87.

2K 200 163
                                    

- Nie rozumiem w jaki sposób mam przeżyć jeszcze siedem miesięcy bez kawy. - Jęczy Perrie patrząc zazdrośnie na papierowy kubek trzymany w dłoni Horana.

- Wydaje mi się, że nie powinnaś też pić jej podczas karmienia. - Rzuca niepewnie Louis, ale porzuca temat kiedy widzi w lusterku przerażoną minę dziewczyny. -  Pezz? Coś się stało?

- Dopiero teraz dotarło to do mnie. - Mówi blondynka kierując swoje słowa głównie do siedzącego za kierownicą mulata. - Będę matką. No wiecie, taką prawdziwą. Będę zmieniać pieluchy, wycierać obsmarkane nosy i karmić piersią.

Niall śmieje się wesoło, po czym dopija jednym łykiem resztkę kawy w swoim kubku.

- To rzeczywiście wcześnie się zorientowałaś.

Zayn wystawia Irlandczykowi swój środkowy palec, po czym kładzie  dłoń w opiekuńczym geście na kolanie studentki.

- Ja też się cieszę. - Mówi, na co ona odpowiada najszczerszym uśmiechem jaki Tomlinson kiedykolwiek widział. Nawet Horan  na siedzeniu obok niego wydaje się szczęśliwy.

Jak... Co? Och, czy Louis jest jedyną osobą w towarzystwie, która nie chciałby mieć przyczepionych do skutków mlekożerczych pijawek? Wyobraził sobie ich małe zęby i przerażające paszcze... Dobrze, że akurat jadą na imprezę, bo Tommo potrzebuje się napić.

°°°°°

Wysiadają z samochodu całą czwórką i od razu kierują się w stronę czerwonych drzwi. Louis zazdrościł Jessice mieszkania w domu, kiedy on musiał zadowolić się dzieloną z Zaynem klitką, w której zawsze śmierdziało ziołem. Nie wspominając już o tych okropnych schodach prowadzących na trzecie piętro. Pomyślałby kto, że poprawią one kondycję Tomlinsona.

- Jess! - Woła Perrie rzucając się szyję jubilatce. - Wszytkiego najlepszego! Jesteś już taaka stara!

Jessica posyła pozostałej trójce rozbawione spojrzenie znad ramienia blondynki.

- Gdyby nie była w ciąży, pomyślałabym, że już coś piła.

- Jak dobrze, że poruszyłaś ten temat! - Krzyczy Horan, chwytając Louisa za nadgarstek i ciągnąc w stronę kuchni.

Impreza najwyraźniej trwała już od jakiegoś czasu (Louis nie zrzuca winy za ich spóźnienie się na Nialla. W żadnym wypadku. On tylko zauważa, że gdyby Horan nie uparł się obejrzeć przed wyjściem programu o tym jak dobrze przeć podczas porodu, może byliby nieco wcześniej), więc w mieszkaniu znajduje się już całkiem spory tłumek ludzi. I oczywiście muszą się przez ów tłumek przeciskać, chcąc dostać się do kuchni.

- A tak w ogóle, to co z tym twoim Harrym? Nie chciał z tobą iść? - wykrzykuje do niego chłopak, starając się przekrzyczeć ogólny hałas.

- Harry spędza dziś wieczór z synem. - Mówi Louis ze wzruszeniem ramion.

- I nie ma nic przeciwko temu, że ty jesteś w tym momencie na imprezie pełnej nachlanych facetów?

- W zasadzie... Myli, że będę się dziś uczył do sesji.

- Co? Czemu tak myśli?

- Bo tak mu powiedziałem?

Horan śmieje się głośno i kontynuuje przedzieranie się przez ludzi.

- To nie może skończyć się dobrze.

Louis chciałby powiedzieć, że dwudziestedrugie urodziny Jessicy będą niezapomniane, jednak patrząc na ilość alkoholu leżącego na ladzie w kuchni, chłopak śmie wątpić w to, że chociaż połowa zebranych zachowa jakieś wspomnienia.

Expensive || Larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz