Nie było jak w tych wszystkich romansach i opowiadaniach FF. Nie było tak, że dziewczyna poznaje sławnego chłopaka, mówią co im na sercu leży i zakochują się na zabój. Nie wzięłam z Domenem ślubu i nie urodziłam mu trójki dzieci (dwóch dziewczynek i chłopca). Nie chodziliśmy za rączkę, a naszym największym zmartwieniem nie była walka z jego zazdrosnymi fankami. Nie znaleźliśmy się na pierwszych stronach gazet... Tak naprawdę nic się nie zmieniło. Nasz kontakt kończył się na ukradkowych spojrzeniach. Ja miałam swoje życie, a Domen miał swoje. Po prostu dzieliliśmy jeden sekret.
************
W końcu musiał nadejść ten dzień. Dzień powrotu. Nie, nie smuciłam się. Byłam przeszczęśliwa! Chciałam wrócić do domu. Wrzuciłam swoje rzeczy do torby i wraz z Marcinem wsiedliśmy na motocykle. Wiedziałam jednak, że muszę zrobić jeszcze coś. Powiedziałam przyjacielowi, że dogonię go później i podjechałam pod skocznię. Miałam szczęście, kadra Słowenii właśnie pakowała się do samochodu. Odetchnęłam. Zsiadłam z motocykla i zdjęłam kask. Skoczkowie patrzyli się na mnie ze zdziwieniem, ale ja ich ignorowałam. Wypatrzyłam w tłumie Domena i zawołałam go. Chwilę później chłopak stał tuż obok mnie.
-O co chodzi?-spytał ze zdziwieniem.- Nie wiedziałem że jesteś motocyklistką.- uśmiechnęłam się.
-Wielu rzeczy o mnie nie wiesz-powiedziałam przestawiając się na Słoweński-Przyjechałam się pożegnać. Wracam do domu, ty też wyjeżdżasz, jak widzę.- uśmiechnął się.
-Tak, chciałem się z tobą pożegnać, ale nie wiedziałem gdzie cię znaleźć.-posłał mi uśmiech.- Miło, że tobie udało się znaleźć mnie.-nachylił sie lekko, a ja przylgnęłam do niego. Nie spodziewał się tego, że go przytulę. Zachwiał się, ale za chwilę odzyskał równowagę i oddał przytulasa. Stanęłam na palcach i wsuwając karteczkę do kieszeni, szepnęłam:
-Gdybyś kiedyś potrzebował pomocy... To tam możesz jej szukać.- Gdy się wycofywałam, złożyłam lekki jak piórko pocałunek na jego policzku. Odwróciłam się z zamiarem odejścia, ale coś mnie tknęło.- Domen, jeśli chcesz to mógłbyś pojechać ze mną. Mogłabym ci pomóc, naprawdę.-zaryzykowałam. Nie wiem czemu, ale już tego nie cofnę.
-Ja... naprawdę bym chciał.-zmarszczył brwi i spuścił wzrok.-Jednak nie mogę. Trwa LGP, idzie mi kiepsko. Muszę walczyć.- Nie, tylko nie to. Nie te dwa słowa. „Muszę walczyć" i już wiedziałam, że nie przyswoił tego co mu powiedziałam. Nie znalazł morału w mojej historii. Nie chciałam, aby zobaczył łzy rozczarowania w moich oczach. Pokręciłam głową, założyłam kask i wsiadłam na motocykl. Nie patrząc za siebie odjechałam.
Dogoniłam Marcina. Nadal byłam niezwykle rozgoryczona i zła. I rozczarowana.... Emocje siedziały we mnie i targały mną na wszystkie strony. Miałam już tego dość! Przyspieszyłam, w mojej głowie kołatała się jedna myśl. „Chcę szybciej!!!", więc dodałam gazu. Miałam gdzieś przepisy, miałam gdzieś wszystko na tym cholernym świecie. Pięknie wyłożyłam się na zakręcie. Kolanem prawie szorowałam po asfalcie, wróciłam do poprzedniej pozycji. I wtedy je zobaczyłam. Dzieci przechodzące przez ulicę. Skok adrenaliny, panika. Zaczęłam hamować. Źle! Zaczęło mną wozić, nie panowałam nad motocyklem. Dzieci były coraz bliżej. Co robić? Co robić???!!! Myśl!! Gwałtownie skręciłam na przeciwległy pas, powitał mnie odgłos klaksonu ciężarówki. Przez chwilę wpatrywałam się z przerażeniem w światła ogromnego pojazdu, pędzącego wprost na mnie. Chwilę później byłam już w jakiejś podporządkowanej uliczce. Zahamowałam i zjechałam na pobocze. Zgasiłam motocykl. Gwałtownie zdjęłam kask z głowy i schowałam twarz w dłoniach.Cała się trzęsłam. Adrenalinę zastąpił strach. Co ja najlepszego zrobiłam? Krzyknęłam. Po moich policzkach spływały łzy. Mało co, a już by mnie tu nie było. Ale nie to było najgorsze, przez moją głupotę mogłam zabić zwykłe dzieci. Niczego nieświadome, przechodzące przez ulicę. Małe, bezbronne, tak zwyczajne... Nagle obok podjechał Marcin na swoim motocyklu. Zdjął kask z głowy.
-Oszalałaś???!!!!- wrzasnął.-Wiesz do czego prawie doprowadziłaś??!?! Aurelia, ogarnij się!!! Wiem że masz problemy, masę problemów. Nie zazdroszczę ci, ale nie możesz pozwolić na to by zginąć, przez te problemy.- płakałam, nie ukrywając tego. Już nie miałam siły, byłam roztrzęsiona.
-Marcin, wróćmy do domu.-wyszeptałam-Tylko chyba najpierw muszę się przespać.- pokiwał głową. Już udało mu się opanować.
-Znajdźmy jakiś motel...
CZYTASZ
W poszukiwaniu szczęścia//Domen Prevc
Fanfiction"Pierwszym co zobaczyłam były jego tęczówki. Nasze twarze były tak blisko siebie. Zastygłam w bezruchu, wpatrując się w oczyDomena. Mój oddech był przyspieszony, jego też. Uśmiechnęłam się, nie kontrolując tego. Nie wiem ile tak staliśmy, po prostu...