Rozdział XVIII

4.9K 468 346
                                    

Wrócili na swoje poprzednie miejsce, opierając się o miękkie obicia kunsztownych foteli, na których nawet nie siedzieli. Na podłodze było im o wiele przytulniej i ciepłej z powodu kominka. Harry siedział z głową zadartą do góry, obserwując te starannie wykreślone gwiazdy na wysokim sklepieniu pomieszczenia i wyglądało to doprawdy wspaniale. Błądził wzrokiem od Woźnicy do Oriona, co chwilę jednak zawieszając wzrok na Wielkim Psie i Syriuszu, wchodzącym w jego skład. Nigdy tak naprawdę nie patrzył w gwiazdy i chciałby kiedyś zobaczyć te wszystkie konstelacje na prawdziwym niebie, bo na lekcjach astronomii raczej zbytnio nie uważał.

- Na co patrzysz? - ozwał się Draco po jego lewej stronie, zadzierając głowę do góry.

- Kto to wszystko malował?

- A skąd ja mam to wiedzieć, Potter? Ten sufit ma więcej lat, niż mój ojciec.

- Jest wspaniały - bąknął cicho, na co Malfoy parsknął śmiechem.

- Tobie się tu wszystko podoba, no nie? Wiecznie zachwycony.

- Pff, chciałbyś. Nigdy nie chciałbym zamieszkać w takim domu, jest tutaj tak surowo i ciemno... Ale sufit mi się podoba - odpowiedział Harry, kładąc się na podłodze, by mieć wygodniejsze miejsce do obserwacji.

- Wiesz, że moje imię wzięło się od gwiazdozbioru, prawda? - rzucił nagle Draco, kładąc się obok Pottera.

- A czemu miałbym się nad tym kiedykolwiek zastanawiać?

- No nie wiem, może dlatego, że to podstawy tego, co mieliśmy na astronomii w tamtym roku - sarknął, zakładając ręce za głowę.

- Nic nie pamiętam.

- Tradycją rodziny Blacków było nazywanie dzieci od nazw gwiazdozbiorów, a że moja matka do nich należała, chciała to wszystko kontynuować. Fajnym uczuciem jest patrzeć w gwiazdy w taką bezchmurną noc i widzieć konstelację, po której imię nosisz. To trochę tak, jakbyś na zawsze został zapisany na niebie.

Harry odniósł na moment wrażenie, jakby znowu zaczęło się robić bardziej emocjonalnie. Draco w rzeczywistości był o wiele wrażliwszy, niż Potterowi się kiedykolwiek wydawało.

- Gdzie jest? - spytał brunet niezobowiązująco.

- Widzisz Małą i Wielką Niedźwiedzicę?

- Wielką tak, tą drugą... Niekoniecznie - przyznał.

- Na Merlina, nie wiem jak można żyć z taką głupotą, nie przeszkadza ci to czasem? Tu, widzisz? - i pokazał palcem w miejsce, którego Potter nadal z tej perspektywy nie widział.

- Nie wiem, gdzie pokazujesz, idioto.

I Draco przysunął się zdecydowanie zbyt blisko drugiego chłopaka, bo leżeli teraz dotykając się całą długością ciała. Wystawił ponownie rękę i wskazał na jakiś punkt.

- Jak odwrócony Wielki Wóz, widzisz? Widzę, że nawet te twoje okularki ci nie pomagają, bo każdy gwiazdozbiór jest podpisany.

- Aa, tak, widzę teraz. No to co to ma wspólnego z twoim imieniem?

- Nic, kretynie. Ten pas gwiazd między nimi, zakończony jakby trapezem, to Smok. Po łacińsku "Draco" oznacza smoka, po grecku węża.

- Cała twoja rodzina jest tak pieprznięta na punkcie Slytherinu, czy tylko twoja matka? - spytał Harry z uśmiechem i o dziwo, Draco zareagował podobnie.

- Krótko mówiąc, wszyscy.

- Nieźle tam macie.

- O, a tam jest Andromeda, widzisz? Wygnana siostra mojej matki - ponownie pokazał palcem.

Unbloomed - Harry Potter // DrarryOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz