Odetchnęłam głęboko i zacisnęłam warkocz, w który splecione miałam włosy. Uniosłam głowę wysoko i zapięłam toczek.
Uspokój się, przecież nie robisz tego pierwszy raz-powtarzałam sobie w umyśle. Moje serce biło szybko, oddech również przyspieszył. Dawno już się aż tak nie stresowałam.
-Na parkur zapraszamy zawodniczkę z numerem 28 Małgorzatę Kot na klaczy Ariadna rasy hanowerskiej-odezwał się znudzony spiker-Do startu przygotuje się zawodniczka z numerem 29 Aurelia Black na ogierze Salinero, rasy angloarabskiej?-zdziwił się odczytując rasę Salinero. Fakt faktem ta rasa nie była aż tak popularna w świecie skoków. Według wielu "znawców" miejsce Salinero było na pokazach, ale ja dobrze wiedziałam że ten koń kochał skakać. I może miał małe nóżki, ale za to posiadał ogromne serce.
Tymczasem na parkur wyjechała dziewczyna na siwej klaczy. Pokonywała przeszkodę po przeszkodzie, nic nie robiąc sobie z ich wysokości, czy z ciasnych łuków. Zjechała z parkuru bez żadnej zrzutki i z całkiem dobrym czasem. Odetchnęłam głęboko i wjechaliśmy z Salinero. Delikatny wiaterek musnął moje usta, a ja uśmiechnęłam się. Ruszyliśmy. Przyspieszyłam do galopu i nakierowałam konia na przeszkodę. Czułam wszystko. Jak wylicz dystans. Jeden długi krok, drugi krótszy, napięte mięśnie i... Skok. Przednie kopyta były sporo wyżej niż poprzeczka. Salinero podkurczył tylne nogi, w wyniku tego przeskoczyliśmy przeszkodę ze sporym zapasem. Uśmiechnęłam się pewna siebie. Dawna Aurelia wróciła i już nie boi się zaryzykować...Domen Pov
Wsunąłem się na belkę startową i jeszcze raz sprawdziłem wiązania. Gdy byłem już pewny, że wszystko w porządku, spojrzałem na trenera. Ten patrzył z powątpiewaniem na monitor pokazujący rozkład wiatrów na skoczni. Koniec końców zapaliło się jednak zielone światełko, a trener dał mi znać flagą. Odetchnąłem i odepchnąłem się od belki. Po rozbiegu zjeżdżałem tylko kilka sekund, ale dla mnie było to wiecznością. Obserwowałem próg, do którego zbliżałem się z zastraszającą prędkością. Już nie było odwrotu. Po chwili wybiłem się z progu i szybko położyłem się na nartach. Jak zwykle ryzykownie. Wychyliłem się szukając wiatru i znalazłem noszenie pod koniec. Poleciałem aż za rozmiar skoczni. Wylądowałem z telemarkiem. Wyrzuciłem do góry dłoń w geście triumfu i uśmiechnąłem się. Stary Domen jest z powrotem i nie boi się podjąć ryzyka...
***KONIEC***
_______________________________________________________________________________
No i to już koniec...
Nie wierzę, że udało mi się zakończyć jakieś opowiadanie xD To naprawdę świetne uczucie :DJak już wspominałam drugiej części nie będzie, ale losy Domena i Aureli będą poruszone w opowiadaniu "Gotowa do lotu" na które serdecznie zapraszam :D
CZYTASZ
W poszukiwaniu szczęścia//Domen Prevc
Fanfiction"Pierwszym co zobaczyłam były jego tęczówki. Nasze twarze były tak blisko siebie. Zastygłam w bezruchu, wpatrując się w oczyDomena. Mój oddech był przyspieszony, jego też. Uśmiechnęłam się, nie kontrolując tego. Nie wiem ile tak staliśmy, po prostu...