Arthur
Siadam przy barze w małym pubie, w którym często goszczę. Jest ciasny i ciemny. Większość miejsca zajmuje ogromny bar, zza którego widnieją kolorowe butelki o różnych kształtach. Pod ścianą jest kilka boksów z brudnymi stolikami, a ze starego głośnika cicho leci jakaś muzyka. Chrząkam głośno, czekając, aż ktoś mnie obsłuży. W końcu, zza zaplecza wychodzi sześćdziesięcioletni mężczyzna z papierosem w ustach. Wyciera ręce o brudną koszulę i kiwa głową na powitanie.
- Arthur - rzuca krótko i przygląda mi się uważnie. - To co zwykle.
- Tak. Dzięki, Manny - odpowiada i obserwuję, jak bierze szklankę i nalewa do niej złotego płynu. Z Mannym znamy się już od wielu lat, bo przychodzę tu od dawna. Jest porządnym facetem, nigdy nie pyta, dlaczego upijam się w trupa, tylko zawsze daje to, o co go proszę. Miriam zawsze wkurzała się, gdy piłem w domu, więc zacząłem przychodzić tutaj. Nie chciała, żeby Thomas oglądał mnie w takim stanie. Rozumiem ją, jednak chłopak powinien być twardy. Ja musiałem oglądać, gdy pod wpływem bił matkę. Stałem się dzięki temu samodzielny, nieugięty i bezwzględny. Nigdy sobie nie odpuszczam i to dlatego zostałem burmistrzem. Ludzie uważają mnie za dobrego lidera, lekko budzącego grozę. I dobrze.
- Wszystko w porządku? - Manny podaje mi szklankę i opiera się o bar. Patrzy na mnie, marszcząc brwi.
- Czemu pytasz? - odpowiadam szorstko, biorąc łyk whiskey. Przyjemnie pali mnie w gardle, niszcząc powoli wszystkie zmartwienia.
- Jesteś dzisiaj jakiś... nieobecny - mówi niepewnie i zapala kolejnego papierosa.
- Odwal się, Manny - odpowiadam niechętnie, biorąc kolejny łyk.
- Coś się stało, czuję to - Manny nie odpuszcza. Stawiam szklankę z hukiem na stole.
- A ty kurwa, co? Mój psychiatra? - charczę, podnosząc głos, ale Manny nadal stoi przy barze, zaciągając się głęboko.
- Znam cię już trochę, Arthurze - zaczyna cicho. - Za każdym razem, gdy tu przychodziłeś, byłeś wściekły. Chciałeś odreagować, zapić wszelkie problemy. Rozumiem, twój ojciec też tak robił, pamiętam, jak tu przychodził, ale nie martw się, nie jesteś tak strasznym tyranem, jak on. Lecz nie o to mi chodzi. Teraz coś porządnie zajęło twoją duszę. Znam to uczucie, miałem tak kiedyś. Alkohol w tym przypadku nie pomoże.
- Aleś się kurwa nagadał - pociągam kolejny łyk i przesuwam pustą szklankę w jego stronę. Manny kręci głową.
- Wystarczy, Arthurze - wzdycha głęboko i patrzy pewnie w moją stronę.
- Nie mów mi, co mam robić! - wstaję gniewnie i przewracam krzesło, na którym jeszcze przed chwilą siedziałem. Czuję, że negatywne emocje przesłaniają mnie całkowicie, nie jestem w stanie z nimi walczyć.
- Uspokój się! - krzyczy Manny ze zdenerwowaniem w głosie. - Twoja biedna matka nie chciałaby, żebyś zachowywał się, jak twój ojciec!
- Nie wspominaj o mojej matce - sapię i cofam się kilka kroków do tyłu. Ponownie zaczynam trzeźwo myśleć i opadam na fotel w jednym z ciemnych boksów. - Kurwa.
- Przemyśl to jeszcze raz, Arthurze - zaczyna spokojnie Manny, nadal opierając się o bar. - Alkohol to nie jedyne rozwiązanie. Masz jeszcze rodzinę. Przyjaciół.
![](https://img.wattpad.com/cover/90430699-288-k220223.jpg)
CZYTASZ
Cisza przed burzą
Mystery / ThrillerJakie tajemnice kryją mieszkańcy spokojnego miasteczka? okładka zrobiona przez @Marlena1999