Rozdział 22

70 9 3
                                    

Thomas 

Siedzę na drewnianej podłodze, wpatrując się w dokument. Biorę kilka głębokich wdechów, nadal nie wierząc w to, co zaszło. Mimo lekkiego rozjaśnienia całej sytuacji nadal mam więcej pytań, niż odpowiedzi. Kim tak naprawdę jest mama? Czy jest wplątana w sekrety Rockport? I najważniejsze - kto terroryzuje miasto?

Słyszę skrzypnięcie frontowych drzwi i zrywam się na równe nogi. Cholera. Jeśli to ojciec, to już po mnie. Nie uda mi się podzielić moim odkryciem z resztą i nic nie zostanie rozwiązane. Podchodzę do lekko uchylonych drzwi gabinetu i zerkam przez szparę, obserwując korytarz. Moim oczom ukazuje się czerwony płaszcz i długie, ciemne włosy. Mama. Serce lekko mi się uspokaja, ale pozostaję w ukryciu, biorąc pod uwagę fakt, że muszę ograniczyć swoje zaufanie. Mama rusza korytarzem w stronę kuchni przy akompaniamencie stukających obcasów. Zamykam na chwilę oczy, starając się podjąć decyzję, co dalej. Wyrównuję oddech i wychodzę z gabinetu ojca, kierując się w stronę kuchni, do matki. Teraz albo nigdy. Mam świetną okazję porozmawiać z nią na ten temat, bez obecności ojca. Mam tylko nadzieję, że nie opowie mu o całych zajściu. Nie mogę mieć jednak pewności, nie wiem, czy mogę jej ufać. Najwyższy czas się dowiedzieć.

Wchodzę do przestronnej kuchni i zastaję matkę, odwróconą do mnie tyłem. Obserwuję, jak nalewa sobie wody do szklanki, uważając, żeby nic nie wylać.

- Mamo - zaczynam niepewnie. Wzdryga się lekko i odwraca w moją stronę z konsternacją na twarzy. Wygląda, jakby była czymś przejęta. - Musimy porozmawiać.

- Wystraszyłeś mnie, Tom. Nie wiedziałam, że jesteś w domu - posyła mi lekki uśmiech i wpatruje się we mnie. Zauważa, że trzymam coś za plecami i marszczy brwi. - O czym chcesz rozmawiać?

- Co to jest? - pokazuję jej znaleziony akt urodzenia. Postanawiam nie owijać w bawełnę i od razu przejść do sedna sprawy. Mama bierze do ręki dokument. Gdy zaczyna czytać, robi się biała jak ściana. Robi kilka kroków w tył, zbliżając się do blatu i siada na drewnianym krześle barowym.

- Gdzie... gdzie to znalazłeś? - patrzy na mnie z przerażeniem i bierze głęboki oddech.

- W gabinecie ojca. Wiedziałem, że coś ukrywa. Nie spodziewałem się, że ty też, że chodzi o ciebie! - podnoszę lekko głos pod wpływem emocji. - Powiedz mi, o co chodzi. Proszę, mamo, proszę.

- Tom, to nie jest takie proste - wpatruje się w czubki swoich butów, unikając kontaktu wzrokowego.

- Dlaczego? Mam już dość tych tajemnic! - mój głos odbija się od ścian, potęgując go jeszcze bardziej. - Myślałem, że jesteś inna. I nagle okazuje się, że też masz jakieś sekrety. Mam wrażenie, że każdy mieszkaniec Rockport trzyma coś w sekrecie. Dlaczego?

- Masz prawo być zły - mówi cicho i podnosi głowę. Zauważam, że ma czerwone oczy i pojedyncza łza spływa jej po policzku. - Dobrze wiem, jak to jest być okłamywaną przez całe życie. Wiem, jakie to uczucie. Tylko nie mogę, Tom, nie mogę ci nic powiedzieć. To zaszło za daleko.

- Co zaszło za daleko? I dlaczego byłaś okłamywana? - przeczesuję włosy z irytacją. - Potrzebuję odpowiedzi!

- Całe Rockport jest... ogarnięte sekretami. Jest jak kłębowisko tajemnic - wzdycha i ociera łzy spływające jej po policzkach. - To zaszło za daleko.

- Co? Co masz na myśli?

- Pewne wydarzenia z przeszłości zapoczątkowały całe zło w tym mieście - mówi, a jej wzrok jest nieobecny. Wygląda, jakby myślami była gdzie indziej.

Cisza przed burząOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz