Wybiegliśmy z kina. Zatrzymaliśmy się, a on nadal trzymał moją rękę w uścisku. Spojrzałam na gwiazdy, zobaczyłam jedną spadającą. Zamknęłam oczy i pomyślałam życzenie.
-Co robisz?
-Myślę życzenie- odpowiedziałam nadal mając zamknięte oczy
-Jakie?
-Nie mogę ci powiedzieć bo się nie spełni- otworzyłam oczy i wytknęłam język
Poczułam szarpnięcie, po chwili byłam w jego ramionach. Czułam ciepło, które oplatało całe moje ciało. Nie próbowałam się wyrywać, było mi miło. Wtuliłam się jeszcze bardziej, czułam się bezpieczna. Wiedziałam, że z nimi nic mi nie grozi. Niestety ta chwila się skończyła, chłopak ode mnie odszedł i zmierzał w kierunku samochodu. Pobiegłam za nim, wyrwałam mu kluczyki z rąk i po chwili byłam już w samochodzie. Wsiadł chwilę po mnie, chciał odpalić ale ja trzymałam kluczyki.
-Dasz? Chciałbym ruszyć
-A co za to dostanę? - pokazałam ząbki-Hmm a co byś chciała?
-Pomyślę w domu.. teraz ja chcę mieć życzenie
-Aish, niech ci będzie- podrapał się po głowie
Rzuciłam mu kluczyki na kolana, zapięłam pasy i oparłam głowę na szybę. Usłyszałam odpalający się silnik, przymknęłam oczy. Nie wiem kiedy ale zasnęłam. Czułam jak jestem w powietrzu oraz otulające mnie ręce. Nie otwierałam oczu, domyśliłam, że V niesie mnie do mojego pokoju.
Obudziłam się i przeciągnęłam. Chwila, byłam w koszuli nocnej.. nie przypominam sobie żebym się w nią ubierała. Aish ten V, zarumieniłam się na samą myśl, że mnie przebierał. Szczypały mnie oczy, miałam niezmyty makijaż i drobinki tuszu do rzęs się do nich dostały. Wzięłam ciuchy oraz bieliznę i poszłam wykonać poranną rutynę. Odświeżona poszłam po telefon. Była godzina 9:20, ostatnio wcześnie się budzę. Zaczęłam wchodzić do każdego pokoju. Pierwszy był Jungkooka. Skoczyłam na niego, ten tylko krzyknął po czym wybuchnęłam śmiechem.
-Co tu robisz- zapytał zaspanym głosem
-Przyszłam po twój numer telefonu, do dziś mam tylko w kontaktach Jimina
-Telefon leży na stoliku, weź i sobie zapisz- przykrył się kołdrą i przekręcił do mnie tyłem
Położyłam się na nim
-Nie śpimy! Zaraz 10!
-Kobieto, jeszcze chwilka
Dałam mu całusa w polik po czym z niego zeszłam. Weszłam po kolei do każdego z pokoi oprócz Jimina. W każdym była podobna sytuacja. Nie zastałam tylko Jina, zapewne robi śniadanie. Schodziłam po schodach, czułam piękny zapach naleśników. Poślizgnęłam się i po chwili byłam na dole.
-Omo! czemu jestem taka niezdarna- warknęłam
-Jejku, nic ci się nie stało?- podbiegł do mnie Jin z przerażoną miną
-Jest w porządku - pomógł mi wstać po czym złapałam się za bolące pośladki- świetnie, najlepszy początek mojego dnia
-Boże naleśnik mi się przypali!-Chyba nie tylko mój dzień zaczyna się pechowo- zaczęłam nabijać się z chłopaka podążając za nim
-Usiądź, zaraz ci podam śniadanie- uśmiechnął się do mnie czule-Spokojnie, sama to zrobię- doszłam do niego i objęłam, zobaczyłam tylko lekkie rumieńce na jego twarzy- właśnie gdzie masz telefon?
-Leży w salonie na stole, a coś się stało?
-Chcę zapisać sobie twój numer
Poszłam do salonu, wzięłam jego komórkę. W kontaktach zobaczyłam kogoś zapisanego jako "Królewna".
-Oo czyżby Jin miał dziewczynę? - mruknęłam
Kliknęłam "zadzwoń". Po chwili moja komórka się odezwała. Odebrałam, po czym zorientowałam się, że to właśnie mój numer miał tak zapisany. Pewnie wcześniej numer wziął go od Jimina. Ok skoro on mnie tak zapisał to nie będę gorsza.
Nowy kontakt: Królewicz
Uśmiechnięta poszłam w końcu zjeść.
-Pyszne! Już dawno nie jadłam tak pysznych naleśników- zaczęłam mówić z pełną buzią i bitą śmietaną na ustach
-Ubrudziłaś się niezdaro- doszedł i palcem otarł moje usta
-Dziękuję królewiczu- powiedziałam z lekkim rumieńcem
-Królewiczu?
-Jeżeli ja jestem twoją królewną to czemu ty dla mnie masz nie być królewiczem?- znowu zaczęłam się śmiać jak opętana, widziałam jak zrobił się cały czerwony
-Ah tak to, chciałem być oryginalny- poszedł robić kolejne naleśniki
Słyszałam zaspane jęki pozostałych. Gdy poczuli piękny zapach naleśników ścigali się kto będzie pierwszy w kuchni. Najpierw wpadł J-hope a za nim Rap monster i V. Znowu były słyszalne jęki
-Nie robi się tak, wywaliliście mnie.. nie umiecie ścigać się sprawiedliwie- burknął leżąc na ziemi Jimin
-Każde kroki dozwolone, nie ma żadnego regulaminu- odpowiedział lider
Po zjedzonym śniadaniu, uświadomili mi, że zaczynam dziś pracę. Poszłam się szykować, miałam ubrać się normalnie, nie za ładnie. Postanowiłam założyć szarą bluzę przez głowę z napisem Adidas i czarne rurki z dziurami na kolanach. Tak jak zazwyczaj pomalowałam tylko rzęsy. Po skończonych przygotowaniach zeszłam do chłopaków, już na mnie czekali. Trochę się stresowałam co to może być za praca. W samochodzie przez całą drogę patrzyłam za szybę. Poczułam czyjąś rękę na mojej.
-Nie stresuj się- usłyszałam ciepły głos Jimina
-Nie stresuję się- odpowiedziałam patrząc mu w oczy- nie gdy jestem przy was
Każdy na mnie spojrzał z wielkim uśmiechem. Oparłam się o ramię Jimina, tym razem nie zasypiając. W końcu pojazd się zatrzymał, wysiedliśmy. Byliśmy pod dużym budynkiem. Szłam z tyłu za chłopakami, weszliśmy do gabinetu szefa.
-To my ją panu zostawiamy- powiedział Namjoon
-Dobrze, możecie wyjść- odpowiedział mężczyzna za biurkiem
-Dzień dobry - przywitałam się
-Nie musisz tak formalnie, witaj- uśmiechnął się- zasady są proste, masz dotrzymywać towarzystwa chłopakom i po prostu podawać im to co będą chcieli, na przykład wodę no i w ostateczności chodzić do sklepu gdy czegoś zabraknie
-Dobrze- przytaknęłam
-Możesz już iść, czekają na ciebie
-Dowidzenia
Wyszłam z gabinetu. Po czym do każdego się wtuliłam. Powiedziałam tylko ciche dziękuję. Skierowaliśmy się do jakiegoś pomieszczenia. Była to duża sala z wielkim lustrem. Zapewne tutaj tańczyli i przebywali większość swojego czasu. Usiadłam pod ścianą i ich obserwowałam. Co jakiś czas podawałam wodę lub ręcznik. Nie mogłam uwierzyć jak równo ze sobą każdy z nich tańczył. Czas szybko zleciał, była już 18. Powiedzieli, że wracamy. Znowu wyrwałam klucze ale tym razem Jinowi i pobiegłam w kierunku wyjścia. Byłam coraz bliżej samochodu. Gdy miałam już wsiadać, zobaczyłam wynurzające się sylwetki mężczyzn zza niego. Nie zdążyłam nic zrobić, poczułam jedynie jak klucze wyleciały z moich dłoni. Miałam coś przy mojej twarzy. Zapadła ciemność.
> Perv. Suga<
Wyszliśmy, mieliśmy zamiar wchodzić do auta ale zauważyliśmy, że jest zamknięte.
-Nel, gdzie jesteś? Nie baw się z nami w chowanego- krzyczeli pozostali
Nagle obok samochodu coś mi mignęło w oczach. Doszedłem i zobaczyłem, że to były klucze od pojazdu.
-Chłopaki! Patrzcie- pokazałem znalezioną rzecz
-Cholera, co się z nią stało- znowu wszyscy panikowali
-Mam złe przeczucia, znowu przez naszą nieuwagę coś się z nią dzieje
-A jeżeli znów spotkała tych dwóch typków?
-Wszystko jest możliwe- widziałem łzy w oczach każdego z nas
-Nie pozwolimy im jej skrzywdzić, musimy ją odnaleźć- powiedział załamanym głosem V
Próbowaliśmy się do niej dodzwonić. Na darmo, żadnej odpowiedzi. Postanowiliśmy się rozdzielić. Nie mogliśmy jej stracić.
> Perv. Kornelia <
Całe ciało mnie bolało, było mi zimno w stopy. Oczy miałam zasłonięte ale czułam, że jestem w samej bieliźnie. Zaczęły lecieć mi łzy, nagle ktoś odwiązał chustę z moich oczu. Zobaczyłam tych dwóch typów. Nie byli sami, przede mną było pełno ludzi. Pełno mężczyzn. Nie mogłam niczym poruszać, wszystko miałam mocno związane. Nagle cisza została przerwana.
-To kto da więcej?!- krzyknął jeden z tych dwóch
- Daję milion!- krzyczał jakiś facet z widowni
-Ktoś da więcej?
-Dam półtora!
Czy ja miałam zostać sprzedana? Czuję się jak rzecz. Rozpłakałam się jeszcze bardziej. Czy to tak ma się skończyć? Nie wiadomo co teraz ze mną może się stać. Słyszałam coraz większe kwoty o moją osobę.-10 milionów!
- Czy będzie więcej? Raz, dwa, trzy Sprzedana! - zaczął krzyczeć na całą salę
Mężczyzna co miał mnie właśnie "kupić" rzucił teczkę w stronę jednego z moich oprawców. Ten ją otworzył i zaczął przeliczać.
-Zgadza się, jest twoja! Rób z nią co chcesz. Informuję, że to była ostatnia sztuka. Ale panowie nie martwcie się, niedługo będzie dostawa.
Ludzie zaczęli wychodzić, osoba, która mnie kupiła była obrzydliwa. Otyły, łysy, niższy facet. Odwiązał mi wszystko od krzesła. Jednak moje nadgarstki z powrotem poczuły sznur. Pchnął mnie w kierunku wyjścia przy czym się wywaliłam. Kopnął mnie
-Co ty wyprawiasz?! nie będę cię prowadził jak dziecko!- znowu mnie kopnął, tym razem w brzuch
Łzy nie chciały przestać lecieć, wszystko miałam rozmazane. Chciałam się podnieść lecz ze związanymi rękoma było to ciężkie. Pociągnął mnie do góry i znowu popchnął, tym razem utrzymałam równowagę i zaczęłam iść pomimo braku sił. Wepchnął mnie do auta. Już miał usiąść za kierownicą ale wrócił do mnie. Związał mi chustę przy oczach. Co on ze mną ma zamiar zrobić, przeszły dreszcze po całym moim ciele na tą myśl. Nie mogłam przestać płakać. Chcę tak bardzo zobaczyć chłopaków, przytulić ich i powiedzieć jak bardzo tęsknie. Zasnęłam.
Obudziło mnie uderzenie w polik.
-Co ty robisz?! Ruchy, myślisz, że będę tracił na ciebie mój cenny czas?!- wrzeszczał
-Czego ty ode mnie chcesz!? Co ze mną zrobisz?!- zaczęłam krzyczeć lecz od razu poczułam, że nie warto było
Znowu byłam na ziemi, zaczął mnie całą kopać. Skończył na głowie, widziałam tylko krew obok siebie. Wypływała z każdej części ciała, głowy, ust, rąk. Zaczął ciągnąć mnie po ziemi jak worek kartofli. Nie miałam siły się wyrwać, odpuściłam. Wszedł ze mną do wielkiej willi, otworzył drzwi. Zobaczyłam schody prowadzące w dół, to pewnie piwnica. Zepchnął mnie po nich, zleciałam z nich na sam dół. Usłyszałam tylko jak zamknął pomieszczenie. Zaczęłam głośno płakać, wiedziałam, że płacz w niczym nie pomoże ale one same leciały. Nagle była ciemność, zapewne straciłam przytomność.
CZYTASZ
Nie zostawiajcie mnie |BTS|
Romansa~Proszę, nie zostawiajcie mnie.. nigdy- mówiłam zaciskając jego marynarkę ~Nigdy cię nie zostawimy, jesteś dla nas zbyt ważna- jego pojedyncza łza spadła na moją szyję. Robiło się coraz ciemniej przed oczami przez co więcej nie pamiętam. ~Moje pierw...