7.

6.5K 453 340
                                    

- To bez sensu, Niall. Jak mogłeś pomyśleć, że ze sobą spaliście?

Blondyn zarumienił się przez sposób w jaki Tommo to powiedział.

- Po pierwsze: każdy wysunął by taki wniosek, a po drugie: gdybym chciał, mógłbym go mieć. - uniósł dumnie swój irlandzki podbródek.

Tomlinson zaśmiał się głośno, po czym kręcąc głową odparował:

- Po pierwsze jesteś w ubraniu, Niall. A po drugie, nawet nie jesteś gejem.

Cóż, to nie były argumenty z którymi chciałby się kłócić.

°°°°°

- Leigh-Anne Pinnock - odezwał się głos jego asystentki.

- Daruj sobie, przecież wiem do kogo dzwonię. - westchnął Styles siedząc na tylnym siedzeniu auta jadącego w stronę firmy, dla której pracował.

- Przepraszam, ale nie wiem z kim rozmawiam.

- Czy to się kiedyś skończy?! Naprawdę się spieszę!

- Przykro mi, panie...? - Harry wywrócił oczami wiedząc, że nigdy z nią nie wygra.

- Harry Styles. - warknął przegrany.

- O Harry! Nie spodziewałam się, że to ty.

No i powiedzcie mi, że ona nie jest najgorszą podwładną na świecie.

- Przecież masz mój numer.

- Naprawdę masz zamiar się o to kłócić? Podobno ci się spieszy.

Chryste.

- Mniejsza z tym. - westchnął rozczarowany swoją słabością i tym, że za bardzo lubi tą bezczelną dziewczynę, by się jej pozbyć - Będę w firmie za pół godziny. W tym czasie przygotuj umowę i...

- Tak?

- Przeczytaj ją jeszcze raz i upewnij się, że jest odpowiednia, dobrze?

- Nie przeczytałeś umowy?! - Styles odsunął telefon od ucha przez krzyk dziewczyny.

- Hej! Miałem ważną rzecz do załatwienia. - powiedział widząc współczujące spojrzenie kierowcy.

Jezu, czy ludzie muszą być tacy wścibscy?

- Tak? Czy ta ważna sprawa to uprawianie seksu z jakimś przypadkowym facetem?

- Leigh!

- Jezu czepiasz się co najmniej jakbyś był moim szefem. - Harry USŁYSZAŁ jak dziewczyna wywraca oczami.

- Tak się składa, że nim jestem.

- Dobra, nieważne. Weź dla mnie shake'a jak już jedziesz. Do zobaczenia.

Czterdziestolatek patrzył na telefon trzymany w dłoni i zastanawiał się jakim cudem w ciągu dwóch lat stał się chłopcem od kawy swojej własnej asystentki.

°°°°°

Louis wracał właśnie do swojego mieszkania kiedy dostał SMSa od Nialla.

NIALL: Nie zapomnij o imprezie jutro.
11:25

LOUIS: Czy kiedykolwiek zapomniałem?
11:26

NIALL: Lol xd
11:28

NIALL: Dobra, nieważne. Powiedz Zaynowi że nikt się nie obrazi jeśli weźmie ze sobą trochę trawy :)
11:32

Szatyn schował telefon do kieszeni i wyciągnął swoje klucze do mieszkania. Naprawdę, przyjaźni się z samymi kretynami.

- Zayn? Już jestem! - krzyknął.

Stał w drzwiach czekając na odzew.

Nic. Żadnego przywitania.

Wszedł do salonu, sprawdzając czy jego współlokator nie zasnął znowu przed telewizorem. Nie bardzo.

Ruszył do pokoju Malika, ale powstrzymał się przed wejściem gdy usłyszał ciche jęki i zgrzyt materaca dochodzący z wewnątrz.

Zwinął dłoń w pięść i zaczął walić w powłokę drzwi krzycząc:

- Zayner, już jestem! Ja, Lou, jestem już! SŁYSZAŁEŚ?! CHCIAŁEM SIĘ PRZYWITAĆ!

Dźwięki ucichły i po chwili dało się słyszeć wściekły szept:

- Boże, co za idiota.

- HEJ MALIK, NIE WIEM CZY SŁYSZAŁEŚ, ALE WRÓCIŁEM!

- CZEŚĆ. - warknął nie zbyt przyjaźnie głos zza drzwi.

Lou zachichotał cichutko i usatysfakcjonowany ruszył do swojego pokoju.

Spojrzał na nową wiadomość od Nialla. Zdjęcie Taylor Swift bez zębów z dopiskiem 'lol'. Pokręcił głową rozczarowany. Czy tylko on dojrzał?

°°°°°

To było absurdalne.

Przez pieprzone siedem godzin Lou chodził w te i z powrotem niosąc dla ludzi ich zamówienia i zanosząc im je pod nos. Dzięki niemu nie musieli ruszać swoich spasionych tyłków do lady. On dawał im jedzenie. To jest... WYGINĘLI BY bez niego!

A co Lou dostaje w zamian?! Pieprzone 10 dolarów!

Oczywiście nie licząc połowy, którą musiał oddać.

Smacznego, wpierdalajcie dalej!

Zezłoszczony trzasnął szafką w której trzymał bluzę. Wiedział, że Perrie przygląda mu się badawczo, ale miał to gdzieś. Do cholery, to był drugi dzień jego pracy, a on już nienawidzi tego miejsca!

Chciał wylądować swoją frustrację, ale nie miał jak. Jedyną osobą pod ręką była Edwards, a przecież nie uderzy dziewczyny.

Poza tym, Tomlinson musiał przyznać, że trochę się jej bał.

Zatupał z wściekłości jak mała dziewczynka. Ale surprise surprise: nic to nie dało!

- To jest co najmniej wkurwiające. Jakim cudem dajesz radę tu pracować?! - wybuchnął w kierunku dziewczyny, która wzruszyła tylko ramionami. - Tak się nie da żyć! Dostałem dziś dziesięć dolarów. Rozumiesz? DZIESIĘĆ. Za siedem godzin uśmiercania się w duchu.

Na fiołkowo włosej nie robiło to chyba, aż takiego wrażenia jakiego się spodziewał.

- To jest pieprzony wyzysk! I może powiesz coś w końcu!

Perrie westchnęła głośno jakby Lou był rozwydrzonym nastolatkiem (którym być może w pewnym stopniu był) i wstając z podłogi skąd go obserwowała, powiedziała:

- Takie jest życie Louis. Moje a teraz także i twoje. Pracujemy w tej żałosnej knajpie za psie pieniądze. I co z tego? Nikogo to nie obchodzi. Każdy ma swoje sprawy, a jeśli tak bardzo brak ci pieniędzy to może uśmiechnąłbyś się czasem do klientów, zamiast wyśmiewać ich hipsterskie czapki, co?

Dziewczyna odwróciła się i wyszła z małego kantorka pozostawiając szatyna samego.

"Takie jest życie". Cóż, nawet jeśli ona tak uważa, to Lou nie musi się z tym godzić. Znajdzie sposób na to, by żyć na godnym poziomie, choćby nie wiem co.

°°°°°
Zapraszam do przeczytania one shota o Larrym "One Step Closer To Being (Larry)".
+dziękuję za każdy komentarz i gwiazdkę, to bardzo motywuje!
×××

 +dziękuję za każdy komentarz i gwiazdkę, to bardzo motywuje! ×××

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Expensive || Larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz