wrzesień 2015
Elizabeth
Otwieram oczy. Leniwe poranne słońce wpada przez rozchylone rolety i oświetla mój pokój. Panuje w nim potworny bałagan, jak zwykle. Zdaję sobie z tego sprawę, ale człowiek nie jest w stanie ogarnąć tyle rzeczy naraz. Szkoła, praca i dom? Stanowczo za dużo.
Mrugam kilka razy, ale wciąż nie mogę spędzić snu z powiek. Przeciągam się, ale nie wstaję. Chyba mogę poleżeć jeszcze minutkę.
Po chwili szybko siadam, nie wiedząć, która jest godzina. Cholera, za dwadzieścia minut zaczynam lekcje.
Błyskawicznie wkładam na siebie przypadkowe ubrania, spędzam w łazience rekordowe cztery minuty i zbiegam na dół, robiąc przy tym sporo hałasu.
Kuchnia jest przeciwieństwem mojego pokoju. Jest czysta i schludna, dzięki mamie, bo to ona w niej rządzi. Zastaję ją siedzącą przy blacie i pijącą poranną kawę.
-Cześć. Tata w pracy? - rzucam krótko i zaczynam od razu szukać czegoś na śniadanie. Mój tata jest lekarzem, chirurgiem konkretnie. Pracuje w szpitalu w Rockland i mimo, że nie jest to daleko, często wychodzi zanim wstanę.
Szybko decyduję się na płatki, więc po chwili opieram się już o drugą stronę blatu jedząc na stojąco.
-Tak. Nie mogłabyś chociaż raz wczesniej wstać? - pyta mama stanowczo, ale dostrzegam nutkę rozbawienia w jej oczach.
-To niemożliwe. - odpowiadam z pełnymi ustami. - Poza tym, jestem przyzwyczajona, że mnie podwozisz i w 6 minut jestem w szkole.
-Może czas z tym skończyć? To twój ostatni rok liceum, możesz zrobić prawo jazdy. - mówi, uśmiechając się ciepło. Niestety czas mnie ponagla i nie mogę powiedzieć tego, co o tym myślę.
Mama jest nauczycielką w szkole podstawowej, która mieści się obok mojego liceum, więc codziennie rano mnie podwozi.
Podczas jazdy przyglądam się jej ukradkiem. Jest naprawdę piękną kobietą, mimo, że niedawno skończyła czterdzieści lat. Nie widać po niej oznak starzenia. Ma kasztanowe włosy i ciemne oczy. Wiele osób uważa, że jesteśmy podobne jak dwie krople wody. Różnimy się jedynie długością włosów i wiekiem. Nawet styl ubierania mamy podobny, co czasem mnie przeraża.
Charakter natomiast mam po tacie. Michael Jenson jest najbardziej upartą i ciekawską osobą jaką znam i akurat to musiało przejść na mnie. Gdybym nie mogła dostać choć trochę wewnętrznego spokoju mojej mamy.
Bardzo by się przydał.
Podróż, jak zwykle, trwa bardzo krótko, ale mam jeszcze czas rozglądnąć się po okolicy. Lubię moje miasto. Rockport jest szczególnie piękne o tej porze roku. Liście na dębach zaczynają się złocić, a przystań błyszczy się we wczesno-jesiennym słońcu. Jest naprawdę idyllicznie.
Z zadumy wyrywa mnie głos mojej mamy.
-Baw się dobrze. - uśmiecha się, a ja wychodzę na zewnątrz. Mam kilkanaście metrów do przejścia, bo liceum nie znajduje się przy głównej drodze. Wystarczy kilka chwil i już moim oczom ukazuje się duży, ceglasty budynek szkoły. Nikt nie kręci się dookoła, więc lekcje musiały już się zacząć. Cholera, profesor Hart, nauczyciel biologii, zabije mnie za kolejne spóźnienie.Jessica
-Dalej Jess, jeszcze trochę! - krzyczy z oddali trener George Fowler, a dokładniej mój tata. Zawsze uważa, że w szkole powinnam mówić do niego per trenerze, ale zazwyczaj tego nie robię, chyba na złość.
Trwa właśnie trening lekkoatletyczny, który postanowiłam kontynuować w ostatniej klasie. Kocham sport i nie wyobrażam sobie, żebym mogła z niego zrezygnować. Jest ogromną częścią mojego życia i często się zastanawiam czy nie wiązać z nim przyszłości.
Dobiegam do mety na boisku lekkoatletycznym. Czeka już tam mój tata i inne dziewczyny z drużyny. Tata od wielu lat prowadzi grupę żeńską i meską, a jego podopieczni zdobywają niezłe wyniki w różnego rodzaju zawodach.
-Dobry czas, ale staraj się nie zwalniać na zakrętach. - klepie mnie po ramieniu i lekko uśmiecha. - Okej dziewczyny, na dzisiaj koniec, jutro o tej samej porze!
Żegnają się i idą w kierunku szatni.
-Naprawde świetnie ci dziś poszło. -dodaje tata. - Nie chciałem cię tak chwalić przy wszystkich, bo...
-Wiem, wiem. - uśmiecham się i biorę kilka głębokich wdechów, bo nadal nie ochłonęłam po biegu. - Wszystkich musisz traktować równo. I żadnych wyjątków! Poza tym, faktycznie trochę zwalniałam.
- No i to jest córeczka tatusia! Gra fairplay, co? - śmieje się. - Masz już plany na środę wieczorem? Moglibyśmy pojechać do Rockland i wybrać nowe stroje dla drużyny.
-Przepraszam, nie mogę. Jake Mitchell organizuje imprezę z okazji zakończenia lata. - wzdycham i przewracam oczami. Najchętniej bym nie szła, ale będą wszyscy, więc zaczną gadać, jak nie przyjdę.
- Tylko uważaj, okej? Jake może i jest świetnym sportowcem, ale jego ojciec nie jest typem serdecznego człowieka.
- Proszę cię, nigdy nie zaufałabym temu burakowi i jego nadzianemu tatuśkowi. Nigdy.
- Jestem naprawdę z ciebie dumny. - obejmuje mnie ramieniem.
- Ja z ciebie też, tato. - uśmiecham się. - Muszę już lecieć, bo zaraz spóźnię się na zajęcia dziennikarskie. Pa!
Wyswobadzam się z jego objęć i szybko kieruję się w stronę budynku liceum w Rockport.
![](https://img.wattpad.com/cover/90430699-288-k220223.jpg)
CZYTASZ
Cisza przed burzą
Mystery / ThrillerJakie tajemnice kryją mieszkańcy spokojnego miasteczka? okładka zrobiona przez @Marlena1999