21. Salinero

316 26 6
                                    


Nie mogłam w to uwierzyć. Nigdy w życiu nie myślałam, że będę mogła opiekować się TAKIM koniem.
-Ale czy to pewne?-zwróciłam się do Marcina. Czułam, że mam otwartą buzię, ale w tej sytuacji nie potrafiłam zapanować nad emocjami.
-Podzwoniłem po właścicielach, popytałem. I tak, to jest prawda w 99.9 %. Nie mam pojęcia gdzie zniknęły wszystkie dokumenty, nie mam pojęcia dlaczego TAKI koń miał iść na rzeź.

A jaki to był koń? Ten koń nazywał się Salinero i woził najlepszego jeźdźca na świecie. Ten ogier zdobył chyba wszystko co mógł w WKKW. Pamiętam, że gdy weszłam na arenę międzynarodową, to zawsze chciałam, abyśmy ja i Mirabel, osiągały w przyszłości to co  Salinero i Drake. Zawsze z podziwem patrzyłam na to co wyczyniał ten koń. Był niepokonany. W pełni ufał Drake'owi, ta dwójka dogadywała się wyśmienicie. Później był wypadek i chcąc zapomnieć o Mirze, całkowicie odcięłam się od świata jeździeckiego. Wiedziałam o śmiertelnym wypadku Drake'a, ale nie znałam szczegółów. No cóż... Teraz je poznałam. To był trening skoków, podobno Salinero był bardzo zmęczony, bo trenowali go po kilka godzin dziennie. Zbliżały się ważne zawody. Mimo widocznego zmęczenia konia, jeździec postanowił wykonać jeszcze kilka skoków. Okazały się być ostatnimi w jego życiu. Koń wybił się zbyt słabo przez co padł na przeszkodę. Mężczyzna przeleciał przez jego szyję, a po chwili na jego czaszce wylądował ogier. Drake wylądował w szpitalu, ale po kilku dniach zmarł. 
A co z koniem?
Podobno byli z Drakiem bardzo zżyci. Jeden nie potrafił żyć bez drugiego. Na początku Salinero cierpliwie czekał na swojego pana, ale ten nie nadchodził. Z każdym dniem ogier robił się coraz bardziej nerwowy. Ludzie bali się wyprowadzać go z boksu. Później został sprzedany, bo rodzina Drake'a, nie chciała mieć kłopotu na głowie. Podobno nawet nie patrzyli komu sprzedają zwierzę, chcieli się po prostu pozbyć problemu. Nowy właściciel próbował zmusić Salinero do skakania, ale mu nie wyszło... Więc go sprzedał. Podobni było z następnym właścicielem i kolejnym. Cena konia wciąż malała, a on błąkał się po świecie. Od jeźdźca do jeźdźca. i w ten sposób trafił do nas. Kupiony za grosze, ogier który jeszcze dwa lata temu kosztował miliony.
-Halo Aurelia.-Marcin pomachał mi ręką przed twarzą-I co o tym sądzisz?-zamyśliłam się
-Ja.... no cóż, nie spodziewałam się tego. Będzie dużo roboty, ale w sumie to się cieszę.
-Mam nadzieję, że nie zamierzasz się poddawać-zaśmiał się.
-Nigdy-odparłam z dumą, posłałam uśmiech jemu i Anie, a następnie opuściłam dom. Weszłam do stajni i podeszłam do boksu Oksymorona... A może powinnam powiedzieć Salinero?
-Cześć Salinero-przywitałam się cicho i podałam mu dłoń, aby mógł ją powąchać. Dmuchnął na nią delikatnie w geście powitania. Spojrzał na mnie ze zdziwieniem, pewnie nikt nie używał dawno tego imienia.-Co koniku?-mówiłam z uśmiechem i delikatnie gładziłam jego czoło.-Strata boli, prawda?-spytałam  smutno, otworzyłam boks i do niego weszłam-Wiem coś o tym-dłońmi zataczałam kółeczka na jego szyi.-Nawet nie masz pojęcia jak bardzo podobni jesteśmy-zwierzę z każdym ruchem moich palców, relaksowało się coraz bardziej. Po kilku minutach już całkiem przysypiał. Uśmiechnęłam się i opuściłam boks. Na dzisiaj mu wystarczy. Mi chyba też.

