9.

581 78 32
                                    

CAS' POV

      Następnego dnia, Dean nie przyszedł do szkoły. Kiedy moja mama spytała się, gdzie chłopak był opowiedziałem jej o naszej kłótni, a potem zerwaniu. Wiedziała o nas, ponieważ tamtego wieczoru jej powiedziałem. Przynajmniej po części...

Tuż po tym jak Dean wyszedł na dwór, poszedłem do naszego pokoju. Moja mama niedługo potem do mnie dołączyła. Nawet nie musiałem dużo mówić. Sama w końcu domyśliła się prawdy. Ja właściwie tylko przytaknąłem głową, kiedy podzieliła się ze mną swoimi wszystkimi spostrzeżeniami.

Chciałem powiedzieć o tym Deanowi, jednak ten, poszedł do szkoły.

Kiedy wrócił było już za późno.

       Szedłem powoli przez zatłoczony korytarz w szkole. Wszystkie odgłosy, jakie do mnie docierały wydawały się odległe. Zupełnie jakbym był tam tylko częściowo. Odruchowo przyciągnąłem trzymane w rękach książki do siebie, kiedy wszedłem w kolejny korytarz.

Nie miałem pojęcia, ile Dean dla mnie znaczył... aż do teraz. Całym sobą odczuwałem ogromną pustkę wewnątrz mojego ciała. Zupełnie jakby czegoś w nim brakowało.

A raczej kogoś.

       Odwróciłem się, słysząc znajomy, znienawidzony głos. Mój wzrok napotkał sylwetkę Azazela. Chłopak stał nieopodal szafek, rozmawiając ze swoimi „przyjaciółmi". Poczułem jak w moich żyłach zapulsowała krew. Bez zastanowienia, ruszyłem w jego kierunku. Nie myślałem o tym, co zamierzałem zrobić. Pragnąłem zemsty.

Poczułem jak tracę kontrolę nad własnym ciałem. Wszystko robiłem odruchowo, machinalnie.

Pierwszą rzeczą jaką zarejestrowałem był dźwięk upadających książek, które puściłem, łapiąc Azazela za koszulę. Przycisnąłem go do jednej z szafek. Chłopak patrzył na mnie zszokowany.

Wydawało mi się, że wszystko wokół mnie zamarło. Uczniowie wstrzymywali oddechy, czekając na ciąg dalszy naszego spotkania.

- Czemu... czemu mi to zrobiłeś? – powiedziałem szeptem, tak by tylko Azazel mógł mnie usłyszeć. W odpowiedzi dostałem prychnięcie.

Poczułem jak przepełniło mnie ciepło. Przygryzłem wargę, czując napinające się mięśnie w moim ciele.

Zamachnąłem się i z całej siły uderzyłem go w szczękę. Słyszałem, jak ludzie za mną zaczęli skandować. Ich głosy jednak wydawały się odległe, wyblakłe.

Mój umysł wypełniła chęć zemsty. Moje ciało opętała od dawna kumulowana agresja. Zadawałem Azazelowi kolejne ciosy, współgrając z oszalałym rytmem, jakie wybijało wtedy moje serce. Nie przestawałem mimo krzyku po drugiej stronie korytarza. Nie powstrzymał mnie widok krwi na twarzy chłopaka. Nie mogłem przestać.

Nie chciałem.

      Poczułem, jak ktoś odciąga mnie od Azazela. Dwójka nauczycieli. Zanim, jednak odepchnęli mnie na znaczną odległość, podciągnąłem nogi i kopnąłem, osuwającego się po szafkach, bruneta w brzuch.

Tuż po tym jak to zrobiłem, nauczyciele odseparowali nas, na bezpieczną dla Azazela, odległość. Następnie jeden z nich chwycił mnie mocno za ramię i pokierował w stronę najbliższego korytarza.

Ostatnią rzeczą, którą ujrzałem, przed skręceniem do gabinetu dyrektora był Azazel kurczowo trzymający się za brzuch, z całą twarzą we własnej krwi.

***

      Usiadłem na schodach, przed budynkiem szkoły. Na przemian dudniłem o chodnik nogami.

Po chwili, drzwi od placówki otworzyły się i wyszła z niej moja mama. Wyglądała na naprawdę złą.

- Mam nadzieję, że pobicie tego chłopca było coś warte, Castiel... – powiedziała jadowicie. – Ponieważ zostałeś wyrzucony ze szkoły. Coś ty sobie myślał, Cas? Nie dość, że go pobiłeś, to jeszcze spieprzyłeś sobie przyszłość! – kontynuowała, pod koniec podnosząc głos.

Nigdy jeszcze, nie widziałem jej tak wściekłej. Teraz dałbym wszystko, żeby cofnąć czas i nie dopuścić do tego, co się ostatnio wydarzyło.

- Ja nie myślałem, że... - zacząłem, jednak moja matka ruszyła w stronę samochodu. W milczeniu skierowałem się w tym samym kierunku.

   Po tym jak wróciliśmy do domu, niezwłocznie udałem się do mojego pokoju. Zamknąłem z hukiem drzwi i zrzuciłem na podłogę plecak.

Właśnie zrujnowałem sobie życie. Przez jedną głupią chęć. Przez najgłupszą rzecz na świecie.

   Położyłem się na łóżku, przyciskając poduszkę do twarzy. Wziąłem głęboki oddech, wdychając zapach pościeli, na której leżałem. Dopiero wtedy zauważyłem, że leżałem na łóżku Deana. Automatycznie moje myśli popłynęły w stronę chłopaka.

Ostatnio niszczę wszystko, co tylko można.

Westchnąłem, po czym wspiąłem się na swoją część łóżka.






Pamiętacie to powiedzenie z dzieciństwa: ''co z ciebie wyrośnie''?

No właśnie..

Oj Cas... co z ciebie wyrośnie...

BROTHERS | DESTIEL  [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz