Kolejny dzień drogi. Jechaliśmy przez las przy akompaniamencie odgłosów natury i narzekań Domena. Może to nie był taki dobry pomysł, żeby zabierać go konno? Zwierzęta aktualnie szły stępa, a ja spojrzałam na chłopaka. Wyjęłam z torby wodę i wzięłam łyka.
-Chcesz się napić?-spytałam skoczka podsuwając mu butelkę.
-Jasne-wziął ode mnie przedmiot i upił trochę wody-Podał mi butelkę z uśmiechem.-Pocałunek pośredni-powiedział puszczając mi oczko. Pokręciłam głową.
-Widzisz tamto drzewo?-wskazałam palcem na roślinę.
-Ciężko nie zauważyć-uśmiechnęłam się. Faktycznie.
-Jak byłam tutaj na majówce, to założyłam tam hamak. Ja sobie na nim pośpię, a tobie dam śpiwór-jego uśmiech zniknął.
-Tak źle ci się ze mną spało?-spytałCo miałam mu odpowiedzieć? Spało mi się z nim cudownie, ale jednocześnie nie chciałam doprowadzić do takiej sytuacji jaka miała miejsce rano. Czułam, że znamy się za krótko.... A kiedy mnie dotykał i całował, nie potrafiłam go powstrzymać. Bałam się... bałam się, że pójdziemy o krok za daleko i później będę tego żałować. Postanowiłam jednak grać.
-Strasznie się rozpychasz-posłałam mu sztuczny uśmiech.
-Aurelia?-Nie, tylko nie ten ton głosu.
-Tak?-dalej próbowałam się uśmiechać, ale kiepsko mi wychodziło.
-Chyba powinniśmy pogadać o tym co stało się rano-moje modlitwy nie zostały wysłuchane.
-Nie ma o czym gadać. Po prostu oboje daliśmy się ponieść emocjom, nawet nie byliśmy w pełni świadomi tego co robimy, wiesz jak bywa po przebudzeniu.-kolejny sztuczny uśmiech-Zresztą to był tylko zwykły pocałunek-wzruszyłam ramionami.
-Skoro tak myślisz-Widziałam, że go to zabolało, widziałam smutek w jego oczach. Mimo to nie cofnęłam tych słów. Miałam mu tylko pomóc, a nie się w nim zakochać***********************
Z rozbiciem obozu i umyciem się nie zeszło nam długo. Domen niestety wciąż był na mnie obrażony, w sumie nie dziwiłam mu się. Zachowałam się jak rasowa suka, ale co mogłam zrobić? Miałam pomóc mu pokonać strach, a nie się z nim obściskiwać. Wdrapałam się na drzewo i położyłam na hamaku. Domen ze złością uderzył pięścią w drzewo. Przymknęłam oczy.
-Spokojniej-westchnęłam.-Nie denerwuj się tak.
-Nie będziesz mi mówić co mam robić-warknął, a ja przewróciłam oczami.
-Zachowujesz się jak dziecko-powiedziałam.
-I dobrze-warknął i się przekręcił. Nie wiem skąd wzięła się chęć aby zejść i go przytulić, ale tym razem nie zamierzałam tego robić. Nie chciałam znowu namieszać. Finalnie po prostu przekręciłam się na drugi bok i zasnęłamKolejny dzień nie był wiele lepszy od poprzedniego. Ciche dni? Nie wiem czy tak można by to nazwać, ale był to coś w tym stylu. Źle się czułam z tą ciszą, ale sama sprawiłam, że ona się pojawiła. Ciężko było jechać obok chłopaka wiedząc, że nie możesz się do niego odezwać. Cisza mi ciążyła.
*********
Na miejsce dotarliśmy wieczorem. Było tam pięknie. Dookoła rosłu drzewa, ale w tym miejscu ich nie była. Zielona trawa była mięciutka. Przez środek polanki przepływała rzeka. Słyszałam huk wodospadu.
-To tu-westchnęłam spoglądając na chłopaka. Zeszliśmy z koni. Podeszłam do klifu. Wodospad był wysoki na 10 metrów. Od wody bił chłód. Domen podszedł do mnie.
-Po co mnie tu przyprowadziłaś?-warknął. Posłałam mu uśmiech.
-Chcę żebyś stąd skoczył.-powiedziałam pewnie.
-Chyba zwariowałaś! Chcesz mnie zabić?-spytał patrząc w dół. Przewróciłam oczami.
-Mogę skoczyć pierwsza. Nic ci nie grozi, spokojnie.
-Jak mam być spokojny, skoro karzesz mi stąd skakać.-był przerażony. Błądził wzrokiem po drzewach.-Jesteś szalona!
-Spokojnie. Ja też bałam się wsiąść z siodłem...
-Przestań doszukiwać się siebie we mnie!!!!-przerwał mi- Nie jesteśmy tą samą osobą, mimo że na siłę próbujesz mnie do tego przekonać.-byłam zdziwiona, jego wybuchem- Przyznaj, że nie wiesz co czuję i przestań próbować mi pomóc!!!! Nie wiesz co czuję i nawet nie próbuj udawać, że jest inaczej.-warknął ze złością.-Nie mam żadnego problemu, wydaje ci się, a mi już przezło. Daj mi spokój-pokręciłam głową, zagryzłam wargę. Usilnie chciałam zatrzymać łzy, ale nie potrafiłam, chwilę później poczułam ciecz spływającą po moich policzkach. Wzięłam urywany oddech.
-Tylko, że widzisz, teraz właśnie zachowujesz się dokładnie jak ja wtedy.-Nagle zawiał wiatr, a gumka trzymająca moje włosy pękła. Poczułam kosmyki na mojej twarzy. Nie wiedziałam już co mam zrobić, jak do niego trafić. Nie miałam pojęcia, nie potrafiłam ogarnąć mechanizmów obronnych jego organizmu. Czemu najpierw był otwarty, a potem nagle reagował agresją?Czemu tak nie chciał się przede na otworzyć, nie chciał mi zaufać?-Nie potrafisz wygrać z tym strachem, bo nie chcesz go zaakceptować. Nie chcesz pogodzić się, że on w tobie jest. Domen nie cofniesz czasu, zrozum to. Dopiero kiedy zauważysz wroga, możesz rozpocząć walkę. Nie ignoruj tego co czujesz, nie staraj się zepchnąć tego na drugi plan. Nie staraj się panować nad emocjami.-odetchnęłam- Wiesz co było moim błędem?-pokręcił przecząco głową-To, że nie potrafiłam zaakceptować przeszłości i właśnie dlatego, nie mogłam z nią zerwać, bo ona ciągnęła się za mną. Usilnie próbowałam cofnąć czas, ale to nie jest możliwe. Zrozumiałam to wszystko po 2 latach.-pokręciłam głową-Ty nie musisz tracić tyle czasu. Po prostu mi zaufaj. Mogę ci pomóc. Daj mi szansę.
-Tylko że ja mam już dosyć, nie wiesz co jest we mnie! Nie czujesz tego... Kiedy myślę o skokach... Po prostu się boję. Nienawidzę tego sportu, ja już nie chcę.-Zauważyłam łzy spływające po jego policzkach. Widziałam jak starał się je powstrzymać, jak próbował być silny. Pierwszy raz przy mnie płakał. Dopiero teraz pokazał mi ogrom problemu. Trząsł nim szloch. Podeszłam do niego i przytuliłam go. Wtulił głowę we wgłębienie w moim ramieniu.
-Cicho Domci wszystko się ułoży... Zawsze się układa-wyszeptałam i pocałowałam go delikatnie, a później znowu zatopiliśmy się w uścisku.______________________________________________________________________________
Drugi rozdział w tym tygodniu :O A ja się zastanawiałam czy dam radę chociaż jeden wstawić xD Ja już ogółem po spowiedzi, tym razem bezproblemowo. Czekam na mazurka, który jest moim ulubionym ciastem :D
CZYTASZ
W poszukiwaniu szczęścia//Domen Prevc
Fanfiction"Pierwszym co zobaczyłam były jego tęczówki. Nasze twarze były tak blisko siebie. Zastygłam w bezruchu, wpatrując się w oczyDomena. Mój oddech był przyspieszony, jego też. Uśmiechnęłam się, nie kontrolując tego. Nie wiem ile tak staliśmy, po prostu...