Reszta weekendu minęła dosyć szybko. Razem z Milli pojechałam do jej koleżanki niedaleko Miami. W poniedziałek Jessie czekała przed moim blokiem, żebyśmy razem poszły do szkoły. Ubrałam jasne dżinsy, białą koszulkę i narzuciłam na siebie czerwoną koszulę w kratę. Założyłam czarne Conversy i wyszłam na schody.
- gdzie się wybierasz? - zaczepił mnie blondyn jak zwykle opierający się o framugę swoich drzwi.
- cóż... Jest poniedziałek... Mam 17 lat... Jest rok szkolny... Podejrzewam że do szkoły - przestałam robić swoją minę myślicielki i zaczęłam zamykać drzwi.
- bez książek? - zapytał chłopak wyglądając zza mojego ramienia.
- szlag - spojrzałam na swoje ręce, zdając sobie sprawę z tego że nie wzięłam plecaka - to drobiazg - uśmiechnęłam się i zaczęłam znowu otwierać mieszkanie. Milli była w pracy od 6 więc było w nim pusto. Wbiegłam szybko do mojego pokoju i zgarnęłam plecak z łóżka.
- spieszysz się? Mogę cię podwieźć - zaproponował obracając w dłoni kluczykami.
- na dole czeka na mnie koleżanka - uśmiechnęłam się.
- ją też mogę podwieźć - zerwał się chłopak.
- wiesz...
- no tak - zaśmiał się - nie narzucać się. Muszę to sobie zapisać - stwierdził stukając się palcem w czoło. Zaczęłam schodzić po schodach, a blondyn ruszył za mną.
- tak właściwie to czemu ci tak na tym zależy? - zapytałam, a blondyn najwyraźniej się zmieszał. Pewnie nie spodziewał się tego pytania.
- pomocny jestem - wyszczerzył się, a ja pokręciłam głową.
- Jess - podeszłam do dziewczyny i dałam jej buziaka w policzek - ten miły, pomocny chłopak bardzo pragnie podwieźć nas do szkoły. Co ty na to?
- a-ale...
- nie martw się. Jest nie groźny - spojrzałam na blondyna z rozbawieniem, a on wywrócił oczami.
- właściwie Nelly... Mamy niecałe 30 minut więc przydałaby się podwózka - pokazała palcem na zegarek na jej nadgarstku.
- wiesz co... Przekonałeś mnie - spojrzałam znowu na chłopaka - tylko się sprężaj.
- zapraszam panie - wskazał ręką na czarny samochód.
- siadam z przodu - krzyknęłam i pobiegłam na miejsce pasażera.
- Niall - podał rękę Jess.
- Jessie - zarumieniła się dziewczyna i grzecznie wsiadła do auta po tym jak blondyn otworzył jej drzwi. Jess wytłumaczyła mu do której szkoły ma nas podwieźć i Niall ruszył z parkingu. Przez całą drogę próbował nas rozśmieszyć, i właściwie mu się to udało. Nie tyle swoimi żartami, co samym swoim śmiechem. Pod szkołą stał Jason i reszta jego ekipy. Blondyn MUSIAŁ zaparkować akurat obok nich. Wysiadłam z samochodu starając się nie zwracać uwagi na przeszywający mnie wzrok Jasona. Kiedy dziękowałam Niallowi za podwózkę podszedł do mnie i objął mnie ręką w talii. Przywitał się ze mną i niespodziewanie pocałował. Mogę przysiąc że utrzymywał wtedy z blondynem kontakt wzrokowy. Odepchnęłam go lekko, a on wyszczerzył się. Spojrzałam na Nialla.
- to ja się będę zwijał - pokręcił nosem i spojrzał przed siebie.
- tak... No cóż... Jeszcze raz dzięki - uśmiechnęłam się lekko i zamknęłam drzwi od samochodu. Blondyn ruszył z piskiem opon. Spojrzałam na Jasona pytająco.
- no co? - obruszył się chłopak.
- to było dziecinne.
- ale zadziałało - prychnął i złapał mnie za rękę, po czym ruszył w stronę reszty.~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Był pierwszy grudnia. Miasto zaczęło się świecić jeszcze bardziej niż zwykle przez świąteczne światełka. Muszę przyznać, że na palmach przy plaży wyglądały bardzo ciekawie. Kochałam ten czas. Prezenty, świąteczne piosenki, słodkie sweterki, rodzina i przyjaciele. Byłam z Jasonem już od prawie trzech miesięcy, a 23 grudnia miała być nasza rocznica. Przez te miesiące zabierał mnie do kina, na romantyczne spacery po plaży, do lodziarni, na koncerty. Zabierał mnie ze sobą wszędzie. I mimo że wtedy bardzo go kochałam, zaczynałam się o niego martwić kiedy to już trzeci raz przyszedł do mnie pijany. Naprawdę się o niego bałam.
Kilka razy rozmawiałam z Harrym kiedy szedł odwiedzić Nialla. Jego relacje ze Stellą były coraz lepsze... Cóż... Nie byli oficjalnie parą, bo ani Harry, ani Stella nie bawią się w związki. Ale coś między nimi iskrzyło.
Był pierwszy grudnia, kiedy Milli oznajmiła mi, że na święta lecimy do Chicago. Niczego mi tak nie brakowało jak krytyki ze strony rodziców. Da się wyczuć sarkazm? Ale ja nie miałam nic do gadania, kazali przyjechać przyjadę, a potem wyjadę, i wszystko będzie dobrze. Przecież może się za mną stęsknili przez te ponad trzy miesiące. Może się zmienili. Choć nie wierzyłam w cuda. Do wyjazdu zostały mi jeszcze dwa tygodnie. Może zdążę się przygotować psychicznie.
Tego dnia byłam na zakupach ze Stellą, Jessie, Kate i Melanie. Kupowałyśmy prezenty. Nie miałam pojęcia co kupić Jasonowi. Był bogaty. Mógł mieć wszystko czego chciał. I nie ukrywajmy, właśnie tak było. Wywołałam nasze wspólne zdjęcie i wstawiłam je do ramki. Nic szczególnego, ale dla mnie to było ważne.Dwa tygodnie później siedzieliśmy u Jasona w domu. Leżeliśmy na jego łóżku wtuleni w siebie i wspominaliśmy różne głupoty. Przy nim czułam się strasznie dobrze. Nie musiałam nikogo udawać. Był smutny kiedy dwa tygodnie wcześniej powiedziałam mu, że nie będzie mnie w Miami w dzień naszej rocznicy. Stella stwierdziła, że go zmieniłam, bo nigdy wcześniej nie był w prawdziwym związku. Ale ja wciąż się bałam. Tyle razy słyszałam że ludzie się nie zmieniają. Co jeśli to była prawda?
- muszę Ci coś pokazać - powiedział chłopak patrząc mi w oczy.
- co takiego? - Uśmiechnęłam się wtulając się w jego klatkę piersiową. Jason otworzył jedną ręką szufladę i wyciągnął z niej małe czarne pudełeczko. Podniósł się do góry i usiadł za moimi plecami. Poprawiłam się na łóżku i czekałam na jego ruch.
- zamknij oczy - powiedział niesamowicie seksownym niskim głosem. Zrobiłam jak kazał. Poczułam jak jego zimne dłonie dotykają mojej szyi, żeby odgarnąć włosy. Dreszcz przeleciał całe moje ciało. Założył mi na szyję srebrny łańcuszek z połową serca.
- jest śliczny - odwróciłam się do niego z łzami w oczach.
- mam drugą połówkę - wyciągnął spod koszulki łańcuszek.
- też mam coś dla ciebie... Ale... Przy tym to jest nic... Głupio mi, że nic ci nie kupiłam - sięgnęłam do plecaka.
- żartujesz? - popatrzył na mnie z uśmiechem - ty jesteś moim prezentem. Jesteś najlepszą rzeczą jaka mnie spotkała - nachylił się w moją stronę. Wyciągnęłam pudełeczko zapakowane w kolorowy papier i dałam je chłopakowi. Rozpakował je i uśmiechnął się na to co zobaczył.
- to najlepsze co mogłaś mi dać - spojrzał na mnie - zawsze będzie tu stało. Dziękuję - odłożył zdjęcie i nachylił się by mnie pocałować. Oplotłam rękami jego szyję i usiadłam na nim okrakiem. Jego język błądził gdzieś w mojej buzi, a ręce spoczęły na moich biodrach, przysuwając mnie do niego.
- jesteś taka śliczna - wydyszał w moją szyję i znów wrócił do całowania mnie. Rękami powędrował pod moją luźną koszulkę zatrzymując je na mojej talii. Uśmiechnęłam się mimowolnie przez to co zrobił. Moje dłonie znalazły się na jego umięśnionym torsie unosząc jego bluzkę do góry. Nie protestował więc posuwałam się coraz wyżej, po czym chwyciłam końce jego koszulki i pociągnęłam je do góry. Chłopak oderwał się na chwilę ode mnie, żeby pomóc mi ściągnąć mu koszulkę po czym znów zaczął mnie całować z jeszcze większym zapałem. Jego koszulkę rzuciłam na podłogę i przenieśliśmy się do pozycji leżącej. Nadal byłam nad nim, a on głaskał moją nagą skórę. Podniosłam głowę i spojrzałam na niego. Uśmiechał się tak cholernie seksownie. Miałam ochotę robić wszystko czego by tylko zechciał. Na szczęście do pokoju weszła jego mama.
- Jason... O matko! Przepraszam! Nie chciałam! O matko! - kobieta zakryła ręką oczy i stała nadal w drzwiach.
- nic się tu nie dzieje pani Green - zaśmiałam się - Jasonowi było gorąco - usiadłam obok chłopaka krzyżując nogi.
- tak mamo? - zapytał Jason kładąc ręce pod głową.
- chciałam zapytać czy zjecie z nami kolację - zarumieniła się kobieta.
- hmmm - wypuścił z siebie powietrze - zaraz zejdziemy.
Kobieta uśmiechnęła się zdezorientowana i wyszła z pokoju, zamykając za sobą drzwi.
- dlaczego?! - Jason rzucił się twarzą w poduszkę - ona to ma wyczucie czasu - wyjęczał.
- chyba nie liczyłeś na nic więcej? - zaśmiałam się stając przed lustrem i poprawiając włosy.
- chyba nie liczyłaś na to że zatrzymamy się w takim momencie - wyszczerzył się chłopak. Nie, wcale na to nie liczyłam.Z dedykacją dla mojej Sarci ❤

CZYTASZ
Cornelia
Novela Juvenil"Niebieskooki przysunął mnie do ściany. Oparł się ręką na poziomie mojej głowy. Czułam jego oddech na obojczyku. - Czy można zapomnieć jak się oddycha? - zapytałam głośno dysząc. Blondyn popatrzył na mnie zdziwiony i pokręcił głową z niedowierzan...