Gdy opadnie pył

6.4K 432 101
                                    

Yesterday I was playin' it cool
but she played me for a first class fool,
she's a bad girl, she's a bad girl.
I'm gonna tell you like I told some friends
I'm goin' back to dig her again.
She's a bad girl, she's a bad girl.
Ain't it a shame when a girl goes bad,
it's enough to drive you mad.

~ ZZ Top - Bad Girl

*

Tik. Tak.

Tik. Tak.

Zegar tykał, odliczając sekundy.

Tik. Tak.

Zegar tykał, przybliżając nas do godziny sądnej.

Tik. Tak.

Za dziesięć siódma.

Spoglądnęłam na Draco, a on spojrzał na mnie. Chyba pomyśleliśmy o tym samym: pożegnania nadszedł czas. Podniósł się z fotela i podszedł blisko. Wyglądał tak normalnie, tak przeciętnie... jakby faktycznie wybierał się na kolację, a nie rzeź. Przysiadł u mojego boku, przytulając ciepłe udo do mojego uda. Opuściłam głowę, aby poskromić karcącym łypnięciem paznokcie, odrywające w zdenerwowaniu skórki. Zobaczyłam większą od mojej męską dłoń. Przesunęła się po śródręczu i splotła ciasno, wsuwając palce między kosteczki. Uścisnęłam ją, obawiając się, że to ostatni raz. Po poprzedzającej dzień nocy, z trudem przychodziło mi rozstanie. Tamta noc znaczyła więcej niż wszystkie wspólne noce złożone do kupy. Kochałam naszą noc. Kocham naszą noc. Wspomnienie o niej pozwala mi zasnąć, gdy umysł nawiedzają strach i mary.

– Spotkamy się niebawem – zapewnił. Wierzył w swoje słowa. Ja nie. Ja wierzyłam, że spotka mnie kara, a nie mój ukochany.

– Oczywiście, Draco – przyznałam mu rację, której nie miał.

Na cóż kłapanie zębami i mielenie ozorem, gdy przedmiot dyskusji to tylko próżne domysły? Nie zasługiwaliśmy na szczęście. Nie za tego życia.

Za pięć siódma...

Uścisk zelżał, aż w końcu całkiem zanikł. Zbliżył swą twarz do mojej skroni i na pamiątkę zostawił suchy pocałunek. Uśmiechnęłam się do niego blado, gdy wciągał na grzbiet bluzę. Uśmiechnęłam się do niego pokrzepiająco, gdy położył dłoń na klamce. Odprawiłam z ust uśmiech, gdy zniknął za drzwiami. Wyć, a nie uśmiechać się — tego chciałam.

Tik. Tak.

A zegar nie stanął w miejscu.

Tik. Tak.

Gapiłam się w ten przeklęty zegar, jakby to miało coś zmienić.

Czekałam jak Draco kiedyś. Przed akcją. Był spięty i zdenerwowany. Jakież to odległe czasy. Moje mięśnie napinały się, drżąc ze strachu. Oczekiwanie było najgorszym. Przeklęte oczekiwanie. Wolałabym rzucić się w wir walki, niż siedzieć, śledząc ruchy wskazówek zegara.

Na dole w sali wszystko przygotowano. Blaise w nocy miał zakraść się do jadalni i wybuchowym lepiszczem pokryć łączenia między kamieniami tworzącymi mury. Wystarczyło jedno szybkie ogniste zaklęcie, żeby wysadzić pół ściany, a odłamkami głazów pokryć siedzących przy lewym stole. Żaden z nich nie powinien przeżyć, a chmura pyłu powinna stworzyć idealną zasłonę dymną dla ślizgońskiej trójki.

Każdy znał swoją rolę. Każdy przewałkował po stokroć plan. Wystarczyła jedna obsuwa, aby wszystko poszło na marne.

Tik. Tak.

Esencja cierpienia [Dramione][+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz