WAŻNE PYTANIE POD ROZDZIAŁEM
Ostatnie dni obfitowały w sukcesy. Po pierwsze-zapracowałam na zaufanie Salinero. Nie było to takie łatwe, ale już jest naprawdę dobrze. Oczywiście jest przed nami jeszcze dużo pracy, ale ostatnio już mogłam na nim pojeździć. Niestety wciąż musiałam trzymać się z daleka od przeszkód.
Po drugie-Domen oddał kilka skoków. Cene pewnego dnia zabrał go na okoliczną, niedużą skocznię i poskakali trochę. Póki co, wygląda na to że Domi pokonał swój strach.
No i po trzecie-relacja Cene i Domena uległa wyraźnej poprawie. Chłopcy często żartują i nie kłócą się już.-Hej! Ziemia do Aurelii-przed moją twarzą przeleciała szczotka. Mieszanka kurzu, piachu i sierści opadła na moje włosy.
-Dzięki Domen, a miałam dzisiaj nie myć głowy-westchnęłam i spojrzałam na nieszczęsne, ciemne pukle.-Oj nie narzekaj. Dbam o twoją higienę.-posłał mi szeroki uśmiech i wrócił do szczotkowania konia.
-Obrzucając mnie kurzem?-spytałam unosząc brew.
-Owszem. Nie podobają ci się moje metody?-zagadnął.
-Chyba gustuję w nieco innych sposobach-odwróciłam się do niego. Przestał szczotkować Salinero i spojrzał na mnie. Zrobił krok w moją stronę.-Doprawdy? A można wiedzieć w jakich?-udałam, że się zastanawiam.
-No nie wiem, nie wiem. Musisz wykazać się inwencją twórczą-puściłam mu oczko. Zbliżył się jeszcze bardziej i położył dłonie na mojej talii. Przyłożył usta do mojego ucha.
-Chyba będę musiał do tego dojść metodą prób i błędów-wyszeptał i przygryzł płatek ucha. Zszedł pocałunkami niżej, a później wzdłuż szczęki, aż doszedł do ust. Złączyłam nasze wargi w pocałunku, który już miałam pogłębić, gdy nagle...
-Aua!-pisnęłam i odskoczyłam od chłopaka. Domen spojrzał na mnie, nic nie rozumiejąc-Ugryzł mnie-poskarżyłam się-Salinero, ty zazdrośniku. Nie gryziemy ludzi, a zwłaszcza kobiet.-zwróciłam się do konia, który wydawał się być zadowolony z siebie. Domen się śmiał. On maczał w tym palce, jestem tego pewna. Potarłam tyłek, będzie siniak.
-Boli?-zapytał chłopak, opanowując śmiech. Skinęłam głową-Mogę pocałować, to przestanie.-puścił mi oczko.
-W twoich snach-prychnęłam. Szczerze mówiąc, uwielbiałam się tak z nim droczyć.-To na pewno, ale czy tylko?-uśmiechnął się znacząco i zrobił krok w moją stronę. Zachichotałam i również zbliżyłam się do niego Gdy nasze usta już miały się spotkać, usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi. Odskoczyłam od chłopaka. Do naszych uszu dotarła rozmowa w języku angielskim. Nie chciałam przeszkadzać, więc złapałam Domena i oboje wykonaliśmy tak zwany przykuc słowiański. Skryliśmy się w boksie, a tymczasem głosy zbliżyły się. Już po chwili mogłam rozpoznać kto mówi. Rozmowę prowadzili Cene i Ana. Ostatnio między tą dwójką iskrzyło, dlatego nadstawiłam uszu. To nie tak że podsłuchiwałam, nie... Po prostu jakoś tak usłyszałam. Ana aktualnie streszczała Słoweńcowi jakąś akcję z książki i nawijała przy tym jak szalona. Gestykulowała rękoma i całkiem skupiona na fabule książki nie zauważyła wiadra stojącego tuż przed nią. Potknęła się o nie i mało brakowało, a wylądowała by na podłodze. Na szczęście Cene czuwał i złapał ją w ostatniej chwili. Scena niczym z romansu. Uśmiechnęłam się widząc jak patrzą sobie w oczy. Chłopak delikatnie się uśmiechał i zaczął zbliżać swoje usta do twarzy dziewczyny. Ta nagle zbladła i ze strachem odepchnęła go. Cene wypuścił ją z objęć, a ona wylądowała na podłodze. Szybko się podniosła, wyszeptała coś i wybiegła ze stajni. Cene wydawał się równie zdezorientowany co ja. Nagle obok mnie usłyszałam szelest. Spojrzałam na najmłodszego z braci Prevc. Młodzieniec właśnie wstawał. Spojrzał na brata i westchnął.
-Zjebałeś Cene...-powiedział i pokręcił głową. Zarówno ja jak i Cene musieliśmy zbierać szczęki z podłogi.****************
Odgarnęłam ciemne włosy i wskoczyłam na fotel. Wcisnęłam się tuż obok Domena i omiotłam pomieszczenie wzrokiem. Na kanapie siedzieli pijący herbatę państwo Miller wraz z Marcinem i Helą, którzy byli zajęci rozmową. Na fotelu na przeciwko mnie i Domena,znajdował się Cene całkowicie zatopiony w myślach. Pewnie chodziło o Anę. Doprawdy zagadkowa dziewczyna, podobno miała dość trudną przeszłość, a przynajmniej takie plotki krążyły. Chciałam wybadać sprawę, ale totalnie nie wiedziałam jak to zrobić. Miałabym podejść do Cene z pytaniem "Hej co zrobiłeś, że ta laska się tak wystraszyła i zwiała, gdy chciałeś ją pocałować?"? Wydaje mi się, że to byłby zbyt duży cios dla jego i tak już nadszarpniętego ego. Westchnęłam ciężko i spojrzałam na Domena, który bawił się moimi włosami. Postanowiłam, że na razie nie będę się tym wszystkim przejmowała. Przysunęłam się jeszcze bardziej do Słoweńca.
-Nad czym tak rozmyślasz?-wyszeptał mi do ucha trącając nosem mój policzek. Wzruszyłam ramionami.
-Już nie ważne.-posłałam mu uśmiech, który odwzajemnił. Przez chwilę tak patrzyliśmy na siebie.
-Ykhym-oderwałam wzrok od Domena i spojrzałam na pana Millera-A powiedz Aurelia, jak ci idzie z tym diabłem wcielonym?-spytał i upił łyk z filiżanki. Zmarszczyłam brwi bo nie wiedziałam o co chodzi, po chwili jednak zrozumiałam że to było pytanie o moją pracę z Salinero.
-Z Salinero?Widać progres, dzisiaj nawet Marcin oprowadzał mnie na nim. Nie zbliżaliśmy się do przeszkód, więc wszystko było ok. Jednak widziałam, że był spięty...-i tak się rozgadałam, że aż nie mogłam skończyć.**********************
Nie mogłam zasnąć, pierwszy raz od dłuższego czasu. Szybko przyzwyczaiłam się do bezproblemowego wkraczania w objęcia Morfeusza. Wystarczyło położyć głowę na poduszce (w ewentualności na Domenie) i po sprawie. A teraz? Po raz kolejny przekręcałam się na drugi bok i odrzucałam poczochrane włosy z twarzy. Miałam wrażenie, że Morfeusz nie zamierza mnie uściskać tym razem. Wręcz słyszę jak mówi-"Nie Aurelia, nie tym razem" =i kręci przecząco głową, jakbym oczekiwała zbyt wiele.
Zirytowana westchnęłam i rzuciłam poduszką w naprzeciwległą ścianę. Szybko pożałowałam tej decyzji, gdyż usłyszałam dźwięk tłuczonego szkła. Świetnie. Po kolejnych minutach leżenia stwierdziłam, że nie ma to sensu i wstałam. Było pewne miejsce do którego mogłam się udać.Już po chwili schylona z kołdrą narzuconą na ramiona biegłam boso przez podwórko. Stajnia była na tyle blisko, że stwierdziłam iż nie opłaca się zakładać butów. Bo po co? Jak dobrze, że wieczorem wysprzątaliśmy wszystkie boksy. Wpadłam do mieszkanka Salinero i... zastałam tam Domena. Chłopak smacznie spał na kostce siana ułożonej z przodu boksu, a przy nim leżał koń. Domen zajął moje miejsce! Mimo tego, że byłam oburzona, to postanowiłam go przykryć. Chłopak przekręcił się i rozchylił oczy.
-Aurelia?-ziewnął. Uśmiechnęłam się
-Zająłeś moje miejsce, ale mogę pójść do innego boksu-ustąpiłam mu wielkodusznie.
-Nie wygłupiaj się, znajdzie się dla ciebie miejsce-oznajmił i nieco się posunął. Dzięki jego wspaniałomyślności udało mi się zmieścić na kostce i przyrzucić kołderką. Salinero spoglądał na nas ufnie. Podrapałam go po czole i dałam buziaka na dobranoc. Odwróciłam się do Domena, a on wydął usta.
-No co się tak patrzysz? Też chcę buziaka na dobranoc-zaśmiałam się delikatnie i spełniłam jego prośbę. Na chwilę nasze usta się spotkały, a następnie przytuliłam się do niego. Trochę porozmawialiśmy, ale szybko zaczęłam się robić senna. Nawet nie zauważyłam gdy zasnęłam. No cóż... Domen był moim prywatnym Morfeuszem.________________________________________________________________________________
No hej!
Dawno mnie nie było, ale wynika to z braku czasu. Wcześniej moja siostra miała komunię, a teraz trzeba popoprawiać oceny, a w przyszłym tygodniu na wycieczkę jadę, więc z pisaniem będzie ciężko, ale później wrócę OBIECUJĘ.
Jeśli chodzi o to opowiadanie to zbliżamy się do końca. Jeszcze może ze trzy rozdziały +epilog. Drugiej części nie planuję, choć Domen i Aurelia będą się pojawiać w moich innych opowiadaniach.
NO DOBRA A TERAZ WAŻNE PYTANIE
CO POWIECIE NA KRÓTKĄ HISTORIĘ ANY I CENE?
CZYTASZ
W poszukiwaniu szczęścia//Domen Prevc
Fanfiction"Pierwszym co zobaczyłam były jego tęczówki. Nasze twarze były tak blisko siebie. Zastygłam w bezruchu, wpatrując się w oczyDomena. Mój oddech był przyspieszony, jego też. Uśmiechnęłam się, nie kontrolując tego. Nie wiem ile tak staliśmy, po prostu...