Prolog

545 78 40
                                    

październik 1975

-Jeszcze pół godziny i koniec zmiany. - informuję mojego kolegę Josepha. Trwa nasz codzienny patrol, który tu, w Rockport, jest naprawdę mało interesujący. Wręcz nudny. Nie po to strarałem się być najlepszy w szkole policyjnej, żeby teraz tylko jeździć po nudnej mieścinie, w której nic się nie dzieje.
-Nareszcie, zaraz usnę. - mruczy znużony Joseph i przeciera oczy. - Jak tak dalej pójdzie, chyba odejdę, wszystko jest lepsze od tej roboty.
-Mhm. - przytakuję cicho i kontynuuję jazdę. Wyjeżdżamy z zagospodarowanego terenu, drzewa zaczynają rosnąc coraz gęściej. -Zaraz wracamy, nie mam już siły.
-Czekaj, co to? - Joseph wskazuje ręką na linię drzew. - Kto to?
-Kobieta? Nie jestem pewnien. -widzę zarys postaci w długiej, białej koszuli. - Chyba ma długie włosy, ale jest zbyt ciemno, żebym więcej zobaczył.
Zatrzymuję się na poboczu i wysiadamy z wozu.
-Przepraszam! - krzyczę głośno w jej lub jego stronę. Zatrzymuje sie nagle, ale nie odpowiada. Podchodzimy bliżej. Naszym oczom ukazuje się kobieta. Ma długie ciemne włosy, trzyma na rękach niemowlę, ale co gorsza, na jej koszuli widnieją plamy krwi. Wygląda na przerażoną i zmęczoną.
-Co się pani stało? - pyta Joseph spokojnie. Kobieta nie odpowiada i mocniej przyciska dziecko do swojej piersi.
-Pomożemy pani. - mowię i chcę ją wziąć pod rękę. Widzi mój ruch i cofa się do tyłu. Nagle ze strachem spogląda na prawo i zaczyna uciekać w drugą stronę. Wszystko dzieje się zbyt szybko. Joseph zaczyna ją gonić.
-Poczekaj! - krzyczę do niego, bo widzę to, co zobaczyła kobieta. W oddali majaczy się chata starego White'a. Nie była używana od lat, bo stary umarł. A jednak teraz pali się w niej światło.
-Idziemy tam. - mówi konkretnym głosem Joseph, który stoi już obok.

* * *

Uchylenie drzwi wystarczy, żebym zobaczył co się tu stało.
-Kurwa. - klnie głośno Joseph. - Nie takich rozrywek oczekiwałem.
- Myślę, że zabawimy tu dłużej niż pół godziny. - szepczę cicho patrząc na krew i ciała zlewające się w jedność.

* * *

Kilometr dalej kobieta stoi nad brzegiem wody. Widzi w oddali światła miasta i ciemne kształy łodzi w porcie. Podjęła już decyzję. Robi krok do przodu, a zimne fale obmywają jej stopy. Zrzuca koszulę i przytula swoje dziecko.
-Śpij kochanie, teraz czeka nas nowe życie. - szepcze. Stawia kolejny krok. I kolejny. I kolejny...

Cisza przed burząOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz