35.

3.4K 300 113
                                    

Rozdział zawiera sceny +18 (niby ostrzeżenie, ale przecież jesteście tu właśnie po to, prawda? 😂)

Szatyn schował dolną część swojej twarzy, chcąc ukryć mały uśmieszek, którego nie mógł powstrzymać. Harry był całkiem... słodki.

Nie żeby Louisa to obchodziło. Tomlinson nie bawił się w rozczulanie się nad każdym pieprzonym gestem faceta, który być może mu się podoba. On jest ponad to. Przecież nie jest zakochaną nastolatką mającą orgazm tylko dlatego, że jej crush się uśmiechnie... Nie jest, prawda?

°°°°°

Mówiąc całkowicie szczerze, Harry nie do końca pamięta jak to się stało. Wie tylko, że kiedy na ekranie pojawiły się napisy końcowe, Louis położył swoją dłoń na jego udzie, co doprowadziło ich do kolejnego pocałunku. Ale Styles nie ma zamiaru się nad tym zastanawiać. Nie kiedy młodszy chłopak klęczy przed nim, trzymając w swych ustach jego penisa.

Czterdziestolatek wysunął swoje palce pomiędzy włosy młodszego, na co ten mruknął zadowolony. Nastolatek wciągnął policzki i spojrzał na Harry'ego swoimi błękitnymi tęczówkami i occh, kurwa... Ten chłopak zdecydowanie powinien być zabroniony.

Mięśnie brzucha Stylesa spięły się, gdy dłoń młodszego zaczęła pompować jego kutasa. Usta szatyna pozostały tylko na końcówce penisa, doprowadzając Harry'ego do krawędzi.

Louis czuł cholerną satysfakcję patrząc z dołu na jęczącego z przyjemności mężczyznę. Zielone oczy starszego przymknęły się, dłonie we włosach osiemnastolatka zaciśnęły w pięści przyciągając głowę studenta bliżej, a usta uchyliły się, pozwalając uciec z nich słabemu szeptowi.

- Jestem blisko. - Było wszytkim co powiedział, ale Louisowi to wystarczyło. Zabrał swoją rękę z członka mężczyzny, zastępując ją ustami. Zaczął poruszać nimi jeszcze szybciej, czując jak końcówka penisa uderza w tył jego gardła.

Przez moment jedynymi dźwiękami rozchodzącymi się po mieszkaniu były tworzące się klaśnięcia, kiedy kutas Harry'ego pieprzył usta nastolatka oraz głośny oddech starszego. Minęła może minuta, może godzina, może cała wieczność, do czasu w którym gardło Louisa wypełniła sperma jego kochanka.

Przez pewien nieokreślony czas oboje leżeli po prostu na kanapie wyczerpani. Może to dziwne, ale jedną rzeczą, o której potrafił myśleć młodszy z nich, był fakt, że w końcu Harry nie ma mu jak uciec. Nie żeby liczył na cokolwiek.

- To było... - zaczął zielonooki, kiedy uspokoił swój oddech wystarczająco.

- Całkiem fajne? - dokończył za niego ze śmiechem Tomlinson. - Trochę wyszedłem z wprawy - zażartował uważnie przyglądając się zarumienionym policzkom i szybko unoszącej się klatce piersiowej drugiego.

- Zajebiście cudowne - poprawił go starszy, unosząc swoje ciało tak, że teraz wisiał nad Louisem. - Myślę, że byłoby świetnie pieprzyć cię teraz na tej kanapie.

Ich usta były już prawie jednością, gdy z kieszeni spodni kelnera wydobyła się niespodziewana melodia. To była piosenka Britney Spears, ta sama, która przeszkodziła im pierwszego dnia, kiedy się spotkali. Cholera.

- Odbierz - powiedział Harry odsuwając się.

- Pieprz się, Malik - warknął w stronę telefonu zanim odebrał, co rozbawiło starszego. - Halo?

- Louis? - zabrzmiał głos Zayna w aparacie. - Brzmisz na wściekłego, coś się stało?

Szatyn wywrócił niebieskimi oczami odsuwając od siebie przy okazji dłoń Stylesa wędrującą po jego udzie.

- Nie, Zee. Dlaczego... Chryste Panie! - pisnął czując zimną dłoń zaciskającą się na jego penisie. - Dlaczego dzwonisz? - dokończył posyłając spojrzenie uśmiechniętemu głupkowi siedzącemu obok niego.

°°°°°

Pół godziny później Louis siedział na miejscu pasażera w samochodzie Harry'ego. To zadziwiające, ale w połowie listopada chłopak był w stanie dostrzec niewielką ilość śniegu leżącą na ulicach. Miał nadzieję na białe święta.

- Spójrz, śnieg - powiedział radośnie do Stylesa, mimo iż jego głowa wciąż pozostawała zwrócona w stronę zaparowanej szyby, po której kreślił znaki niczym przedszkolak.

- Wiem, okropność, prawda? Już niedługo ulice zrobią się śliskie od lodu i dostanie się gdziekolwiek na czas będzie niemalże niemożliwe... Co? - zareagował na zabójcze spojrzenie Louisa.

- Śnieg jest cudowny - odparł w obronie białego puchu chłopak. - Jak można go nie lubić?

- Cóż mogę powiedzieć? Jestem dzieckiem lata.

- Chyba starym zgrzędą - szepnął teatralnie osiemnastolatek wystawiając mu język.

°°°°°

Nastolatek pokonał ostatnie schody czując kłucie w płucach. Trzecie piętro jest piekłem dla ludzi jak on. Jak codzień obiecał sobie, że od następnego tygodnia zacznie biegać, by poprawić swoją kondycję. Albo chociaż przestanie palić.

Wywrócił oczami na swoje myśli, dobrze wiedząc, że nie ma zamiaru ich spełnić, po czym przekręcił klucz w zamku.

- Jestem! - krzyknął Louis wchodząc do mieszkania i zdejmując z siebie płaszcz Zayna. - Co było tak ważne, że nie mogło zaczekać? - spytał wchodząc do salonu, ale jego usta zamknęły się w momencie, kiedy zobaczył ludzi znajdujących się w nim.

°°°°°
No więc ten tego... EXPENSIVE OSIĄGNĘŁO 20K WYŚWIETLEŃ. Nie wiem jak, ani dlaczego, ani nawet kiedy, ale KOCHAM WAS MORDECZKI! ❤❤

A tak w ogóle to piszę dla was ten nędzny rozdział zamiast uczyć się hiszpańskiego (co powinnam robić), więc tak... Kochajcie mnie xD

PS: A tak w ogóle, to wpadłam teraz na pomysł... Maratonu czy czegoś takiego powiedzmy w okolicy świąt.
Mówiąc szczerze, po prostu przeszkadza mi fakt, że jesteśmy trochę w tyle. Mam na myśli, w opowiadaniu jest połowa listopada, a my rozpoczęliśmy grudzień i jakby chciałabym trochę dorównać naszemu kalendarzowi (Jezuuu, to zdanie kompletnie nie ma sensu, ale nwm jak to inaczej wyjaśnić, więc wierzę, że zrozumiecie o czym mówię 😂).
Tak więc tego, co o tym myślicie? Chcieliście maraton, czy jednak wolicie rozdziały dodawane tak jak teraz?

Expensive || Larry ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz