Armin x Reader ( Narty są dobre na wszystko)

1K 37 11
                                    


Obserwowałam blondyna, który nieudolnie próbował zapiąć buty do nart. Jego przyjaciele zostawili go w tyle. Podeszłam do niego by mu pomóc.

-Cześć. Pomóc ci z butami?- Spytałam stojąc przed nim.

-O (reader). Cześć. Co tu robisz?- Spytał, gdy ukucnęłam przy nim.

-Armin przyjechałam na narty. Jeździłeś kiedyś na nartach?- Spytałam na co ten udzielił przeczącej odpowiedzi. Westchnęłam w duchu. Przecież on się wywali jak tylko stanie na nartach.- Jeśli chcesz mogę cię pouczyć. Ja jeżdżę już od ośmiu lat i wolę narty niż snowboard. Oczywiście jeśli chcesz.-Powiedziałam, gdy już założyłam mu buty. W odpowiedzi rzucił mi się na szyję.

-(reader) czynisz mi wielką przysługę. Jak wrócimy do szkoły proś mnie o co tylko będziesz chciała.- Powiedział szczęśliwy.

-Może najpierw weźmy sprzęt i wjedźmy na górę. Na ile masz karnet?- Mówiłam biorąc swoje i jego narty, a mu dając nasze kije.

-Dwu godzinny. Eren i Mikasa wzięli cztery godziny, gdyż chcą się najeździć.- Westchnął.

-No już dobrze Armin. Teraz masz moje towarzystwo.- Powiedziałam ciągnąc go do wyciągu. Wpięłam swoje narty, a jego razem z kijkami trzymałam w rękach. Odbiliśmy się i wjechaliśmy na górę. Wzięłam go na bok i zaczęłam naszą rozgrzewkę od kilku przysiadów, wymachów nóg oraz rękami. Nie zabrakło też skrętoskłonów. Pomogłam mu się wpiąć w narty i utrzymać się w miejscu. Zapięłam się w nartach i ustawiłam się przodem do niego, a tyłem do stoku. Domyślałam się, że będziemy jeździć pługiem, gdyż w innym przypadku natychmiast by się wywalił. Arminowi dość często przód nart na siebie nachodził, więc schyliłam się i dłońmi kierowałam jego nartami. W ślimaczym tempie zjechaliśmy najłagodniejszą trasą na dół pod wyciąg. Armin cały czas trzymał mnie za rękę, gdyż gdy tylko mnie puścił wywalał się. podczas drugiego zjazdu nie musiałam już trzymać mu nart, gdyż był w stanie je kontrolować. Jechałam przodem do stoku, co chwila oglądając się czy Armin się nie wywalił. O dziwo nawet ta jazda pługiem mu wychodziła. Szkoda tylko, że w ślimaczym tempie. Zjechaliśmy do bramek się odbić. Minęła już godzina. Szkoda, że nie mogę z nim poszaleć na stoku z znacznie większą prędkością. W końcu już nie raz brałam udział w zawodach narciarskich z pachołkami i stałam na podium.

-(reader) dzięki tobie wiem jak jeździć na nartach.- Blondyn był przeszczęśliwy, co symbolizował wielki uśmiech na jego twarzy.

-Póki co Armin to raczej kaleczysz te narty niż jeździsz. Prawdziwi narciarze jeżdżą na prostych nartach i skręcają krawędziami. Spójrz.- Pokazałam mu narciarza, który jechał szybko slalomem między nowicjuszami.

-Ale prędkość. Nie boi się, że się wywali. Przecież jest tu stromo.- Armin był przerażony.

-Tu jest łagodna trasa. Poza tym gdzie by była przyjemność z jazdy? Wczoraj miałam taki fajny szlak, gdzie była czarna i czerwona trasa. Tu są tylko niebieskie i zielone, a to znaczy, że są strasznie łatwe.- Powiedziałam przyglądając się ludziom na stoku.

-Trochę bolą mnie nogi, chyba zjadę ostatni raz i poczekam na resztę w barze. Przyjdziesz potem do mnie?- Spytał przyglądając mi się z nadzieją w oczach.

-Tak jest na początku. Nie jesteś przyzwyczajony do ciężaru sprzętu. Jasne. Jak skończysz zjeżdżać to nie chowaj się od razu do środka, tylko spójrz na stok. Pokaże ci jak my zawodowcy jeździmy.- Powiedziałam na co on pokiwał głową. Zjechaliśmy na dół po czym zostawiłam go, gdy wypiął się już z nart i wjechałam na górę. Od wstania z siedzenia nie zwalniałam tylko nabierałam prędkości i wyprzedzałam wszystkich zasypując ich śniegiem. Przejeżdżając przy ogrodzeniu, przy którym stał Armin widziałam jego szeroko otwarte ze zdziwienia usta. Cóż nie raz potrafiłam zjeżdżać z prędkością blisko 60 km/h nie czując nawet tego. Zjechałam jeszcze dwa razy i wypięłam narty, które razem z kijkami zaniosłam do swojego Suzuki. Zapakowałam to z kaskiem do bagażnika i zmieniłam buty. Wzięłam portfel i kluczyki od samochodu. Weszłam do baru i zamówiłam dwa razy gorącą czekoladę i dwie szarlotki na gorąco oraz podwójne frytki. Usiadłam przy stole obok okna. Armin szedł wzdłuż ściany z oknami. Zapukałam w okno i pomachałam mu ręką, gdy się do mnie odwrócił. Uśmiechnął się i odmachał. Wszedł do baru i podszedł do mnie do stolika.

-Eren i Mikasa wykupują sobie karnety cało dniowe. Pójdę zamówić coś do jedzenia.-Powiedział Armin.

-Zamówiłam już frytki i szarlotkę oraz gorącą czekoladę.- Powiedziałam z uśmiechem.

-Jak ci się odwdzięczę (reader)?- Spytał.

-Pomagając mi w matmie i polskim. Mam problemy z tymi przedmiotami maturalnymi.- Powiedziałam zażenowana.

-Podwójne frytki z podwójną szarlotką i podwójną czekoladą.-Powiedziała pani zza baru. Odebraliśmy nasze zamówienie i w ciszy zjedliśmy.

-Armin masz jak wrócić do domu?- Spytałam.

-Na piechotę. W końcu przyjechałem tu samochodem z nimi.- Powiedział zasmucony.

-Mogę cię podrzucić. To bierz sprzęt i zbieramy się.-Powiedziałam, gdy już zjedliśmy.

-Dzięki (reader).- Powiedział zarumieniony Armin. Wsiedliśmy do mojego Suzuki i pojechaliśmy do domu, gdyż sprzęt narciarski miał z wypożyczalni. Zatrzymałam się pod bramą do domu chłopaka. Nachyliłam się i pocałowałam go w policzek.

-Do zobaczenia w szkole.- Powiedziałam. Chłopak pokiwał głową zaczerwieniony. Po czym odwrócił się i pocałował mnie w usta.

-Dzięki (reader). Jesteś spoko dziewczyną.- Powiedział i pędem udał się do domu. W końcu poczułam, że nasza przyjaźń poszła krok do przodu. Do końca dnia uśmiechałam się jak szalona do wszystkich. Nawet do naszego nauczyciela matematyki, który był gburem, co wywołało u niego szok. Nic nie było mi w stanie zniszczyć tego dnia.

 Nic nie było mi w stanie zniszczyć tego dnia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
SNK one shotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz