To all the things I've lost on you
Tell me are they lost on you?
Just that you could cut me loose
After everything I've lost on you?
Is that lost on you?
Is that lost on you?
Baby, is that lost on you?
Is that lost on you?Wishin' I could see the machinations
Understand the toil of expectations
In your mind~ L.P. – Lost On You
*
Głowa mi pękała. Jakby ktoś walił nią wcześniej w mur.
Słońce wdzierało się przez zasłony, padając prosto ostrym strumieniem na twarz. Mruknęłam pod nosem i zasłoniłam oczy.
Spałam na fotelu, w dość niewygodnej pozycji. Kręgosłup mrowił, a mięśnie go podtrzymujące zesztywniały, bólem zaznaczając każdą swą krzywiznę. Złośliwy Malfoy przetransmutował sofę. Obok pomijania posiłków dla mnie, to była jego ulubiona forma kary.
Uchyliłam powieki, sycząc z bólu. Przetarłam je w nadziei, iż to pomoże, chociaż w niewielkim stopniu.
Nie pomogło.
Oczy łzawiły, jakby ktoś je piaskiem potraktował. Co do piasku – w ustach miałam pustynie. Ani kropli śliny.
Alkohol jest dobry do czasu, aż nie wytrzeźwiejemy. Później nadchodzi kac – fizyczny i nie rzadko moralny.
Jakiego ja miałam kaca!
Obrazy z poprzedniej nocy były nazbyt wyraźne. Miałam przerąbane.
"O wilku mowa..."
Malfoy wylazł ze swojej pieczary, jak na smoka przystało. Rzucił mi niezbyt przyjazne spojrzenie i usiadł na fotelu naprzeciwko. Pstryknął palcami, a pokraczny skrzat, jak zwykle, aportował się z tacą nad głową. Pokręcił nosem, widząc oblepiony sokami i alkoholem stół, żeby następnie bez słowa sprzeciwu podać śniadanie. Obok kawy dla arystokraty położył Proroka Codziennego.
Rozległ się trzask, a stworzenie rozpłynęło się w powietrzu.
Draco rozłożył gazetę i szeleszcząc, sięgnął po rogalika.
Nie wiedziałam, czy mogę razem z nim zjeść śniadanie. Nie odzywał się, jawnie ignorując moje pytające spojrzenia. Jeszcze bardziej pożałowałam poprzedniej nocy.
Zaryzykowałam. Nałożyłam na talerz świeże bułeczki, każdą z nich przekroiłam, wysmarowałam masłem, a kulinarne dzieło zwieńczyłam dżemem porzeczkowym.
Nie skomentował, więc już śmielej zajęłam się pałaszowaniem śniadania. Pusty żołądek przewracał się, męcząc zgagą. Możlie było, iż pełny da mi spokój.
Śniadania z Malfoyem, o ile byłam w nich uwzględniona, mogłam zaliczyć do nawet przyjemnych.
Spojrzałam na zegar. Dochodziła dziesiąta, a Draco nie wspomniał nawet słowem o pracach przy eliksirach. Wyglądało na to, że miałam wolne. Wcale się nie ucieszyłam.
Blondyn odrzucił gazetę, która przykleiła się do stołu i przesiąkła rozlanym sokiem. Wstał i wrócił do sypialni.
Czekałam.
Czekałam.
I trzask!
Nasłuchiwanie trzaskania drzwiami w wykonaniu Malfoya sprawiało mi dziwną satysfakcję.
A więc wolne.
Przeciągnęłam się, wzięłam kubek z kawą i powoli podeszłam do półki z książkami. Powiodłam palcem po ośmiu grzbietach. Przyjemny chłód skóry podrażnił opuszek.
CZYTASZ
Esencja cierpienia [Dramione][+18]
FanficMówią, że jestem obłąkana. Mówią, że jestem cieniem. Mówią, że zginęłam na polu bitwy. Nie postradałam zmysłów - ja tylko zobaczyłam prawdę, ukrytą w mroku. Poznałam wszystkie odcienie czerni. Trwa wojna. Jeden z odłamów Zakonu Feniksa został pojman...