13.

5.3K 415 145
                                    

Louis musi się spieszyć, idąc do swojego mieszkania. Za dwadzieścia minut zaczyna zmianę i chłopak w gruncie rzeczy już wie, że się spóźni.

Boże, Perrie go zabije.

Przebiega krótki dystans, dzięki czemu szybciej znajduje się na klatce schodowej swojej kamienicy. Następnie wspina się trzy piętra w górę i oczywiście czuje jak jego płuca walczą o to, by żyć. Z początku, kiedy się tu wprowadzał, wydawało mu się, że szybko się przyzwyczai i może nawet nabierze dzięki temu kondycji. Mylił się.

- Słodki Jezu - jęczy brzmiąc jakby palił przez ostatnie czterdzieści lat i wchodzi do mieszkania.

Zaskakująco dla niego napotyka zaświecone światło w salonie, więc kieruje się tam. Czyżby Zayn wstał przed ósmą rano w sobotę? W dodatku po imprezie? Coś tu nie gra.

- Widzę, że w końcu dotarłeś - mówi surowo brzmiący głos Malika, który siedzi w zapadniętym fotelu robiąc przerażające wrażenie. - Później się nie dało?

Ciało szatyna spina się i chłopak stara się przybrać jak najbardziej niewinną minę zanim przełyka głośno ślinę, bojąc się tego co zaraz nastąpi.

°°°°°

Gdy Harry otworzył wreszcie oczy napotkał wypalające mu w czaszce dziurę spojrzenie Leigh-Anne. Dwudziestopięciolatka siedzi pochylona nad jego głową i co jakiś czas pociąga łyk ciepłego napoju z kubka w jej dłoni.

- Co ty robisz? - pyta Styles swoją poranną chrypką, która postarza go o jakieś piętnaście lat.

- Czekam, aż się obudzisz - odpowiada dziewczyna wciąż nie zmieniając pozycji, przez co Harry musi trwać w swojej.

- Przecież już się obudziłem.

- Widzę - mówi ona upijając kolejny łyk.

Harry przewraca oczami, co powoduje okropny ból z tyłu czaszki. Nigdy więcej picia.

- Czy to kawa?

Pinnock kiwa jedynie głową, po czym w końcu się odsuwa.

- W kuchni jest więcej - rzuca po czym wychodzi do swojej sypialni, a Harry wstaje z granatowej kanapy w salonie kobiety i kieruje się po eliksir życia.

°°°°°

- Zrozum Daniel, nie miałem o niczym pojęcia! - mężczyzna mówi gestykulując energicznie, chociaż wie, że jego księgowy tego nie widzi. - Tak, wiem, że premie świąteczne są przyznawane dopiero w grudniu, ale... To nie jest premia.

Mężczyzna przychodzi przez pasy zbyt pochłonięty rozmową przez telefon, by zwracać uwagę na ostro hamujące auta.

- Co ja na to poradzę? - pyta zanurzając wolną dłoń we włosach. - Znasz Leigh-Anne, kiedy się uprze.... Tak, tak właśnie.

Czterdziestolatek jęczy słysząc, że Daniel znów zaczyna jeden ze swoich monologów. To nie tak, że Harry'ego nie stać na danie głupiej podwyżki swojej asystentce! Poza tym, to jego pieniądze.

- Słuchaj Daniel, po prostu daj jej tą cholerną podwyżkę. - chwilę słucha i z każdym momentem ma coraz bardziej dość. - Tak, może i nie wiedziałem, ale teraz uważam to za dobry pomysł. Zresztą nieważne. Upewnij się po prostu, że wszytko w porządku z jej wypłatą. Muszę lecieć, na razie.

Styles chowa telefon do kieszeni i nie za bardzo wie, co ma ze sobą zrobić. Mógłby wrócić do mieszkania, ale przed tym chciałby odrobinę wytrzeźwieć. W końcu co to byłby za przykład, gdyby wracał do domu skacowany.

Rozgląda się w poszukiwaniu jakiegoś wyjścia i zauważa wejście do parku. Może być.

Mężczyzna kieruje się ścieżką pomiędzy drzewami do wolnej ławki. Jednak kiedy tam dociera, dochodzi do wniosku, że jest zbyt blisko wejścia, więc poszukuje czegoś nieco bardziej oddalonego.

W końcu trafia na miejsce idealne. Co prawda stara, spróchniała ławka z odchodzący lakierem nie jest najwygodniejsza i zdecydowanie nie pasuje do siedzenia na niej w tym garniturze, ale Styles ma to gdzieś. Zresztą ma przecież ich pełno, a ten już i tak cały się zmiął. Spanie na czyjejś kanapie nigdy nie służy takim ubraniom.

Zielonooki rozluźnia krawat, dzięki czemu czuje się nieco swobodniej. Chciałby ściągnąć marynarkę, ale jest już październik i angielskie powietrze nie pozwala mu o tym zapomnieć.

Jednak mimo chłodu panującego wokół, mężczyzna tylko siada wygodniej po czym zatapia się w myślach. Miło jest tak raz na jakiś czas uciec od tego wszystkiego. Kiedyś myślał, że takim azylem jest "Pyszne Żarełko", ale od kiedy Louis tam pracuje, chłopak jest jedynym o czym tam myśli.

Harry sam nie wie jakim cudem temu obcemu chłopakowi udało się wtargnąć i jego życie tak szybko i podporządkować sobie większość myśli mężczyzny. To nie tak, że Louis był, aż taki wspaniały. W zasadzie, chłopak miał dużo wad, z których Styles zdawał sobie sprawę. Na przykład to, że nie zawsze słuchał. Albo ta jego nieco dziwna obsesja na punkcie Gerarda Butlera. Kiedy się zamyślał, ignorował wszystkich naokoło, jak wtedy pierwszego dnia kiedy się spotkali. Nastolatek stał przy jego stoliku, nie zauważając go i szepcząc do siebie o jakiś hipsterach. No i oczywiście mówienie do siebie.

Ale jakimś cudem te wszystkie niedoskonałości sprawiały, że Harry chciał znaleźć się jeszcze bliżej Tomlinsona. Chciał doświadczać ich wszystkich i móc zachowywać w pamięci. Chciał poznać Louisa i napawać się wszystkimi jego małymi rzeczami.

°°°°°

- Cześć! - krzyczy u progu Harry rzucając swoje klucze na małą komodę obok drzwi. - Przywiozłem chińszczyznę, więc jeśli masz ochotę...

Nagle mężczyzna staje jak wryty spotykając lodowate spojrzenie jasnych oczu.

- Harold. Wreszcie się doczekałam. - mówi, choć wcale nie wydaje się zachwycona. Tak samo zresztą, jak przez ostanie dwadzieścia lat ich znajomości.

- Meradith - odpowiada, ale brzmi to bardziej jak westchnienie męczennika.

- Tak witasz żonę? - pyta ona.

°°°°°
Okay, więc nie chcę nikogo przybijać przypominając o początku roku, ale to już za dwa dni. W związku z tym chcę uprzedzić, że rozdziały nie będą się pojawiać tak często, jak teraz (czyli prawie codziennie). Postaram się dodawać coś dwa - trzy razu w tygodniu i możecie być spokojni, ponieważ nie mam zamiaru zapomnieć o Expensive. To opowiadanie, albo raczej wszystkie wasze miłe komentarze, sprawia mi zbyt wiele radości bym mogła tak po prostu je zostawić. Poza tym w ciągu tych szesnastu lat, które mam za sobą nie zrobiłam niczego z czego mogłabym być dumna, więc może to ff będzie właśnie taką rzeczą? Kto wie :)

Nie żebym się chwaliła, ale są ponad 3K wyświetleń i onxhwkxnjaksb kocham was tak bardzo.
×××

Expensive || Larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz