- Tak - powiedziałam z uśmiechem patrząc w jego oczy - Albo nie... Jednak wolę kakao.
- Zachowujesz się jakbyś podejmowała najważniejszą decyzję w twoim życiu. - zaśmiał się blondyn podchodząc do łóżka.
- No bo tak jest. - uniosłam brwi.
- Oh serio?- No a niby co może być ważniejsze niż pytanie "HERBATA czy KAKAO" z samego rana?
- Na przykład "Czy chcesz spędzić ze mną resztę życia?".- Co masz na myśli. - podniosłam się mrużąc oczy - Przecież wiesz, że tak.
- A pytanie "Czy chciałabyś zostać moją żoną?".
- A zadajesz mi teraz to pytanie? - moje serce łomotało próbując wydostać się z klatki piersiowej.
- A chciałabyś...
- Tak. - przerwałam chłopakowi - Tak.Blondyn usiadł na łóżku obok mnie i wyciągnął z kieszeni dresów małe pudełeczko. Otworzył je, a w nim znajdował się prześliczny srebrny pierścionek.
- Nawet nie wiesz - wziął go do ręki, a drugą ręką uniósł moją dłoń - jak bardzo - wsunął go na mój palec - cię kocham. Nigdy wcześniej nie czułem czegoś takiego. Nigdy. Dajesz mi tyle szczęścia...
Po moim policzku spłynęła łza. A za nią następna. I następna. W żołądku wariowało mi stado motyli, a ja nie mogłam wykrztusić z siebie słowa. Więc tylko pociągnęłam nosem i wtuliłam się w chłopaka. On objął mnie w pasie i posadził na swoich nogach.
- Jestem teraz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. - Wymruczał w moją szyję. - Kocham cię najbardziej na świecie. Najbardziej na świecie...I właśnie w taki sposób znalazłam to, czego tak długo szukałam. Błądziłam i popełniałam błędy. By w końcu spotkać blondyna, o błękitnych oczach i zabójczo nieziemskim uśmiechu i zakochać się w nim bez powrotu. Kilka miesięcy po zaręczynach wzięliśmy ślub. Nie było to nic specjalnego. Najbliższa rodzina i przyjaciele. Mała ceremonia na plaży. Wesele przy zachodzie słońca. Małe lampki porozwieszane na palmach. Było cudownie.
W Europie Harry poznał swoją przyszłą żonę. Na imię miała Emily. Spotykali się ze sobą kilka lat i wzięli ślub w Londynie. Niecały rok później urodziła im się córeczka, mała Emma.
Liam i Louis także znaleźli swoje partnerki życiowe. Liam wyprowadził się do Seattle, by tam prowadzić firmę swojego ojca, a Lou razem ze swoją narzeczoną Marry zamieszkał w Miami.
Ciocia Millicent także kogoś poznała. Był to jej kolega z pracy. Później przerodziło się to w coś większego. I niedługo po tym urodził mi się mały kuzyn, Tim.
W jakimś stopniu pogodziłam się z rodzicami, choć nadal nie zrozumieli, że dzieciom trzeba dawać coś więcej niż tylko pieniądze, nowe ubrania czy jakieś sprzęty elektroniczne. Moja siostra często mnie odwiedza i jesteśmy ze sobą bardzo blisko.
Jess wyjechała na studia do Nowego Jorku. Widywałyśmy się dosyć często, ale nasz kontakt po pewnym czasie po prostu się urwał. Choć na zawsze będzie moją przyjaciółką, która była ze mną w tym najbardziej pogmatwanym czasie w moim życiu.
A ja. Razem z Niallem. Z moim największym szczęściem. Postanowiliśmy zwiedzić trochę świata. Wyjechaliśmy do Japonii na kilka tygodni. To była jakby nasza podróż poślubna. Uwielbiałam spędzać z nim czas. Każdego dnia kochałam go coraz mocniej.
Kilka lat później urodził się Mick, a dwa lata po nim Lilly. Kupiliśmy większe mieszkanie w Miami. Niall założył wytwórnię płytową. Nic wielkiego, ale była jego.
Tak właśnie znalazłam szczęście.
Kiedy już prawie straciłam nadzieję.
Cornelia xo
CZYTASZ
Cornelia
Teen Fiction"Niebieskooki przysunął mnie do ściany. Oparł się ręką na poziomie mojej głowy. Czułam jego oddech na obojczyku. - Czy można zapomnieć jak się oddycha? - zapytałam głośno dysząc. Blondyn popatrzył na mnie zdziwiony i pokręcił głową z niedowierzan...