DEAN'S POV
Przez następne kilka tygodni wszystko układało się całkiem nieźle. Azazel i jego plotki na nasz temat nadal byli irytujący, jednakże, ignorowałem to. Mój związek z Casem nadal miał rangę tajemnicy, a wszystkie sprawy wokół jakby same się rozwiązywały. Znowu było dobrze. Przynajmniej do momentu, w którym pokłóciłem się właśnie z Casem.
***
Wszedłem do mojego... naszego pokoju. Cas siedział na łóżku, tępo wpatrując się w podłogę. Zamknąłem drzwi, nie spuszczając z niego wzroku.
- Dobrze się czujesz? – spytałem, podchodząc bliżej. Cały czas czujnie go obserwowałem, widziałem, że coś go męczyło.
- Jasne... - odpowiedział pokrótce, nie podnosząc wzroku.
Zamiast drążyć temat udałem się do łazienki. Już w połowie drogi zacząłem odpinać guziki w noszonej przeze mnie koszuli. Pod koniec spojrzałem tam, gdzie siedział Cas:
- Rzuciłbyś mi koszulkę? Tą szarą. – powiedziałem, kierując wzrok, tym razem, na potrzebną część garderoby. Skutecznie oderwałem Casa od myśli i sprawiłem, że w końcu na mnie spojrzał. Szkoda tylko, że zajął się świdrowaniem na wylot mojej klatki piersiowej.
Prychnąłem, wybudzając chłopaka z letargu. Niedługo potem Cas rzucił w moją stronę trochę pomiętą, szarą koszulkę.
- D-Dean, musimy porozmawiać. – usłyszałem drżący głos bruneta, kiedy naciągałem na siebie ubranie.
- Jasne Cas. – odpowiedziałem, odwracając się do niego. Ten jednak znowu opuścił głowę. – O co chodzi?
- N-Nie wiem jak to powiedzieć... nie powinniśmy być razem. – wyrzucił z siebie, po dłuższej wewnętrznej walce. – Niedługo staniemy się przyrodnimi braćmi i ja.. nie uważasz, że to nieodpowiednie? – spytał mnie, podnosząc lekko wzrok.
- Nie Cas. To my jako pierwsi stworzyliśmy związek. Nie pozwolę żebyśmy zerwali, jakoś damy sobie radę. – odpowiedziałem, mając szczerze dość tego tematu.
- Ale Dean...
- W takim razie powiedzmy im! Jestem pewny, że nie będą mieli nic przeciwko. – wszedłem Casowi w słowo, nie dając mu najmniejszej szansy na dokończenie zdania.
- To nie takie proste. Wiesz jak niezręcznie będzie? – rzucił chłopak.
- Cas dla nas zawsze będzie niezręcznie! – krzyknąłem – Jeśli teraz zerwiemy, jeśli mimo wszystko zostaniemy razem.. Mam dalej wyliczać? – dopowiedziałem, podnosząc znowu głos.
- Wiem o tym. Tylko nie mam pojęcia co robić dalej. Myślę, że powinniśmy zerwać, póki nie żywimy do siebie zbyt dużych uczuć. – odpowiedział Cas, także podnosząc ton.
- Oh przykro mi, ale już czujemy do siebie stosunkowo za dużo. – powiedziałem, uśmiechając się kpiąco. – I przestań krzyczeć. Obudzisz wszystkich. – dorzuciłem szeptem.
- To ty zacząłeś krzyczeć. Nie zwalaj teraz winy na mnie.
Poczułem jak moje policzki czerwienieją. Nie byłem pewny, co to spowodowało. Gniew? Frustracja? Dezorientacja? Poczucie winy? Może wszystkie na raz. Wywróciłem oczami.
- Wiesz na czym polega twój problem? Zdecydowanie za dużo myślisz i zbyt mocno reagujesz na racje innych! Wiecznie zadręczasz się pytaniami; co jeśli to, co jeśli tamto, co jeśli bla, bla, bla...
- Serio? Tak o mnie myślisz? „bla, bla, bla"? Co ty.. 10-latek? – rzucił urażony – Jeśli chcesz się zabawiać w wzajemne wyliczanie wad – śmiało. Mogę od razu wygłosić ci całą listę, jeśli tylko masz ochotę.
CZYTASZ
BROTHERS | DESTIEL [PL]
FanfictionDean i Castiel spotykają się od pewnego czasu. Do tej pory utrzymywali to w tajemnicy przed swoimi rodzicami. Co stanie się, kiedy to właśnie ich rodzice postanowią wziąć ślub i stworzyć nową rodzinę, tym samym czyniąc z nich rodzeństwo? zgoda na t...