Stanęłam przed lustrem w moim pokoju i skrzywiłam się.
- matko jak się zapuściłaś - mruknęłam sama do siebie, po czym okręciłam się wokół własnej osi i spojrzałam na mój brzuch - to wszystko przez to twoje nocne podjadanie - wydęłam wargi - nie oszukujmy się. Obżerasz się cały dzień. Nie tylko w nocy - wywróciłam oczami.
- czy ty gadasz sama do siebie? - w drzwiach mojego pokoju pojawił się Harry.
- może - popatrzyłam na niego ze zmróżonymi oczami.
- nie zadaję więcej pytań - podniósł ręce do góry - jesteś już gotowa?
- to kolejne pytanie - rzuciłam mu spojrzenie, które powaliłoby na kolana największego mistrza w tym fachu.
- czepiasz się - zaśmiał się brunet i usiadł na moim łóżku.
- za chwilę będę gotowa. Skoczymy po drodze do Starbucks'a? - spytałam już z garderoby.
- jasne - usłyszałam w jego głosie rozbawienie.
- co cię tak bawi?
- to pierwszy raz kiedy wychodzimy gdzieś razem - stanął w drzwiach garderoby - oczywiście nie ukrywając tego przed nikim.
- Harry - popatrzyłam na niego z litością - odprowadzasz mnie tylko do szkoły.
Wywrócił oczami i uderzył mnie w ramię, ale po chwili spoważniał.
- nie boisz się, że... - wiedziałam, że chodzi mu o blondyna, który mieszkał naprzeciwko mnie.
- nie - odparłam szybko - a ty?
- nie - powiedział bez wielkiego przekonania. Westchnęłam.
- możemy iść - zarzuciłam na ramię torbę z książkami i wyszłam z mojego pokoju.Wstąpiliśmy do Starbucks'a i zamówiliśmy sobie po kawie. Kiedy już ją otrzymaliśmy, ruszyliśmy w kierunku mojej szkoły.
- matko - wycedziłam przez zęby - jestem gruba.
- o czym ty znowu? - Harry spojrzał na mnie zdziwiony.
- powiedz mi - upiłam łyk kawy - jak ty w ogóle mogłeś "to" ze mną robić?
Uśmiechnął się na określenie "to".
- w jakim sensie? - popatrzył na mnie lekko rozbawiony - I co masz na myśli mówiąc "to"? - uśmiechnął się szelmowsko.
Wywróciłam oczami.
- jak mogłeś baraszkować ze mną. Zabawiać się. Kochać się. Bang bang i cała reszta - wypuściłam z siebie powietrze sfrustrowana - w ogóle, leżeć ze mną w jednym łóżku - jęknęłam - wyglądam jak... Ugh.
- żartujesz? - zmrużył oczy - powiedz że żartujesz - jęknął - nie żartujesz - potarł skronie.
- czemu miałabym? - nie patrzyłam na niego, tylko na chodnik przed nami i piłam swoją kawę, łyk po łyku.
- matko Nelly - także napił się kawy - masz normalne ciało.
- o ho ho - zaśmiałam się nisko - nie to chce usłyszeć każda dziewczyna.
- nie to miałem na myśli - westchnął - masz nieziemskie ciało - rozmarzył się, a ja uderzyłam go w ramię. Zaśmiał się cicho i kontynuował - przez normalne, chciałem powiedzieć, że jest takie jak powinno być. I nawet nie waż mi się odchudzać - rzucił szybko.
- nawet jak bym chciała - popatrzył na mnie trochę jakby wystraszony - to nie potrafię. Zawsze się czymś obżeram.
- i taką cię kocham - poczochrał moje włosy - no bo kogo jeszcze tak bardzo cieszy widok jedzenia. Może Nialla, ale... - ugryzł się w język. Popatrzyłam na niego z przymrużonymi oczami.
- Matko, Nelly.
Wciąż tak na niego patrzyłam.
- ja nie... - jąkał się.
- serio? - wywróciłam oczami - nie potrafisz rozmawiać o niczym innym?
- ja.. Nie... Tak jakoś mi się wymsknęło. Nie rozumiem tego między wami - upił łyk kawy.
- bo tu nie ma niczego do zrozumienia - siorbnęłam - niczego między nami nie ma.
- rozmawiałaś z nim? - nie spojrzał na mnie zadając pytanie.
- nie widziałam go od czasu naszego przemiłego spotkania - powiedziałam zbyt przesłodzonym głosem - a raczej nie chciałam go widzieć i niesamowicie dobrze mi to wyszło - prychnęłam.
- to dziwne...
- co? - spojrzałam na chłopaka.
- to dziwne, że się nie widujecie. Mieszkacie dosłownie naprzeciwko siebie.
- może on też nie chce mnie widzieć - mruknęłam - odpowiada mi ten stan rzeczy.
- nie sądzę by jemu odpowiadał - zakręcił kubkiem i dopił swoją kawę - wiesz Nelly... Od czasu kiedy Liam i Louis przyłapali nas razem, jest jakoś dziwnie. Niby uwierzyli w tą bajeczkę, ale chyba jednak coś podejrzewają. A ja nie chcę kłamać im w żywe oczy, kiedy zapytają.
- rozumiem - znów mruknęłam - tyle problemów tylko przez to, że chcieliśmy się odstresować? - jęknęłam poirytowana - że chcieliśmy znaleźć w końcu kogoś kto nas nie zrani? Matko... - wypuściłam z siebie powietrze - chyba nie dane jest nam żyć spokojnie.
Uśmiechnęłam się lekko i westchnęłam. Byliśmy dopiero w połowie drogi do mojej szkoły, a przed nami było sporo tematów.
![](https://img.wattpad.com/cover/65228978-288-k666004.jpg)
CZYTASZ
Cornelia
Novela Juvenil"Niebieskooki przysunął mnie do ściany. Oparł się ręką na poziomie mojej głowy. Czułam jego oddech na obojczyku. - Czy można zapomnieć jak się oddycha? - zapytałam głośno dysząc. Blondyn popatrzył na mnie zdziwiony i pokręcił głową z niedowierzan...