*****************

Po krótkiej sesji z Oksymoronem von Salinero, zajęłam się jeszcze Anastazją i Mirażem. Zamiotłam jeszcze stajnię i dopiero wtedy mogłam pozwolić sobie na odpoczynek. Było już późno, bardzo. Domen i Cene wyjaśnili sobie wiele rzeczy. Mam nadzieję,  że teraz ich relacja się poprawi... W końcu są braćmi. Podsumowując ten dzień był naprawdę bogaty w przeżycia. Wróciliśmy z wyprawy, dowiedziałam się o kolejnych problemach Domena, zostaliśmy parą, Domen i Cene się pogodzili (w jakimś stopniu, ale lepsze to niż nic), poznałam Anę, dowiedziałam się że Oksymoron to tak naprawdę Salinero... No i pozmiatałam stajnię. Ręce i nogi mi w dupę wchodzą, za przeproszeniem. Rzuciłam się na łóżeczko. Po tylu dniach spania w śpiworach.. ekhym śpiworze, łóżko jest najlepszym co mogło mnie spotkać. Zatopiłam się w miękkiej pościeli i już po chwili smacznie chrapałam.

**********************

Wstałam pełna energii i naprawdę wypoczęta. Wskoczyłam w jeździeckie ubrania i dziarskim krokiem ruszyłam do stajni. Plan na dzisiaj był dość ambitny. Zamierzałam wybadać źródło problemów Salinero. Weszłam do boksu konia, uprzednio witając się z nim. Krótka sesja masażu i wkraczamy do akcji. Przypięłam uwiąz do jego kantara i powoli wyprowadziłam go na dwór. Marcin w czasie moje nieobecności odbywał z ogierem takie spacery, ale zazwyczaj kończyły się one zdenerwowaniem i zestresowaniem konia. Na początku kręciliśmy się po podwórku, później weszłam z nim na ujeżdżalnię. Wszystko wydawało się być jak najbardziej ok... Do pewnego momentu. W jednej chwili szłam ze spokojnym ogierem, w drugim z całej siły trzymałam przerażoną bestię. Koń stanął dęba i zarżał przeraźliwie. Szarpnęłam za uwiąz i cofnęłam się wraz z Salinero. Prowadziłam go w kółeczko, aż się względnie uspokoił. Wtedy odetchnęłam z ulgą. Już miałam przystąpić do drugiej próby, gdy usłyszałam czyjś głos.
-Cześć!-zawołał Domen i usiadł na płocie. Uśmiechnęłam się na jego widok.
-Hej-pomachałam do niego.
-Co porabiasz?-spytał patrząc na nie z uśmiechem.
-Próbuję zrozumieć reakcję Oksymorona.-oznajmiłam.
-A jaka  to reakcja?-zainteresował się młody Prevc.
-Sam zobacz-westchnęłam i poprowadziłam Salinero na drugą stronę ujeżdżalni. Koń znowu stawił opór i wpadł w panikę. Szybko wycofałam się i zaczęłam go uspakajać-I co ty na to?-zagadnęłam Słoweńca. Chłopak rozejrzał się po ujeżdżalni wzrokiem fachowca.

-Myślę, że boi się tych desek-Zmarszczyłam brwi.
-Jakich desek?-spytałam nie wiedząc o co mu chodzi.
-Ech... no tych-powiedział i wskazał dłonią na stacjonatę. Zerknęłam najpierw na przeszkodę, następnie na konia, który de facto zerkał na nie z niepewnością, na koniec swój wzrok skierowałam na chłopaka.

-Domen... Jesteś genialny!-ucieszyłam się. Jak mogłam tego nie zauważyć!? Przecież to było oczywiste!

I może tego dnia nie rozwiązałam całego problemu, ale zrobiłam duży krok do przodu.

__________________________________________________________________________

No miało być wczoraj, ale nie pykło... A mi najlepiej pisze się wieczorem :D Nie mam pojęcia dlaczego. W ogóle wieczorem mam masę rzeczy do zrobienia, a cały dzień mi się nudziło xD

No to do następnego :*

W poszukiwaniu szczęścia//Domen PrevcOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz