#13. Dobranoc Niall...

1.6K 103 6
                                    

Niall's POV:
Drzwi się otworzyły, a chwilę później poczułem jej dłoń na moim policzku. Zachwiała się więc złapałem ją pod pachy i pomogłem złapać równowagę.
- za co to? - moje ręce nadal ją podtrzymywały, nasze twarze były niebezpiecznie blisko, a ona patrzyła na mnie złowrogo.
- jeszcze pytasz - odepchnęła mnie i weszła do swojego pokoju podpierając się kulami.
Zamknąłem za sobą drzwi i podążyłem za nią.
- Nelly przecież ja nic nie widziałem - oparłem się o framugę - otworzyłem tylko jedno oko - wyszczerzyłem się - i to nawet nie całe.
Jej różowa poduszka poleciała w moją stronę i uderzyła mnie prosto w twarz.
- palant!
- daj spokój - westchnąłem - przecież mówię ci że nic nie widziałem.
- to po co mi o tym powiedziałeś? - spojrzała na mnie przez ramię.
- może chciałem widzieć... -  mruknąłem pod nosem.

Nelly's POV:

- może chciałem widzieć - mruknął, a ja oblałam się rumieńcem.
- mówiłeś coś? - popatrzyłam na niego tak żeby tego nie zauważył.
- nie - zerwał się - co chcesz dziś robić?
- nie wiem. Mam w sumie ochotę na jedzenie z McDonald's i może jakiś fajny film - byłam lekko zbita z tropu przez jego wyznanie i nie miałam ochoty mu pyskować.
- jasne. Skoczę po jedzenie. I może po jakiś film - potarł się po karku - coś konkretnego?
- zdaję się na ciebie - powiedziałam, a on tylko kiwnął głową i wyszedł z mieszkania.
Przez chwilę siedziałam wpatrując się w ścianę. Myślałam nad jego słowami. Niby Harry mówił, że on nadal coś do mnie czuje, ale nigdy nie brałam pod uwagę dawania mu drugiej szansy. Nie miałam zamiaru tego robić. Mało to, jeszcze kilka dni temu byłam całkowicie pewna, że już nigdy nie będę z nim rozmawiać. A co dopiero przebywać z nim kilka dni sam na sam. W moim życiu nigdy nie mogłam sobie niczego zaplanować. Wszystko zmieniało się jak w kalejdoskopie. Z godziny na godzinę moja sytuacja wyglądała inaczej. Życie rzucało mi pod nogi przeszkody, które coraz trudniej było mi pokonywać. Coraz częściej myślałam o tym jak bardzo zawodzą mnie ludzie, którym ufam i których kocham. Za każdym razem obiecywałam sobie, że już nie dam się wkręcić w tą nędzną grę i za każdym razem robiłam całkowicie na odwrót. Miałam już dość tego, że nie potrafiłam podjąć choćby jednej dobrej decyzji.

Podniosłam się z łóżka i podpierając się kulami dotarłam do kuchni. Od tego całego rozmyślania nad tym jakie moje życie było żałosne, strasznie zgłodniałam. Wrzuciłam do Sandwicha dwie kanapki z serem i szynką i włączyłam moje ulubione urządzenie w mieszkaniu. Chwilę później moje tosty były gotowe, a ja zaczęłam się zastanawiać jak doniosę je do salonu. Stwierdziłam, że dam sobie spokój, więc nałożyłam je na talerz, a sama zsunęłam się na ziemię. Matko. W tamtej chwili te tosty to było to czego potrzebowałam najbardziej na świecie. Kiedy byłam w połowie jedzenia, drzwi od mieszkania otworzyły się, a do środka wszedł blondyn z reklamówką w ręce.
- co kupiłeś? - powiedziałam ugryzając mojego tosta. Niall najwyraźniej wcześniej mnie nie zauważył, bo popatrzył na mnie lekko zdziwiony.
- czemu siedzisz na ziemi? - wszedł do kuchni i odłożył reklamówkę na blat.

- bo byłam głodna - stwierdziłam - to co wziąłeś?
- dwa szejki, kilka burgerów, frytki i McFlurry dla ciebie - już miałam zapytać o smak, kiedy dokończył - Lion. Pamiętam.

I znowu mnie zatkało. Znał mnie dobrze.

- a film?

- jakąś komedię - zaczął szukać czegoś w reklamówce - Sąsiedzi. Jedynka i dwójka, bo nie wiedziałem czy oglądałaś.

Jednak nie zna mnie, aż tak dobrze.
- oglądałam. Najlepsza komedia jaką widziałam - nadal zajadałam się moim tostem.

- tak. Zdecydowanie - usiadł obok mnie na podłodze - to... czemu tu siedzisz?

- no więc. Chciałam sobie zjeść tosty. Ale kiedy już się zrobiły to zauważyłam, że doniesienie ich do salonu jest jakby, misją niemożliwą. Więc zsunęłam się na podłogę, i jest tu nawet wygodnie.
- skoro tak mówisz - uśmiechnął się - idę włączyć film. Pomóc ci wstać?

- nie. Dam radę. 

Oglądaliśmy drugą część Sąsiadów. Ja leżałam rozłożona na sofie, a Niall siedział na ziemi przed nią. Śmialiśmy się prawie cały czas. I nie wiem czy znacie to uczucie, kiedy siedzicie ze swoim byłym, dobrze się bawicie i udajecie, że nic się nigdy nie wydarzyło? Tsa. Ja też nie znałam i nie sądziłam, że kiedykolwiek poznam. Raz na jakiś czas patrzyłam na niego, na to jak marszczył nos gdy się śmiał. I dopiero wtedy zdałam sobie sprawę z tego, jak bardzo brakowało mi jego śmiechu. A także z tego, jak łatwo jest mnie omotać i odwieść od wszystkiego co sobie postanowiłam. Byłam słaba. Tak cholernie słaba. A faceci to świnie. I dobrze o tym wiedziałam. Mimo to, poczułam w brzuchu gilgotanie. Skrzywiłam się na to uczucie i obruszyłam się niespokojnie.
- nie nie nie... tylko nie to - szepnęłam.

- co jest? - blondyn popatrzył na mnie.

- amm... źle się czuję - stwierdziłam. Bo właśnie tak było. W tym momencie miałam ochotę zwrócić wszystko co przed chwilą zjadłam. Przecież ja nie mogłam nadal go kochać. Byłam taka naiwna - chyba pójdę się położyć.
- zaniosę cię -wstał i pochylił się w moją stronę.

- nie dzięki. Dam radę sama.

- no daj spokój przecież cię zaniosę.

- nie! - krzyknęłam, a on popatrzył na mnie zdziwiony - dam radę sama - powiedziałam akcentując ostatnie słowo.

- to ja może już pójdę - wyłączył telewizor i ruszył w stronę drzwi.
- tsa - nadal siedziałam na sofie. Nie chciałam na niego patrzeć. Usłyszałam tylko jego głos.

- dobranoc Nelly.

Dobranoc Niall i  wypierdalaj z mojego życia.

CorneliaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz