When you cried I'd wipe away all of your tears,
When you'd scream I'd fight away all of your fears,
And I've held your hand through all of these years,
But you still have all of me...You used to captivate me,
By your resonating light,
But now I'm bound by the life you left behind.
Your face it haunts my once pleasant dreams,
Your voice it chased away all the sanity in me.These wounds won't seem to heal,
This pain is just too real,
There's just too much that time cannot erase...~ Evanescence - My Immortal
*
Przyzwyczaiłam się do nowego porządku rutyny. Tak samo, jak moje ciało.
Śniadanie, obiad, kolacja, kąpiel, seks.
Śniadanie, obiad, kolacja, kąpiel, seks.
Śniadanie, obiad, kolacja, kąpiel, seks.
Siniaki nie zmieniały swojego koloru przez pierwszy tydzień, co wieczór odnawiane brutalnymi i szybkimi pchnięciami męskich bioder, uściskiem palców i uderzeniami, które poskramiały brak uległości z mojej strony. Wybroczyny pokrywały kark, ramiona, nadgarstki, policzki, lewe oko, żebra, miednice, krocze oraz pachwiny i wewnętrzną stronę ud.
Drugiego tygodnia się poddałam. Przychodziłam do sypialni naga po kąpieli. Siadałam na skraju łóżka, brałam głęboki uspokajający wdech, następnie kładłam się na boku, tyłem do drzwi. Po jakimś czasie, paru minutach, godzinie lub dwóch, wchodził do pokoju, stawał w progu i podziwiał moje ciało, z dnia na dzień ujednolicające się i nabierające kobiecych kształtów. Ściągał płaszcz, jeśli wcześniej przebywał poza dworem, zrzucał koszulę, spodnie, a także bieliznę; z cichym stuknięciem odkładał magiczną laskę na szafie, abym nie mogła doń sięgnąć. Układał się za mną, gładził miękkie biodro, pośladek i udo, łapał piersi i drażnił sutki stwardniałymi od pracy palcami. Udawałam, że to na mnie nie działa; że to nie wilgoć zbiera się na sromie, a łzy płaczącej z cierpienia macicy. Moje oczy nie wydzielały już słonego płynu; od pierwszej nocy z Malfoyem. Wchodził we mnie, dopiero kiedy upewnił się, że byłam wystarczająco śliska. Za każdym razem ściskałam zęby, prawie zgrzytając, powieki zaś szczelnie zaciskałam. Starałam się udawać. Próbowałam zmusić ciało do obojętności, niestety leżenie jak kłoda się nie sprawdziło. Nie wiem, dlaczego ból zamienił się w przyjemność; przecież nie tego chciałam. Brak cierpienia podsycał moje sumienie. Mam pewną teorię: organizm broniąc się przed autodestrukcją, zmusza nas do odczuwania rozkoszy, pomimo ogromnego bólu duszy. Może orgazmy miały ukoić moją pokaleczoną psychikę?
Trzeciego tygodnia po raz pierwszy nie kazał mi wyjść. Po kąpieli zasnął, wdychając feromony uwolnione w chwili spełnienia.
Mam też teorię dotyczącą powodu, dla którego Lucjusza zainteresowała seksualna strona mojego niewolnictwa – tęsknił za Narcyzą, a bliskość ze mną koiła jego nerwy. Może to jedna z tych teorii grubymi nićmi szytych, jednak potrzebowałam wyjaśnienia, nawet najbardziej bzdurnego i nieprawdopodobnego. Wolałam myśleć, iż sypiam z samotnym człowiekiem, niż nienasyconym potworem odzianym w ludzką skórę.
Nienawidziłam go, tak samo mocno, jak zaczęłam go potrzebować.
Łapałam się na oczekiwaniu na jego powrót. Wcześniejszym pojawianiu się w sypialni i przygotowywaniu do tak niechcianego rytuału. Używałam kosmetyków – wcierałam oliwkę w mięknącą skórę, na której nie został ani jeden ślad po gwałtach. Wciąż udawałam, ale on wiedział, że drżenie i spazmatyczne skurcze mięśni to nie zasługa przeżywanych katuszy, a błogie podrygi rozkoszy.
CZYTASZ
Esencja cierpienia [Dramione][+18]
FanficMówią, że jestem obłąkana. Mówią, że jestem cieniem. Mówią, że zginęłam na polu bitwy. Nie postradałam zmysłów - ja tylko zobaczyłam prawdę, ukrytą w mroku. Poznałam wszystkie odcienie czerni. Trwa wojna. Jeden z odłamów Zakonu Feniksa został pojman...