Tego ranka obudziłam się z przytłaczającą myślą, że "dziś są moje urodziny". O tak. 28 sierpnia, to była moja ulubiona data. Nie święta, ani dzień dziecka. Tylko... moje urodziny. Kochałam je obchodzić. Czułam się wtedy ważna, nie to co w inne dni. Ale niestety. Zawsze spędzałam ten dzień z przyjaciółmi, co wtedy było bardzo skomplikowane. Nie dawno rozstałam się z blondynem, który namieszał mi w głowie jak nikt inny. Choć nie można było tego nazwać rozstaniem, bo wcale nie byliśmy razem. Chyba wszyscy doskonale wiedzą o kogo chodzi. To co zrobił Niall, całkowicie mnie zdołowało.
Jessie, miała problemy w domu, bo okazało się, że oprócz nowego faceta jej mamy, wprowadza się do nich także jego syn.
Z Jasonem dawno się nie widziałam i szczerze mówiąc, nie chciałam się z nim widywać.
A Stella... No cóż... Naprawdę niechcący wplątałam się w jakiś dziwny układ z jej byłym. Nie miałam odwagi spojrzeć jej w oczy. Mało tego. Jej były, był najlepszym przyjacielem mojego eks.
- Nelly! - usłyszałam głos Milly dobiegający z przedpokoju - to Harry! Mam go wpuścić?
- ciociu - westchnęłam rzucając się na poduszkę.
- no to co mam zrobić? Wpuścić czy nie?
- co to za pytanie? - usiadłam na łóżku, podświadomie karcąc się za moją postawę - no wpuść go... - No właśnie. Harry. To on był moim wspólnikiem w tym wielkim kłamstwie. To on był ze mną w tych trudnych chwilach. I to właśnie z nim pewnego wieczoru wylądowałam... w łóżku. O tak. No właśnie... Można by było zwalić winę na alkohol... Tylko, że my nie byliśmy pijani. Byliśmy całkiem przytomni i wiem, że i ja i on byliśmy świadomi naszych decyzji. Po tym zdarzeniu, lądowaliśmy w łóżku coraz częściej. Nikt o tym nie wiedział. A my przez to wszystko, zaczęliśmy się do siebie zbliżać. Kochałam go. Nie jak brata. Nie jak chłopaka. Jak przyjaciela. Bo zawsze był blisko.
Choć dla nas dwojga, to nie wydawało się takie okropne, to każdy kto by się o tym dowiedział, mógłby mieć inne zdanie. A szczególnie jego przyjaciele. Więc, ukrywaliśmy to przed wszystkimi. I mimo, że zawsze marzyłam o idealnym związku, to wtedy on był dla mnie najważniejszy.W drzwiach mojego pokoju pojawił się brunet w czarnej koszulce z krótkim rękawkiem i jasnych krótkich spodenkach. Przeciągnął się podnosząc bluzkę do góry i pokazując mi swoje tatuaże. Nie bardzo panując nad swoimi emocjami przygryzłam wargę widząc to wszystko. Harry spojrzał na mnie przelotnie, po czym podbiegł do mnie i udał, że wyciera mi dłonią usta.
- spokojnie skarbie - uśmiechnął się złowieszczo - trochę się pośliniłaś.
- Oh weź - uderzyłam go w ramię i powędrowałam do garderoby - co ty tu robisz Harry? O... - spojrzałam na telefon i zamarłam - o 12?! Matko!
- no właśnie... Pomyślałem, że skoro są dziś twoje urodziny - wszedł do garderoby z uśmiechem na twarzy - to może mógłbym cię zabrać w jakieś fajne miejsce... Może... Wesołe miasteczko?
- słucham? - popatrzyłam na niego zdziwiona - mam lęk wysokości.
- no przecież wiesz, że przy mnie nie musisz się bać - mrugnął do mnie i oparł się o drzwi - tak poza tym musisz jechać, bo inaczej nici z prezentu - popatrzył na mnie porozumiewawczo, wiedząc, że ma przewagę.
- chcesz mi powiedzieć, że beze mnie nie dasz rady - wzniosłam oczy ku niebu.
- oh nie. Nic z tych rzeczy. Po prostu z tobą będzie ciekawiej - uśmiechnął się szelmowsko.
- jesteś pewien, że nadal mówimy o tym samym?
- o tak - przybliżył się do mnie, objął ręką w pasie i stanowczo za szybko przyciągnął do siebie - tego jestem pewien w stu procentach - pokręciłam głową z uśmiechem, nie wierząc w jego słowa.
- poczekaj tu na mnie. Idę się umyć - i już chciał coś powiedzieć kiedy wyczułam jego ruch i zapobiegłam katastrofie - poczekaj - wskazałam palcem na pokój Milli. Pokiwał tylko głową i rzucił się na moje łóżko, przeglądając coś na telefonie.
Weszłam do łazienki, rzuciłam ubrania na półkę i zamknęłam drzwi na kluczyk. Zrzuciłam z siebie piżamke i weszłam pod prysznic. To było właśnie to czego potrzebowałam. Chwila relaksu. Sięgnęłam po gąbkę i żel pod prysznic. Puściłam wodę z prysznica i zamknęłam oczy. Woda zaczęła spływać po moich ramionach, kiedy usłyszałam, że ktoś oparł się o drzwi od łazienki.
- Harry - jęknęłam kręcąc głową.
- twoja ciocia wyszła - powiedział bardzo entuzjastycznie, choć wciąż swoim niskim, seksownym głosem.
- to nic nie zmienia - zaśmiałam się nakładając żel na gąbkę.
- to chociaż tu posiedzę - usłyszałam jak osuwa się po drzwiach. Nic już nie odpowiedziałam. Kilka chwil później wyszłam spod prysznica i owinęłam się w ręcznik. Kiedy się już osuszyłam włożyłam bieliznę, krótką bluzkę z rękawkami, która trochę odkrywała brzuch, a na to, moje ukochane szorty-ogrodniczki. Spojrzałam w lustro zdając sobie sprawę z tego, że ktoś mnie obserwuje, czyli mój bardzo natarczywy gość, a także z tego, że nie wzięłam z pokoju kosmetyczki. Wypuszczając z opanowaniem powietrze z płuc, przekręciłam kluczyk w drzwiach. Uchyliłam je lekko, a zza nich wyłonił się Harry, z uśmiechem przyklejonym do twarzy. Wywróciłam oczami i podążyłam do mojego pokoju.
- aha - wymsknęło się z ust bruneta. Spojrzałam na niego zdziwiona.
- co "aha"? - wróciłam do szukania kosmetyczki.
- słodko wyglądasz w mokrych włosach i... bez makijażu - ułożył usta w dzióbek kaczki. Popatrzyłam na niego z zażenowaniem, myśląc, że po prostu sobie ze mnie żartuje. Ale nie. Jego twarz pozostała nieruszona, a nawet wyglądał na urażonego, że tak na to zareagowałam.
- Umm... Dziękuję - zatkało mnie - a czym sobie zasłużyłam na taki komplement? - próbowałam wybadać jego zamiary.
- tak po prostu... - odwrócił wzrok w drugą stronę - to już nie można być miłym? Raz się człowiek stara i za wariata go biorą. Koniec z tym. Wraca stary, dobry Harry - przeczesał ręką włosy i poruszył dziwacznie brwiami. Pokiwałam głową z uznaniem i poszłam wysuszyć włosy.

CZYTASZ
Cornelia
Novela Juvenil"Niebieskooki przysunął mnie do ściany. Oparł się ręką na poziomie mojej głowy. Czułam jego oddech na obojczyku. - Czy można zapomnieć jak się oddycha? - zapytałam głośno dysząc. Blondyn popatrzył na mnie zdziwiony i pokręcił głową z niedowierzan...