Stare Nowe Niebieskie Pożyczone

8.1K 464 224
                                    

Take me to church
I'll worship like a dog at the shrine of your lies
I'll tell you my sins so you can sharpen your knife
Offer me that deathless death
Good God, let me give you my life

~ Hozier - Take Me To Church

*

Twarz w lustrze przypominała moją, ale to nie byłam ja.

Stara Hermiona Granger nie nakładała podkładu, pudru, bronzera, różu i cieni do powiek.

Stara Hermiona Granger tuszowała rzęsy, twierdząc, iż to i tak za dużo.

Stara Hermiona Granger nie włożyłaby białej sukni, której gorset opinał talię, prostując plecy, a warstwowa tiulowa spódnica rozłożyście zagarniała szeroką okrągłą przestrzeń. Nie stać byłoby jej na te wszystkie kryształki połyskujące w słońcu wpadającym przez okno. Ba. Nie stać byłoby jej na jeden taki kryształek.

Stara Hermiona Granger poszłaby do ślubu w sukni matki – skromnej o zakrytych ramionach i prostym kroju.

Stara Hermiona Granger przepadła gdzieś na polu bitwy.

Pogładziłam tiulowy materiał, chcąc zmusić go do większej uległości; żebym nie rzucała się tak w oczy. Naiwne pragnienie – panna młoda na ślubie pozostaje w centrum uwagi. Podczas gdy wszyscy będą patrzeć na mnie, Voldemort sączyć będzie kłamstwa do uszu premiera.

– Coś nie tak? – zapytał Draco, przyglądając się moim mizernym próbom ugłaskania sukni.

Spojrzałam na niego, wzruszając ramionami.

– Boję się – przyznałam niechętnie.

Mężczyzna zmarszczył czoło. Poluzował krawat. Po chwili wstał i skierował się do szafy.

Obserwowałam, jak przerzuca rzeczy, żeby w końcu wyciągnąć niewielkie pudełeczko. Podszedł do mnie, złapał mnie za nadgarstek i obrócił dłoń wierzchem w dół. Położył prezent w zagłębieniu.

– Miałem ci to dać, jak zasłużysz, ale może to na chwilę zajmie czymś twoją uwagę – mruknął, po czym z powrotem opadł na zajmowany wcześniej fotel.

Stałam chwilę bez ruchu. Miał rację. Doznałam szoku na wieść o tym, że kupił dla mnie prezent. Ba, ja ten prezent trzymałam w dłoniach. Drżących dłoniach, uściślając.

Zerknęłam na pakunek jak na coś groźnego. Nie wiedziałam, czego spodziewać się po Malfoyu. W normalnej sytuacji czerwone zdobne pudełko nie wzbudziłoby mojej czujności.

Uniósł brew, zapewne nie rozumiejąc, czemu jeszcze nie otworzyłam.

Chrząknęłam cicho, po czym uniosłam wieczko.

Na złocistej poduszce leżał łańcuszek z białego złota; złapałam za zapięcie i podniosłam wyżej, tak że wisiorek zadyndał przed moją twarzą. Wzrokiem śledziłam misternie wykutego smoka oplatającego soczyście zielony szmaragd. Małe rubinowe ślepka sprawiały wrażenie żywych, jakby i one się mi przyglądały. Coś niesamowitego.

– Pasuje do pierścionka zaręczynowego – oznajmił Draco, jakbym miała się sama nie domyślić.

Machinalnie rzuciłam okiem na wspomnianą biżuterię. W rzeczy samej. Pasowały do siebie.

– Kosztował majątek... – szepnęłam, ważąc podarunek w dłoni.

– Niektóre rzeczy pomimo swej wartości są śmiesznie tanie – odparł. – Pomóc? – zaoferował się, zanim zaczęłam zagłębiać się w jego słowa.

Esencja cierpienia [Dramione][+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz