Obudziłam się sama w łóżku. Wzrokiem poszukałam swojego chłopaka Erwina. Musiał już wyjść. Zwlekłam się z łóżka i wyszykowałam do pracy. Złapałam torbę i samochodem pojechałam do biura. Złapałam papiery i wzięłam się do pracy. Na przerwie obiadowej podszedł do mnie Armin.
-Hej (Reader). Jak tam u ciebie?- Spytał.
-Dobrze. Choć nie mogę się dodzwonić do Erwina.- Powiedziałam smutna.
-Pewnie jest zajęty pracą, ale nie martw się na pewno znajdzie dla ciebie czas.- Stwierdził.
-Marne pocieszenie. Nawet ty w to nie wierzysz.- Powiedziałam uśmiechając się do niego.
-(Reader) znalazłabyś może czas po pracy?- Spytał zarumieniony.
-Pewnie przyjacielu.- Powiedziałam po czym wróciłam do pracy. Te wszystkie tabelki i statystyki zaczynały mnie usypiać. Po skończonej pracy czekałam na Armina. Kiedy przyszedł wsiedliśmy do mojego auta i poszliśmy do kawiarni. Usiedliśmy przy stoliku po złożeniu zamówienia. Jadłam jabłecznik popijając kawą.
-A więc co się stało?- Spytałam.
-Słuchaj podoba mi się jedna dziewczyna tylko nie wiem jak jej to powiedzieć.- Odparł czerwony.
-Po prostu do niej podejdź i to powiedz. - Stwierdziłam.
-(Reader) bardzo mi się podobasz. Bardziej niż przyjaciółka.- Cały był czerwony.
-Armin kocham Erwina i w tym temacie nic się nie zmieni. Nadal zamierzam traktować cię jak przyjaciela.- Powiedziałam.
-Rozumiem. Trochę szkoda. Mimo wszystko nadal będę próbował.- Powiedział. Porozmawialiśmy jeszcze trochę po czym się pożegnaliśmy i każde poszło w swoją stronę. Dotarłam do domu. Weszłam do środka. Było dziwnie ciemno i cicho. Zapaliłam światło i o mało co nie zeszłam na zawał. Przede mną stał Erwin w białym garniturze i czerwonym krawacie.
-Co ty najlepszego wyprawiasz?- Spytałam.
-Z okazji dnia kobiet chciałbym ci życzyć wszystkiego najlepszego i chce cię zaprosić do restauracji na kolację.- Powiedział wyciągając przed siebie bukiet z kwiatami.
-Dzięki kochanie.- Odebrałam bukiet i pocałowałam go. Poszłam do pokoju. Założyłam czerwoną sukienkę i czarne szpilki. Wróciłam do salonu, gdzie wstawiłam bukiet do wazonu i wzięłam torebkę. Razem z Erwinem pojechaliśmy taksówką do restauracji. Włoska restauracja była ozdobiona kwiatami. Udaliśmy się do środka, a kelner zaprowadził nas do stolika. Ciekawe co się stało, że wybrał tak drogą restaurację. Wybraliśmy przystawki i główne danie. Kelner oddalił się z naszym zamówieniem.
-Erwin co się z tobą dziś dzieje?- Spytałam.
-Nic takiego kochanie.- Odparł z uśmiechem. Przed dalszym wypytywaniem uratował go kelner z naszym zamówieniem i czerwonym winem. W ciszy przy muzyce zjedliśmy nasze danie. W pewnym momencie muzycy się do nas zbliżyli. Erwin wstał i uklęknął przede mną.
-Moja kochana (reader). Czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?- Spytał trzymając pierścionek w dłoni. Zszokowana patrzyłam się na niego nie wiedząc co powiedzieć.- Kochanie musisz się zdecydować. Nie jestem przyzwyczajony do takiej pozycji.
-Tak.- Powiedziałam po czym go pocałowałam. Ludzie zaczęli nam bić brawo. Wróciliśmy do domu i udaliśmy się do sypialni, skąd nie wychodziliśmy do południa, kiedy poszliśmy do kuchni na śniadanie. Już jako szczęśliwi narzeczeni.
-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-.-
Ostatnio nie mam na nic czasu. Postaram się niedługo wstawić nowy rozdział z życia z Claudem i kolejny one shot. Ten i tak jest ze sporym opóźnieniem.