Po pokoju poniósł się dźwięk budzika. Warknęłam. Przerzuciłam rękę nad głową. Wymacałam telefon na szafce i rzuciłam go na podłogę. Na chwilę to pomogło, ale już po kilku sekundach budzik zaczął dzwonić ze zdwojoną siłą. Westchnęłam. Zapowiada się kolejny bezsensowny dzień, w moim całkiem bezsensownym życiu. Sturlałam się z łóżka i spojrzałam na kalendarz. Co my dzisiaj mamy.... Zaniemówiłam z wrażenia. Jak mogłam zapomnieć? Przecież dzisiaj najlepszy dzień w szkole, czyli koniec roku. Na moich ustach pojawił się uśmiech. Włączyłam radio i omiotłam całe pomieszczenie wzrokiem. Wszędzie było pełno błota, ach to nocne bieganie. Ruszyłam do łazienki, umyłam się i stanęłam przed lusterkiem. Ok, teraz makijaż. Podkład, puder, kontury, rzęsy, brwi, usta, konturówka, powieki, kreski. No i już wyglądałam jak całkiem inna osoba. Pewniejsza siebie, piękniejsza i zdecydowanie bardziej bezwzględna. Splotłam moje czarne, gęste włosy w warkoczyki i założyłam perukę. Może to trochę śmieszne, ale zawsze chodziłam w peruce. Jako królowa szkoły miałam być blondynką, ale za bardzo lubiłam moje włosy, aby je przefarbować. Spojrzałam w lusterko już jako całkiem inna osoba. Jako prawdziwa suka. Otworzyłam swoją szafę, co by tu założyć. W końcu zdecydowałam się na czarną miniówkę ledwo zasłaniającą tyłek. Do tego wydekoltowana bluzka koszulowa. Jeszcze mega wysokie, czarne szpilki. Naszyjnik, kolczyki, bransoletka, pierścionek i ta dam. Idealnie na zakończenie edukacji gimnazjalnej.
**************
Odebrałam świadectwo, pożegnałam się z moimi "przyjaciółmi" i to by było na tyle. Nie miałam ochoty na nic więcej. Chciałam tylko mieć spokój, wakacje już się zaczęły. Szybko wróciłam do domu, rzuciłam się na łóżko i.... popłakałam się. Nie wiedziałam dlaczego płaczę, przecież wszystko poszło po mojej myśli. Zdarłam z siebie ubranie i perukę. Miałam już tak dosyć tej sztuczności. Weszłam pod prysznic, by zmyć z siebie to wszystko. Dość, dość, DOŚĆ... Wściekle szorowałam swoje ciało, próbując zmyć z niego całą tę sztuczność. Usiadłam pod zimnym strumieniem i schowałam twarz w dłoniach.
-Uspokój się. Uspokój się Aurelia. Teraz będzie lepiej.- Nienawidziłam tych napadów. Nienawidziłam całej tej cholernej depresji. Potrzebowałam pobiegać. Włożyłam dres i wyruszyłam do pobliskiego lasu.Cóż, był jeden plus tej choroby. Przynajmniej wyrobiłam sobie dzięki niej świetną kondycję. Biegłam przez las równym tempem. Dobrze znałam tę drogę. Tyle razy tu byłam. Tyle godzin tu spędziłam i tyle łez tu wylałam....********************
Noc nadeszła szybko, za szybko.... Ześlizgnęłam się z drzewa i ruszyłam biegiem z powrotem do domu. W lesie było ciemno. Nie bałam się. To miejsce dawało mi ucieczkę, odpoczynek. Kochałam te drzewa, ziemię, rośliny i zwierzęta. Gdy weszłam do domu, czekała mnie niemiła niespodzianka. Moja koszmarna matka wróciła już do domu.
-Znowu biegałaś po tym lesie.-westchnęła, odgarniając brązowe włosy. Była młodą kobietą. Modelką. Miała szczupłą sylwetkę, duże piersi, długie nogi. Długie, proste, brązowe włosy, brązowe oczy i pełne czerwonawe usta. Wiecznie w nienagannym makijażu i ubraniu. Pięknie umalowane paznokcie. Wyglądała jak słodka, bezbronna istotka. Już wielu się na to nabrało. Tak naprawdę była jednak wyrachowaną suką, która mogła bez mrugnięcia okiem poświęcić dobro własnej córki, w zamian za sławę.
-Nic ci do tego.-warknęłam. Przewróciła oczami.
-Kochanie wierz mi urody, ci to nie doda. Tylko przez to śmierdzisz.-Moja matka mną gardziła. Czemu? Bo nie byłam tak piękna, jak ona. Byłam ładna, owszem ale do modelki było mi daleko. Na dodatek w ogóle nie potrafiłam zachowywać się przed kamerami. Nienawidziłam dziennikarzy.
-Mam to gdzieś.-spojrzałam na nią wrogo.-Mam gdzieś ciebie i ten twój świat mody. Nienawidzę cię, niszczysz mi życie!!!-krzyknęłam.Podejrzewam, że większości matek, w takiej sytuacji zrobiłoby się przykro. Próbowałyby porozmawiać z dzieckiem, wytłumaczyć że je kochają i nie chcą dla niego niczego złego. Moja matka była inna. Nie ruszały jej moje słowa. Delikatnie zmarszczyła brwi i spojrzała na mnie jak na jakieś obrzydliwe stworzenie, które przed chwilą wytarzało się w gównie. Może właśnie byłam takim stworzeniem? Pustym w środku, bez ani krzty piękna, pokryta gównem całego swojego życia. Miałam dość. Odwróciłam się, chcąc wrócić do pokoju, jednak wpadłam na ojca. Lepiej być nie mogło... Zmierzył mnie wzrokiem.
-Czemu zawsze jak wracam do domu, to śmierdzisz?-spytał-Haruję na twoje utrzymanie, a ty tak się odwdzięczasz? Mamy dziś zrobić jakąś audycję, także idź się ogarnij.*****************
Wreszcie chwila dla mnie. Usiadłam na łóżku i wyrzuciłam perukę na drugi koniec pokoju. Byłam tak zmęczona, po całym dniu. Jeszcze ta audycja. Cały czas się uśmiechałam, udając idealną córkę, idealnej rodziny. Opowiedziałam jak świetnie idzie mi w szkole, jak idealne są moje oceny. Powiedziałam, że złożyłam już papiery do liceum. Wszystko pięknie. Szkoda, że nie było tak na prawdę. Wszystko to, była zwykła powieść, nie mająca nic wspólnego z prawdą. Jak dobrze, że wreszcie wakacje, już za tydzień wyjadę i będę miała gdzieś to wszystko. Nie wiem czy wytrzymam to wszystko. Spojrzałam na ścianę. Nie ma mowy, nie wytrzymam kolejnego tygodnia w tym zasranym mieście. Podniosłam się i wzięłam swoją torbę. Wrzuciłam do niej jakieś ubrania, a następnie sama ubrałam się w skórzany kombinezon. Wzięłam kask, torbę i wyszłam z domu, przez okno. Otworzyłam garaż. Stały tam cztery samochody. Dwa Lambo, Ferrari i jakieś Audi. Spojrzałam w róg pomieszczenia. Moje dwa cudeńka. Motocykle. Jeden cross i jeden ścigacz. Uśmiechnęłam się i podeszłam do ścigacza. Pojemność 125 to nie było dużo, ale prawnie większego mieć nie mogłam. Wrzuciłam torbę do kufra i wyprowadziłam motocykl z garażu. Poprowadziłam go kawałek ulicą i dopiero wtedy odpaliłam. Ruszyłam szybko, nie oglądając się do tyłu. Zamierzałam uciec, do jedynego miejsca w którym naprawdę czułam się jak w domu...
___________________________________________________________________-
Hej wszystkim :D Od razu piszę, że akcja się dopiero rozkręca, a z tego rozdziału jestem mega niezadowolona... ught. Pisałam go kilka razy, ale zawsze coś było nie tak. Serio nie miałam pojęcia, jak go napisać. Mam nadzieję, że dalej będzie tylko lepiej :D Serio dziękuję, że ktoś to czyta. Następny najprawdopodobniej pojawi się jutro :D No a dzisiaj oglądamy skoki <3 Ciekawa jestem jak sobie poradzą chłopcy ;D Piszcie jakie jest wasze wymarzone podium i na dzisiaj i na jutro :D Pozdrawiam, buziaczki :*
CZYTASZ
W poszukiwaniu szczęścia//Domen Prevc
Fanfiction"Pierwszym co zobaczyłam były jego tęczówki. Nasze twarze były tak blisko siebie. Zastygłam w bezruchu, wpatrując się w oczyDomena. Mój oddech był przyspieszony, jego też. Uśmiechnęłam się, nie kontrolując tego. Nie wiem ile tak staliśmy, po prostu...