Rozdział XVI

4.6K 465 172
                                    

Gdy już udało im się zjeść tą wigilijną kolację, Która w sumie nie różniła się niczym od poprzednich posiłków, poza jeszcze większą ilością świec i stroików, przyszła kolej na prezenty i w sumie, to obaj o tym prawie zapomnieli, gdyby nie to, że Potter zerknął na te stojące już w rogu salonu i przypomniał sobie, na co teraz jest pora. Popędził na górę, o mały włos nie taranując skrzata wynoszącego talerze. Wbiegł jak burza do pokoju i przetrząsnął swój kufer w poszukiwaniu małego zawiniątka, które wcale nie było mu łatwo zdobyć. Może nie wykosztował się na to Merlin wie jak dużo, ale... Uznajmy, że przypłacił to sporą ilością wysiłku, bo coś takiego nie jest codziennym przedmiotem, który może dostać każdy. Harry kolejny raz wykorzystał te przywileje związane z byciem tym sławnym Wybrańcem i dopchał się do odpowiednich źródeł. Zbiegł na dół, gdzie na stole oczywiście stało już wino, jak to zawsze wieczorem. Malfoy chyba naprawdę uwielbiał ten rodzaj alkoholu i Harremu nie wychodziło to na dobre, bo przez te święta ciągle tylko popijał i popijał, co prawda w bardzo małych ilościach, ale zawsze coś, prawda? Przez całe życie nie spróbował tak dużej ilości różnych trunków, co teraz.

- Ty zawsze tyle pijesz? - ozwał się Harry, chowając za sobą mały pakunek zawinięty w srebrny papier.

- Nie. W sumie, to bardzo rzadko piję, ale skoro nie ma starych, to czemu nie? Mamy w domu tyle genialnych win, że szkoda nie spróbować - wyjaśnił Draco, grzejąc dłonie przy kominku.

Harry usiadł obok niego na tej samej sofie, na której spędził pół dnia i nagle zrobiło mu się nieprzyjemnie duszno i gorąco. Zaczął zjadać go stres przed wręczeniem małego upominku innemu chłopakowi? Bez przesady, Potter. Weź się w garść - pomyślał i zatarł skostniałe dłonie, które zrobiły się niewiarygodnie zimne z nadmiaru emocji. A co, jak Malfoy mnie wyśmieje? Jak uzna, że to zbędne? Kurwa, po co się starałem - takie i podobne myśli obijały się teraz o ściany jego pustej czaszki, zostawiając po sobie tylko głuche echo. Siedział przez moment sparaliżowany i odcięty od świata, kurczowo zaciskając dłonie na małym upominku. No, może małym, ale jakże przydatnym! Głosy w jego własnej głowie były teraz wystarczająco głośne, by skutecznie zagłuszyć odzywającego się obok Draco, który był już ewidentnie zirytowany niekontaktującym Potterem.

- Potter! - warknął Malfoy, szturchając go za ramię - Możesz mnie nie ignorować?

- Yy... - stęknął niezbyt inteligentnie Harry - Przepraszam, zamyśliłem się. Słuchaj, bo tak sobie pomyślałem, skoro jesteśmy tutaj, to znaczy, skoro ja jestem tutaj u ciebie, to wypadałoby może dać ci coś, jak to robią normalni ludzie w święta - wyklepał z zakłopotaniem wymalowanym na twarzy, które sprawiło, że Malfoy siedział teraz przed nim uśmiechnięty i rozbawiony jego zachowaniem.

- Też mam coś dla ciebie. Skoro już jesteś u mnie na święta, to powinienem zadbać chociaż trochę o tradycję, no nie? - zaciął się na moment - Kurwa - rzucił nagle, uśmiechając się i chowając w twarz w dłoniach.

- Wszystko okej?

- Ta, wszystko dobrze, Potter - wyburczał we własne ręce, przecierając twarz - Po prostu nigdy nie przypuszczałem, że będę tu siedział właśnie z tobą w cholerne święta. Że będę miał w ogóle zamiar cokolwiek ci dawać, i że ty będziesz miał zamiar odwdzięczyć się tym samym. To jest coś, co... Jeszcze niedawno zaliczałbym do rzeczy niemożliwych, wiesz? - rzucił nagle i Harremu nie umknął ten zaskakujący fakt, że Ślizgon właśnie spowiadał mu się z własnych uczuć.

- Ja też tak myślałem. Do niedawna byłeś moim największym wrogiem, który był ostatnią możliwą osobą, na jaką miałbym ochotę patrzeć, a teraz... - nie dokończył.

- Już nie jestem twoim największym wrogiem? - podpuścił go Draco z cieniem uśmiechu na twarzy.

- Głupio mi to mówić, ale jesteś całkiem znośny prywatnie, jak nie ma przy tobie goryli i tej całej reszty antypotterowej spółki.

Unbloomed - Harry Potter // DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz