4

805 101 12
                                    

DEAN'S POV


Ostatniej nocy spałem urywkowo, jednak w końcu w jakiś sposób zasnąłem na dłużej. Obudziłem się dopiero, kiedy usłyszałem wypowiadane ciągle moje imię.

- Dean, co ty tu robisz? - wyłapałem głos taty. Otworzyłem oczy, nie wiedząc co powiedzieć.

- Oh... jakoś musiałem tutaj zasnąć. - skłamałem na poczekaniu. Popatrzyłem na tatę w nadziei, że nie wykrył mojego przekrętu.

- Cóż... chciałem tylko powiedzieć, że wychodzę do pracy. Będę w domu później. - odpowiedział, po czym udał się w stronę drzwi. Pokiwałem głową na potwierdzenie jego słów i opadłem z powrotem na kanapę.

Po kilku, może kilkunastu minutach usłyszałem jak ktoś schodził po schodach. Podniosłem głowę, żeby zobaczyć kto i mój wzrok padł na Casa. Patrzył gdzieś w bok, tak by uniknąć kontaktu wzrokowego ze mną.

- Długo spałeś. - powiedział przerywając ciszę wokół nas. W zamyśleniu spojrzałem na pobliski zegarek. Wskazywał pierwszą po południu. Otworzyłem szeroko oczy, niedowierzając w to, co pokazywały te dwie, czarne wskazówki.

Jakim cudem się nie obudziłem?

Wróciłem wzrokiem do Casa. Był już ubrany, nadal miał mokre włosy, więc niedawno musiał brać prysznic.

W milczeniu skierował się do kuchni i nalał do szklanki wody. Obserwowałem każdy jego ruch w nadziei, że jakimś cudem na mnie spojrzy. Niestety tego nie zrobił. Zamiast tego ruszył w stronę salonu, w którym aktualnie przebywałem. Myślałem, że usiądzie obok mnie, jednak ostatecznie wybrał krzesło po drugiej stronie pokoju.

Prychnąłem.

- Masz pilota? - spytał, nadal na mnie nie patrząc. Rzuciłem w jego kierunku urządzenie. Cas złapał go i odpalił telewizor.

- Więc... gdzie są wszyscy? - spytałem, podnosząc się z kanapy.

- Twój ojciec jest w pracy, ale to pewnie wiesz. Moja mama wyszła, a Sam jest w swoim pokoju. - powiedział, wciąż unikając patrzenia na mnie.

Wpatrywałem się w telewizor. Kątem oka widziałem, że Cas mnie obserwował. Kiedy jednak się odwróciłem on zrobił to samo, wgapiając się dla odmiany w ścianę.

- Cas...

- Zatrzymaj to dla siebie. - przerwał mi i po prostu wyszedł z pokoju.

Westchnąłem.

Zmusiłem się do tego, żeby wstać i przygotować się na przeżycie dzisiejszego dnia.

***

Przeszedłem się do pobliskiego sklepu, po rzeczy dla Gwen. Chciałem także odetchnąć świeżym powietrzem.

O ile można nim odetchnąć, czując, że ktoś cię obserwuje.

- Azazel naprawdę nie mam na to dzisiaj nastroju. - powiedziałem, kiedy natrafiłem wzrokiem na chłopaka. Przysięgam, że jest on najbardziej upierdliwym stalkerem jakiego widział ten świat. Był dosłownie wszędzie tam gdzie ja.

- Oh, co się stało Dean? Czyżby problemy z chłopakiem? - spytał, sprawiając, że o mało co nie upuściłem zakupów. Nie miałem pojęcia skąd wiedział o naszym związku. Poczułem chłód na samą myśl, że chłopak może nas ciągle obserwować.

- Kiedy w końcu dorośniesz? Czemu w ogóle to robisz? Wiesz, że nic ci nie zrobiłem. - odpowiedziałem, udając, że to co powiedział o mnie i Casie wcale mną nie wstrząsnęło.

BROTHERS | DESTIEL  [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz