1.

1.3K 127 37
                                    

DEAN'S POV

       Ścisnąłem rękę Casa i spojrzałem mu w oczy. Mój wzrok napotkał jego niebieskie tęczówki. Oblizałem wargi kierując spojrzenie tym razem na jego usta. Pochyliłem się, żeby go pocałować, kiedy ktoś otworzył drzwi do mojego pokoju. Najszybciej jak potrafiłem, rozłączyłem nasze dłonie i odsunąłem się od bruneta.

W drzwiach stała pani Novak. Na szczęście nie zauważyła w czym nam przeszkodziła. W rękach trzymała dwa talerze.

- Mam nadzieję, że pasuje wam taka kolacja. Nie miałam czego ugotować, więc zamówiłam pizzę. – powiedziała, wchodząc do środka. Podszedłem do niej, żeby odebrać naczynia. Faktycznie, na każdym talerzu leżał duży kawałek pizzy, paluszki chlebowe i laski cynamonu pokryte lukrem.

- Jasne, że pasuje. Dziękuję. – odpowiedziałem, jednocześnie się uśmiechając. Wziąłem od niej talerze. Kiwnęła głową, po czym wyszła z pokoju.

- Twoja mama jest bardzo miła. – powiedziałem wręczając Casowi jego talerz. Przytaknął i usiadł na moim łóżku. Zająłem miejsce obok niego. Jedliśmy w całkowitej ciszy.

Kiedy skończyliśmy zaniosłem oba talerze na dół, do kuchni. W międzyczasie Cas zaczął się rozpakowywać.

Kiedy szedłem z powrotem do pokoju, zobaczyłem jak Sam męczy się ze swoją grą komputerową. Zatrzymałem się, żeby mu pomóc. Byłem w nią całkiem niezły, co znacznie ułatwiało rozgrywkę.

Dwadzieścia minut później do salonu zszedł Cas.

- Dean, pomógłbyś mi? – spytał, zerkając przelotnie na komputer.

- Tak, za chwilę przyjdę. – odpowiedziałem, przeklinając się w duchu. Przez grę całkowicie zapomniałem o rozpakowywaniu. Niedługo potem razem z Samem skończyliśmy poziom, więc udałem się z powrotem schodami na górę.

- Przepraszam, że zapomniałem. W czym ci pomóc? – zagadnąłem Casa, zamykając drzwi od mojego pokoju. Naszego, właściwie.

- Właściwie... to w niczym. Po prostu nie chciałem tu siedzieć sam. – odpowiedział po chwili. Uśmiechnąłem się i podszedłem do Casa. Objąłem go lekko w pasie i popchnąłem na łóżko. Zaśmiał się, kiedy skoczyłem na nie, całkowicie go przygniatając.

- Dean, nie mogę oddychać. – Usłyszałem jego stłumiony głos.

- Jeśli możesz mówić, to powietrza ci nie brakuje. – odpowiedziałem nie poruszając się nawet o centymetr. Cas zamilkł udając, że nie może robić także tego. Zsunąłem się z niego, wciągając go na siebie. - Lepiej? – spytałem, uśmiechając się lekko.

- Lepiej. – odpowiedział kiwając przy tym głową.

Podniosłem głowę ocierając swoje usta o jego. Następnie pochyliłem się w stronę jego ucha.

- Zejdź ze mnie. – powiedziałem.

- Nie.

- Jak chcesz. – odpowiedziałem, po czym chwytając go za szyję przyciągnąłem go do siebie. Kiedy poczułem jego usta na swoich wszystko zwolniło. Znowu poczułem, że żyję.

- Jak to możliwe, że jesteś taki... idealny? – powiedział Cas przygryzając wargę, kiedy się od siebie odsunęliśmy. Jego oczy błyszczały w świetle rzucanym przez pobliską żarówkę. Poczułem jak mimowolnie zaczynam się szczerzyć niczym małe dziecko. On także się uśmiechnął z powrotem przyciągając mnie do siebie.

Niedługo potem Cas podniósł się i usiadł obok mnie na łóżku. Przyczołgałem się do niego i objąłem go w pasie nogami. W milczeniu zacząłem go całować po szyi. Kiedy zszedłem pocałunkami niżej Cas odchylił lekko głowę i jęknął z zadowolenia.

BROTHERS | DESTIEL  [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz