DEAN'S POV
Postanowiliśmy wspólnie popracować nad wyglądem - z powrotem - naszego pokoju. Trudno było to nazwać sprzątaniem, gdy jedyną rzeczą jaką robiliśmy, było złożenie wszystkiego na środku pomieszczenia.
Kończyliśmy przy okazji otwarty alkohol. Patrzyłem, jak Cas pił swoje piwo niemalże tak szybko, jak ja moje. Nie zamierzałem go powstrzymywać; w końcu nic złego by się nie stało. Chłopak nie zdołałby się upić jednym piwem.
- Zaraz wracam. - rzuciłem, wychodząc z pomieszczenia. Zapomniałem wziąć z dołu telefon.
Tuż po tym, jak go znalazłem i zacząłem kierować się z powrotem w kierunku schodów, usłyszałem głos; jak zwykle głęboki i szorstki. Odwróciłem się w stronę Johna;
- Gdzie idziesz? - spytał mężczyzna.
- Z powrotem do swojego pokoju. - powiedziałem, nie mając pojęcia dokąd zmierza ta rozmowa.
- Po co ten pośpiech? - zadał kolejne pytanie, kiedy zrobiłem krok w stronę schodów.
- Cas na mnie czeka i...
- Oh, więc Castiel znowu się zjawił? - przerwał mi, na wieść o chłopaku. - Czyli teraz mam aż dwóch pedałów pod dachem? Świetnie. - burknął.
- Błagam nie... - zacząłem, jednak zdecydowałem się nie kończyć. Wątpiłem w to, że John przestanie nas tak kiedykolwiek nazywać. Po co, więc, próbować? Czemu w ogóle wspomniałem o Casie?
Idiota.
- Wiesz, nigdy tak naprawdę nie chciałem was razem. Właściwie, nawet, miałem wam o tym powiedzieć, zaraz po tym, jak Gwen i Cas wróciliby do domu. - przełknąłem zalegającą mi w gardle ślinę, zdając sobie sprawę z tego, gdzie dążył John. - Tyle, że oni nigdy nie wrócili. Nawet ten twój Castiel, który niecały tydzień później odszedł. - kontynuował, przybliżając się do mnie. Zanim zdążyłem zareagować, mężczyzna chwycił za przód mojej koszulki i przycisnął mnie plecami do najbliższej ściany;
- Gdyby nie wy i to wasze 'gejowstwo', Gwen nadal by żyła. - powiedział, ściszając głos. - Nie mam zamiaru tolerować obecności tego chłopaka w moim domu. Lepiej go stąd zabierz, zanim ja to zrobię, zrozumiałeś? - poczułem charakterystyczny odór alkoholu, więc zaniechałem jakichkolwiek prób kłócenia się z nim. Zamiast tego, skinąłem głową.
John wypuścił mnie z uścisku i zwyczajnie odszedł. Wziąłem głębszy wdech, po czym pobiegłem do naszego pokoju, nie chcąc tracić więcej czasu.
Kiedy wszedłem do pomieszczenia, skierowałem się w stronę Casa i ująłem dłońmi jego twarz. Możliwe, że sprowokowała mnie do tego rozmowa z Johnem, może chciałem tego już dużo wcześniej;
- Musimy stąd uciec. Ty, ja i Sam. Po prostu odejść. Znaleźć miejsce, gdzie jest lepiej i, przede wszystkim, bezpieczniej. - wyrzuciłem z siebie, niemalże za szybko, żeby chłopak mnie zrozumiał.
- Co w ciebie wstąpiło? - spytał w odpowiedzi, uśmiechając się.
- Nic. Po prostu... pomyśl o tym; możemy uciec, zostawić za sobą to życie i po raz pierwszy od roku w końcu odetchnąć. - kontynuowałem, mając nadzieję, że się zgodzi.
- Byłoby... świetnie, Dean. - odpowiedział, uśmiechając się jeszcze szerzej. Uśmiechnąłem się i, nie mogąc dłużej wytrzymać, zniwelowałem odległość między nami.
Po chwili Cas mruknął i przerwał pocałunek. Następnie objął mnie ramionami, opierając głowę o moją klatkę piersiową. Przymknąłem oczy, czując, jak moja skóra rozgrzewa się pod jego dotykiem. Mógłbym tak trwać wiecznie, gdyby nie okoliczności.
CZYTASZ
BROTHERS | DESTIEL [PL]
FanfictionDean i Castiel spotykają się od pewnego czasu. Do tej pory utrzymywali to w tajemnicy przed swoimi rodzicami. Co stanie się, kiedy to właśnie ich rodzice postanowią wziąć ślub i stworzyć nową rodzinę, tym samym czyniąc z nich rodzeństwo? zgoda na t...