36.

3.1K 297 79
                                    

- Jestem! - krzyknął Louis wchodząc do mieszkania i zdejmując z siebie płaszcz Zayna. - Co było tak ważne, że nie mogło zaczekać? - spytał, ale jego usta zamknęły się w momencie, kiedy zobaczył ludzi znajdujących się w nim.

Szatyn był gotowym na wszytko. Poważnie, teraz nie zdziwiłby go nawet widok pieprzonych kosmitów pijących herbatę z Malikiem (co swoją drogą jest absurdalnym pomysłem, ponieważ każdy wie, że Zayn gardzi tym napojem). To znaczy, to nie tak, że w ciągu tego roku nie bywali tu osobnicy, których można by uznać za obcych. Weźmy na przykład takiego Nialla.

Ale pierwszy raz od kiedy wyjechał na studia, Louis miał okazję zobaczyć swojego ojca odwiedzającego go.

- Co do kurwy? - zapytał nim zdążył się opanować.

°°°°°

Mark Tomlinson nigdy nie był zbytnio zżyty ze swoim synem. Właściwie ich relacje można było określić wieloma słowami, pomijając "serdeczne". Albo chociaż "całkiem dobre". W zasadzie prawie ze sobą nie rozmawiali. Jedynymi wyjątkami były kazania, które mężczyzna wygłaszał oraz obelgi jakie kierował w stronę osiemnastolatka pod wpływem złości. Chociaż to nie tak, żeby widywali się częściej niż dwa razy do roku.

- Czego tu chcesz? - zapytał w końcu Louis przerywając trwającą kilka minut ciszę.

Mark kiwną głową dobrze wiedząc, że całkowicie zasłużył sobie na wzgardliwy ton, jakiego używał chłopak. Pociągnął łyk kawy z kubka, który godzinę temu podał mu współlokator jego syna i skrzywił się mimowolnie. Niektóre rzeczy smakują dobrze wyłącznie na ciepło.

- Ja... - mężczyzna chciał powiedzieć wszytko, wiedział, że po to tu przybył, że nie ma sensu nic ukrywać. Już nie. Mimo to słowa umknęły mu w gardle. Mark Tomlinson pierwszy raz w życiu czuł, że jest bliski płaczu.

- Po prostu to powiedz - warknął młodszy ze słyszalną w głosie irytacją.

- Może powinien was zostawić... - zaczął młody człowiek pokryty tatuażami.

- Siedź! - powiedzieli jednocześnie Tomlinsonowie.

Mulat spojrzał na nich smutnym spojrzeniem, po czym powrócił na swoje miejsce. Louis nie miał nawet czasu zastanowić się dlaczego jego przyjaciel wydaje się tak bardzo przybity, ponieważ odpowiedz przyszła sama.

- Twoja matka... - tu nastąpiła przerwa, w czasie której serce i rozum Louisa wirowały wzajemnie gdzieś poza jego zasięgiem. - Ona umiera, Lou.

Ciemne oczy Malika w końcu odważyły się na niego spojrzeć.

- Louis? - zawołał cicho chłopak nie widząc żadnej reakcji na wychudzonej twarzy współlokatora.

°°°°

Ona umiera.

Jego matka postanowiła zostawić go samego.

Jego irytująca, zawsze poważna, wygłaszająca kazania na temat jego życia, matka. Wiecznie wypychająca nos w nie swoje sprawy i pogardzająca każdą decyzją, którą kiedykolwiek podjął.

Jego mama, która opiekowała się nim kiedy był mały. Kobieta, która kochała go bez względu na wszytko, która mimo oddzielnych zdań, zawsze starała się uchronić go przed gniewnym spojrzenie jego ojca.

Jego mama.

Louis nie martwił się łzami, które płynęły po jego policzkach. Miał gdzieś to, że ojciec może uznać go za niewystarczająco męskiego. Płakał za kobietą, którą kiedyś znał, którą zapomniał, że kocha. A teraz ona odchodzi.

- To nie prawda - wyszeptał kolejny raz w ciągu tej godziny.

Wciąż nie mógł uwierzyć w słowa ojca. Nie przyjmował do wiadomości historii o tym, jak pięć miesięcy temu wykryto u niej raka, o tym jak "wielkoduszni" rodzice postanowili to przed nimi zataić, żeby ich chronić. Cholera, czy on właśnie wygląda jakby przejmował się mniej?!

- To nie ma pieprzonego prawa być prawdą. - Szepnął do sobie nastolatek. - To cholerne kłamstwa. Zmyśliłeś to, przyznaj się! Okłamałeś mnie! - być może niebieskooki krzyczałby dalej, gdyby nie szloch rozdzielający jego serce.

Nagle poczuł sylwetkę swojego ojca, tak dobrze znaną a jednak zapomnianą. Stali przyciśnięci do siebie pierwszy raz od wielu lat płacząc. Oboje równie samotni. Równie puści w środku.

°°°°
Nie było mnie w internecie dosłownie kilka dni i jakimś cudem, kiedy wróciłam odkrywam #RIPJohannah. 😭😭
Jezu, jak pomyślę o Louisie to chce mi się płakać. Mam nadzieję, że jakoś to przetrwa.
[*]

Expensive || Larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz