale nigdy nie udało mi się zaskarbić sobie tak serdecznych i prawdziwych przyjaciół, jakich znalazł sobie Potter; z resztą, to się nie dziwię. Jemu się to należy, mi nie. O dziwo, na Rudego i Szlamę nie zwracam ostatnio uwagi; stają mi się obojętni, może to dlatego, że wiem, jak bardzo są dla Pottera ważni.

Chciałbym wiedzieć, co jest ze mną nie tak. Czemu wychowano mnie na kogoś, na kogo teraz mam ochotę splunąć i dlaczego tak cholernie ciężko mi z nazwiskiem "Malfoy" przylepionym do mojego zbyt wielkiego czoła. Tak w ogóle, to Potter chyba je przeoczył, bo ani razu nie wykpił go w ten swój dziwnie żałosny, a zarazem całkiem osobliwy i słodki sposób. W sumie, to tak wygląda cała nasza relacja - jak jeden wielki paradoks na kółkach. Momentami mam ochotę rwać mu włosy z głowy tylko po to, by zaraz ponownie rozpłynąć się w jego ramionach, w jego pocałunku. (Co jak co, ale jak na słabo doświadczonego całował wyśmienicie.) Napędza nas dziwna dynamika, której nie czułem nigdy wcześniej; obecność Harrego wyzwala we mnie wręcz przesadzoną szczerość, wolność w tym, co miałem zamiar zrobić. Był do mnie podobny. Nasze rozmowy ciągnęły się w nieskończoność, co chwila odkrywając przed nami nowe, bezkresne morza tematów; głupich, czy nie - wszystko jedno. Był moim pierwszym partnerem do tego typu rozmów i szczerze, to dopiero teraz dowiedziałem się, jak przyjaźń musi być cudowna. Przez całe życie dawałem sobie radę sam, po swojemu, nie wiedząc nawet co tracę, podczas gdy wszystko co wystarczyło zrobić, to wyciągnąć rękę i chwycić to, co istotne. Co ważne.

Fakt, że Harry tak szybko i nagle stał się moim małym światem wstrząsnął mną do tego stopnia, że zapomniałem o głupich obowiązkach. Teraz nie potrafiłem zmusić się nawet do nauki, ponieważ moje myśli wybiegały naprzód do kolejnego nocnego, sekretnego spotkania, które ostatnio uskutecznialiśmy z takim zapałem. To bolało, że przez głupie nazwiska byliśmy zmuszeni nadal udawać wrogów, codziennie odgrywając te durne scenki przed znajomymi, by nie zaczęli nic podejrzewać. Wcielanie się w rolę nie przychodziło nam już z taką łatwością, a było raczej utrapieniem, na które byliśmy skazani.

Od naszego spotkania na Wieży Astronomicznej minęły cztery tygodnie, każdy z nich równie ekscytujący, co poprzedni. Nowy rok już za nami, podobnie, jak wszystkie przerwy od edukacji, niestety. Z naszego eliksiru wielosokowego dostaliśmy W, a Snape dalej nie zmienił zdania co do naszego partnerstwa na jego lekcjach. Sam nie wiem, czy to lepiej, czy gorzej; gdy Potter był blisko mnie, czasem zapomniałem, że jesteśmy w klasie. Blaise dzień po dniu rzucał w moją stronę dziwne, niezidentyfikowane spojrzenia, których z czasem zacząłem się obawiać. Nie mogę się doczekać, kiedy Potter w końcu zbierze się na odwagę i za... "

- Siema Draco, co tam porabiasz? - rozległ się nagle przenikliwy głos Pansy za plecami blondyna, któremu serce raptownie podskoczyło do gardła.

- Kurwa - syknął przerażony chłopak, zamykając szybko swój notatnik. - Dziewczyno, możesz ostrzegać, jak tu wchodzisz?

- Nie muszę, to pokój wspólny. A to, że ty jako jedyny siedzisz tutaj w czasie obiadu, to nie moja wina. Co tam za sekreciki wypisujesz? - spytała z przekąsem, po czym podjęła próbę wyrwania Draconowi jego własności.

Unbloomed - Harry Potter // DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz