Be-be-be careful making wishes in the dark
Can't be sure when they've hit their mark
Besides in the mean-meantime I'm just dreaming of tearing you apart
I'm in the de-details with the devil
So now the world can never get me on my level
I just got to get you out of the cage
I'm a young lovers rage
Gonna need a spark to ignite~ Fall Out Boy - My Songs Know What You Did In The Dark
*
Podążała przed siebie. Powłóczyła poranionymi nogami, ciągnąc stopy, które z mlaśnięciem wyskakiwały z bagniska. Na karku czuła lodowate oddechy, stymulujące jej ciało do nadludzkiego wysiłku.
Pragnęła światła.
Nie widziała niczego, a to, co mogła dostrzec, było tylko rozmazanymi konturami.
Załkała, gdy usłyszała świst wciąganego powietrza. Doganiali ją. Przed nimi nie sposób się ukryć.
Przebierała kończynami szybciej.
Noga. Ręka. Noga. Ręka.
Zamiast przyspieszać, zapadała się bardziej w szlamiaste podłoże.
To koniec – pomyślała, gdy bagno pokryła zmarzlina, unieruchamiając ją jak w pułapce. To koniec. Chciałaby powiedzieć, że pogodziła się z losem, lecz byłoby to wierutne kłamstwo.
Opadła, siadając na skorupie, w którą zamieniły się mokradła. Uniosła głowę. Mrok wirował nad nią w postaci zakapturzonych mar, niżej... i niżej... czarne peleryny łopotały.
To koniec.
Spojrzała przed siebie. Z kobiecych ust unosiła się para. Tylko oni potrafili sprawić, iż w letni dzień nadejdzie mróz.
Otoczona, straciła wszelką nadzieję na nowe jutro.
***
– Nie! – krzyknęła Hermiona, spadając z więziennej pryczy.
Obmacała twarz, klatkę piersiową, ręce i nogi. Wszystko było na miejscu. Wszystko ukryte pod więziennym uniformem. Rozglądnęła się w poszukiwaniu istot z koszmaru.
– To nie Azkaban, Hermiono, uspokój się – mruknęła do siebie. – Tu nie ma dementorów.
Ale będą – podpowiedział głosik w głowie. – Będą i przywitają cię buziakiem! – zakpił.
– Nie! Nie! Nie! – Przy każdym słowie uderzała pięściami o betonową podłogę. Skóra na dłoniach popękała, a czarna w znikomym świetle krew rozlała się na około. – Nie... – jęczała. Wciąż powtarzała w kółko to jedno słowo.
Strach odbierał zdolność do logicznego myślenia. Zapomniała o najważniejszym.
Powróciła na pryczę, zagrzebując się w śmierdzącym potem kocu. Zwinęła się w kłębek, przytulając rozkwaszone ręce do piersi. Szorstki materiał dawał złudne poczucie bezpieczeństwa jak metaforyczna zbroja. Najważniejsze, żeby członki nie wystawały – wtedy bała się mniej.
Szeptała. Powtarzała. Zapadała się w swoim własnym urojonym świecie. Starała się przypomnieć sobie dobre chwilę. Pomagało połowicznie i na krótko.
Złe myśli nawiedzały ją coraz częściej. Im dalej brnęła w opowieść, tym mniej czasu jej zostawało. Życie kurczyło się z każdym wypowiedzianym zdaniem, każdą myślą wydaloną z umysłu.
CZYTASZ
Esencja cierpienia [Dramione][+18]
FanficMówią, że jestem obłąkana. Mówią, że jestem cieniem. Mówią, że zginęłam na polu bitwy. Nie postradałam zmysłów - ja tylko zobaczyłam prawdę, ukrytą w mroku. Poznałam wszystkie odcienie czerni. Trwa wojna. Jeden z odłamów Zakonu Feniksa został pojman...